Artykuły

Kawa po mistrzowski

"Caffe latte", Teatr Dada von Bzdülöw & SzaZa w Gdańsku. Pisze Łukasz Rudziński na portalu trójmiasto.pl.

Gdański Teatr Dada von Bzdülöw jest jak dobre wino - z upływem lat staje się coraz lepszy. Najnowsza premiera "Caffe Latte" przekonuje, że w kategorii "teatru tańca" jest Dadzie już zbyt ciasno.

Leszek Bzdyl i Katarzyna Chmielewska od siedemnastu lat konsekwentnie tworzą swój teatr, za hasło przewodnie mając idee dadaizmu, a więc nieskrępowanej swobody twórczej i odrzucania przyjętych kanonów. Świetna "Caff Latte" stanowi sumę ich dotychczasowych poszukiwań.

Tym razem na scenie mamy dwa duety - taneczny (Bzdyl i Chmielewska) oraz, nie mniej istotny w tym spektaklu, muzyczny (SzaZa, czyli Paweł Szamburski i Patryk Zakrocki). Tancerze i muzycy wchodzą ze sobą w dialog, prowadzony na różnych poziomach - za pomocą ekspresji artystycznej, figur taneczno-muzycznych (ekwilibrystyczny sposób gry i ruchu w duetach mieszanych - np. Szamburski gra na saksofonie z Chmielewską na plecach, a Zakrocki na skrzypcach, gdy Bzdyl "modeluje" jego ciało w przeróżne pozy), działań performatywnych ("szum morza" wydobywany przez pocieranie włosami o mikrofon), czy po prostu za pomocą rozmowy.

Pomimo ściśle określonej struktury spektaklu, wszyscy uczestnicy przedstawienia zostawiają sobie wiele swobody. Leszek Bzdyl czyta na początku scenariusz "Caffe Latte", który okazuje się ramowym planem działań tancerzy i muzyków. Ten metateatralny gest odsłonięcia "kuchni" przedstawienia nie ma większego wpływu na nasze reakcje. Dajemy się zaskoczyć nieoczekiwanym zwrotom akcji, uwieść umiejętnie budowanej dramaturgii (pikantny występ Katarzyny Chmielewskiej z Pawłem Szamburskim, zakończony dwuznacznym zejściem ze sceny), czy zasłuchać w brawurowo graną na żywo muzykę SzaZy.

Dynamiczne miniatury taneczne w wykonaniu tancerzy Dady - fizyczny, transowy taniec Bzdyla i inspirowane tańcem baletowym ruchy Chmielewskiej - przeplatane są z efektownymi partiami muzycznymi głównie na saksofon (Szamburski) i skrzypce (Zakrocki). Nad popisami solowymi wyraźnie dominuje jednak próba porozumienia za pomocą tańca i muzyki. Zaskakująco dobrze - jak na teatr tańca - wypadają kwestie mówione. Dzięki rzadkiemu w teatrze równouprawnieniu wszystkich uczestników, spektakl ma nietypowy, pulsacyjny rytm.

Wspólny projekt Dady i SzaZy jest sukcesem z jeszcze innego powodu. Ta propozycja wykracza poza granice teatru tańca, a przynajmniej łamie jego schemat z tańcem jaką dyscypliną wiodącą i upodrzędnioną względem niego warstwą instrumentalną. Fuzja tańca i muzyki, zabarwionych niebanalnym humorem (m.in. przekorne nawiązanie do słynnego "niemego" utworu "4'33" Johna Cage'a) dobrze komponują się też z Malarnią Teatru Wybrzeże, sceną znaną z ambitniejszych produkcji Wybrzeża. Pomysł na zaproszenie Teatru Dada von Bzdülöw na scenę kojarzoną z teatrem dramatycznym, po raz kolejny okazuje się bardzo dobrym posunięciem.

Kawa wypita w towarzystwie Dady i SzaZy to przeżycie godne polecenia nie tylko sympatykom talentu wykonawców. Kolejny etap twórczych poszukiwań Dady jest więc zarówno odważną propozycją stworzenia widowiska z pogranicza tańca, muzyki i performance'u jak i udaną, żywiołową zabawą "pół żartem, pół serio". Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji