Artykuły

Ludzie kultury a Platforma Obywatelska

Trzeba z naszej strony wyraźnej deklaracji, że państwo pod naszymi rządami będzie brało na siebie istotny ciężar finansowania kultury, nawet jeśli jest potrzebna nam do tego nowa formuła podziału tych finansów. To oznacza zgodę na szczególny rodzaj uprzywilejowania ludzi kultury wobec innych grup społecznych i w jakimś sensie nie jest myśleniem do końca demokratycznym, ale niezbędnym - felieton posła Janusza Palikota o sytuacji kultury pod rządem PO.

Głosowaliśmy na PO w 2007 roku, choć wiedzieliśmy , ze Wasze podejście do kultury jest zgubne. Nienawidzimy PiS-u z samej istoty, ale oni dawali nam poczucie , że nic się nie zmieni w finansowaniu mechanizmów kultury. Być może będą się wtrącać ideowo i narzucać pewien rodzaj martyrologii - jak choćby w Operze Wielkiej czy muzeum Powstania Warszawskiego - ale utrzymane będą subwencje. Nie będzie prywatyzacji instytucji kultury, nie będzie urynkowienia czyli mierzenia wydajności kultury - tak mówił do mnie w prywatnej rozmowie pewien ważny, wybitny człowiek kultury.

Tego typu głosy docierają do mnie co i rusz. I z podwórka lubelskiego i z krajowego. Dlaczego tak jest? Przecież nic się nie zmieniło i PO nie zrobiła żadnej istotnej zmiany. Nie ma prywatyzacji w kulturze i w ogóle jej nigdy nie planowano, nie ma zmian w polityce finansowania instytucji, a jednocześnie formacja rządząca nie wtrąca się do polityki personalnej, a do najważniejszych miejsc wrócili ludzie kultury - jak choćby Mariusz Treliński i Waldemar Dąbrowski w Operze Wielkiej. Jednak jest jakaś niechęć do PO.

Sami nie jesteśmy oczywiście bez winy. Źle wypadł Kongres Kultury. Głosy i Balcerowicza i Hausnera zostały uznane za testowanie przez rząd koncepcji twardej polityki liberalnej w tym obszarze i całkowicie odrzucone. Choć wiele teatrów, domów kultury, muzeów bez wątpienia źle funkcjonuje, to nie da się w te miejsca przenieść metod zarządzania wprost z biznesu. I zdaniem twórców gdy wydajność - a więc dochody, liczba premier, publiczność, montaż finansowy - wezmą górę nad zwykłą twórczością, do której jakoś przynależy marnowanie czasu, to nic wartościowego nie powstanie. I z góry trzeba założyć pewną ilość pomyłek, pseudo-twórców i zwykłego cwaniactwa pomieszaną z prawdziwą twórczością. Nikt bowiem nie rozstrzygnie, w kim tkwi demon sztuki. Jednak z czasem staje się jasne, kto jest , a kto nie artystą.

(...)

Przykładem dramatyczności wyborów w tych mechanizmach jest choćby Telewizja Publiczna. I tu PO nie jest bez winy , choć nikt nam w dziele naprawy nie pomagał. To do nas jednak są pretensje, że nie ustąpiliśmy SLD, a nie odwrotnie i wskutek tego veto prezydenta do ustawy medialnej przeszło. To PiS i SLD zrobiły kolejny partyjny skok na media, a jednak to do nas jest żal, że sprawy dzieją się tak niedobrze. Sprawa abonamentu została wykorzystana to przedstawienia Platformy jako formacji nieżyczliwej wobec twórców, bo zabierającej pieniądze z mediów. Swoją drogą popełniliśmy całą masę błędów w tej kwestii. I niejako pozwoliliśmy się wepchnąć na pozycje polityki liberalnej bez naszych faktycznych zamiarów. Trzeba było jednak w miejsce zmniejszonego budżetu w TVP i problemów z ustawowymi uregulowaniami innego mechanizmu finansowania stworzyć na bazie budżetu ministerstwa Kultury ten nowy system. Nawet kosztem deficytu.

Zdesperowani twórcy wybrali się więc w końcu do prezydenta i to nie dlatego, żeby liczyć na jego skuteczność, bo przecież prezydent niczego bez większości sejmowej nie załatwi, ale żeby zagrać na nosie nam i konkretnie premierowi - swoją drogą nieobecnemu na Kongresie Kultury. Teraz powstaje nowa ustawa medialna i wszyscy liczymy na to, że ona wejdzie w życie. To jednak nie oznacza, że nieufność do PO zniknie.

Trzeba z naszej strony wyraźnej deklaracji, że państwo pod naszymi rządami będzie brało na siebie istotny ciężar finansowania kultury, nawet jeśli jest potrzebna nam do tego nowa formuła podziału tych finansów. To oznacza zgodę na szczególny rodzaj uprzywilejowania ludzi kultury wobec innych grup społecznych i w jakimś sensie nie jest myśleniem do końca demokratycznym, ale niezbędnym. Upadek teatrów we Francji, w Ameryce. Upadek literatury na Zachodzie i kryzys kultury prawie wszędzie powinny nam dać argumenty, żeby nie iść tamtą drogą. Potrzeba też jednak pewnego systemu poprawy jakości zarządzania instytucjami. I to się wiąże z przebudową systemu w kierunku jednak stawiania pewnych zadań. Jak to wywarzyć, to wielkie zadanie ministra kultury właśnie.

***

Cały artykuł w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji