Artykuły

Hamlet poza czasem

TEATR DRAMATYCZNY w Warszawie wystawił ostatnio "Hamleta" Wil­liama Shakespeare'a. Celebru­jąc nawet ten dramat, każdy reżyser pozostawia piętno wła­sne i własnych czasów. An­drzej Domalik posłużył się przekładem Stanisława Barańczaka, a więc od początku myślał o uwspółcześnieniu "Hamleta'' w swojej reżyserii. Unikał wiec patosu, mocno skrócił czas trwa­nia spektaklu, nie sprecyzował epoki, w której dzieje się akcja. Uwspółcześnione przedstawie­nie nie ma udziwnień czy nie za­mierzonej groteski. Reżyser wy­kłada swoje artystyczne racje spokojnie i klarownie. Przedsta­wienie posiada jednak delikatną aurę patosu, którą stwarza roz­legły, uroczysty cień, zalegający scenę oraz brak (z wyjątkiem tronu) jakichkolwiek sprzętów. Wszystko to pogłębia nastrój, ale długotrwałe śledzenie akcji toczącej się w półmroku działa usypiająco. Słabo ożywiło spek­takl wprowadzenie aktorów na balkony i miedzy rzędy parteru, a także wstawka akrobatyczna. Przedstawieniu chwilami zagra­ża jednostajność. W ruchu sce­nicznym nie wyczuwa się do­świadczenia i pomysłowości cho­reografa Emila Wesołowskiego.

Gra aktorów jest zespołowa, wyrównana. Postać tytułową kreuje Mariusz Bonaszewski. Mamy wiec smukłego, długono­giego Hamleta. Artysta najwy­raźniej należy do aktorów uwa­żnie słuchających reżysera i rzetelnie pracujących nad sobą. Jednak na równi z nim dostrze­ga się Jarosława Gajewskiego w roli Klaudiusza, chociaż re­żyser najwyraźniej chciał tę po­stać wyciszyć. Mimo specyficz­nej powściągliwości, każde zda­nie Klaudiusza ma własną tona­cję. Byłby to pouczający ekspe­ryment gdyby Hamleta grali przemiennie Mariusz Bonaszewski i Jarosław Gajewski. Z braku miejsca, choćby wspom­nieć trzeba Wiesława Komasę (Aktor), który precyzyjnie prze­myślał i zrealizował swoją rolę.

Trzy panie - Ewa Żukowska (Gertruda), Małgorzata Rudzka (Ofelia) i Ewa Isajewicz-Telega (Aktorka) interpretowały zupeł­nie różne postaci. Były to udane kreacje, które chętnie oglądałoby się na kameralnej scenie lub choćby z pierwszych rzędów.

Szczątkowa scenografie za­projektowała Jagna Janicka.

Natomiast zwracają uwagę jej piękne kostiumy nie narzucają­ce się swoja wspaniałością. Ar­tystka ma bogatą wyobraźnię, która umie podporządkować ogólnej koncepcji reżysera. Widać też pełne porozumienie scenogra­fa z pracownią krawiecką, pro­wadzoną przez Krystynę Momot i Stanisława Rusteckiego, co unaoczniają świetne kostiumy. Jagna Janicka dobrze zna sceni­czne walory różnych tkanin. Je­dne ciężko spływają, nie odbijają światła, inne śliskie, poły­skliwie "leją się" itd., itd. War­to zwrócić uwagę, jak artystka różnicuje stroje, nie tylko w ich kształcie i kolorze, ale i za pomocą różnych cech tkaniny, z których są szyte.

Jerzy Satanowski jak zwykle napisał ciekawa muzykę, nie narzucającą się ze swoją współ­czesnością i dobrze brzmiącą w tym spektaklu.

W przedstawieniu zauważa się istnienie pracy nad słowem powierzonej Grażynie Matyszkiewicz. Również, chociaż zbyt statyczna, zaciekawia re­żyseria światła - Krzysztofa Solczyńskiego i Jacka Bławuta. "Kropką nad i" tego ciekawe­go przedstawienia, jest teatral­ny program, starannie i kulturalnie opracowany przez Andrzeja Georgiewa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji