Artykuły

Szekspir na przyzbie...

"Makbet" w reż. Piotra Kruszczyńskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Najkrócej można by to przedstawienie tak zrecenzować: Szekspir na przyzbie, władza na sedesie, wiedźmy zamienione w dzieci, a główny bohater jest mutacją Makbeta z królem Ubu. Żeby zaś uwiarygodnić jego tożsamość, reżyser uzupełnił Szekspira, dopisując Makbetowi rodziców (Łucja Żarnecka i Stefan Szmidt).

Może to wszystko brzmi niedorzecznie, ale tak jest na scenie Teatru Polskiego w najnowszej inscenizacji dramatu Szekspira, którego tytułu - według przesądu teatralnego - nie należy wymieniać, bo przedstawienie się nie uda. No, tutaj chyba aż za często go wymieniano, bo jak jest, każdy, kto ogląda ten spektakl, widzi. A co widzi?

Oto szeregowiec Makbet (Maciej Wojdyła) powraca z wojaczki (w Iraku?) do domu rodzinnego. Rodzice - szczęśliwi, że syn wrócił cały i zdrowy, radość swą wyrażają na różne sposoby. Matka czym prędzej podsuwa synkowi talerz zupy, którą właśnie ugotowała, ojciec zaś w szaleństwie radości odgrywa bliżej niezidentyfikowany monodram. Syn jakoś nie garnie się do rozmowy, siedzi przy stole kuchennym, je zupę i nie odrywa oczu od telewizora. Starsi państwo Makbetowie zaś, nie chcąc przeszkadzać swemu jedynakowi (rodzeństwa nie dopisał reżyser Makbetowi, a szkoda, bo byłoby jeszcze ciekawiej), siadają na przyzbie i czekają, aż syn znajdzie dla nich czas.

Ale Makbet okazuje się niebywałym czyściochem. Zamiast wyjść na ganek do rodziców, wszedł pod prysznic. I to na bardzo długo. Nawet gdy przybyli już tak dostojni goście, jak król Duncan ze świtą, Makbet nadal siedzi pod prysznicem. Może rozważa - podsuniętą mu przez żonę - myśl zaszlachtowania przybyłego króla, by zająć jego tron. A tron jest tutaj sedesem. Oszczędnościowa scenografia: dwa w jednym. A naprzeciwko ustawiony telewizor.

Najczęściej "Makbet" wystawiany jest jako dramat walki o władzę. Bywa też - choć znacznie rzadziej - że reżyser skupia się na tytułowej postaci, starając się dotrzeć do wnętrza bohatera, do sfery jego myśli, uczuć, by odzwierciedlić stan ducha Makbeta i ukazać tragizm tej postaci osaczonej przez zło. Wtedy rodzi się pytanie: na ile Makbet jest zbrodniarzem z własnej woli (bo chce osiąść na tronie), na ile zaś jest poddany działaniu czynników zewnętrznych, niezależnych od niego, jak na przykład fatum (vide: przepowiednia wiedźm), wreszcie na ile istnieje w Makbecie wewnętrzne przyzwolenie na kierowanie sobą. W zależności od interpretacji przesuwają się akcenty znaczeniowe. Dlatego mówi się, że "Makbeta" wystawia się zawsze w określonym celu, z jakiegoś powodu. Musi być konkretna motywacja.

Jaki cel przyświecał najnowszej inscenizacji "Makbeta"? Tutaj dramat Szekspira został odwrócony na nice i przeniesiony do współczesnej rzeczywistości. Jest to rzeczywistość medialna, której podstawowym wyznacznikiem jest telewizja. To ona kreuje wizerunek rzeczywistości (w zależności od zapotrzebowania polityków), znieczula nas na zbrodnie, tworzy swoistą moralność, a raczej relatywizm moralności, w myśl którego nawet zabójstwo można usprawiedliwić, etc., etc. Poza tym medialnym akcentem reszta jest jakaś mglista, sprawiająca wrażenie niedokończonego i nieprzemyślanego przedstawienia.

Może gdyby wykonanie aktorskie, i to nie tylko głównej pary, było dostateczne, to i powód wystawienia "Makbeta" na scenie Teatru Polskiego byłby czytelniejszy. A tak, mamy chaos dominujący nad całością, rwane, niepuentowane sceny, niedochodzący do widowni tekst wymruczany pod nosem. A już szczególnie celuje w tym Kamila Baar, zupełnie zagubiona i nieporadna w roli Lady Makbet, morderczyni. W dużej mierze jest winą reżysera, że tak pozostawił aktorkę z niedopracowaną, ba, w ogóle nieopracowaną rolą. W mniejszym stopniu, ale dotyczy to także Macieja Wojdyły w roli Makbeta.

Jedynie niektóre postaci z dalszych planów zabrzmiały tu wiarygodnie i wyraziście. To przede wszystkim Łucja Żarnecka w roli Matki Makbeta (nie mającej zresztą nic wspólnego z dramatem Szekspira) i Krzysztof Kumr jako Ros, jeden z członków rządu.

"Makbet" Williama Szekspira, reż. Piotr Kruszczyński, scen. Mirek Kaczmarek, muz. Paweł Dampc. Teatr Polski w Warszawie.

Na zdjęciu: scena z "Makbeta".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji