Artykuły

"Czerwony Kapturek" wychodzi z kart księgi

Największym atutem częstochowskiej realizacji jest imponująca, pobudzająca wyobraźnię (nie tylko dziecięcą) scenografia - o "Czerwonym Kapturku" w reż. Waldemara Wolańskiego w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie pisze Julia Liszewska.

Częstochowski "Czerwony Kapturek" AD 2009 to przede wszystkim przepiękna scenografia Joanny Hrk. Gigantyczna baśniowa biblioteka - tomy tłoczące się na półkach (fotografia przeniesiona na materiał przesłaniający cały tył sceny). Las to po prostu choinki wycięte z kart ogromnej księgi; jeszcze nie wyblakły na nich litery, zdania opowiadające baśń. Kiedy zaś aktorzy otwierają okładkę wielkiej księgi stojącej na środku sceny, zaczyna się "dzianie...".

Bajka jeszcze nie powstała, jeszcze nie istnieje - ona dopiero się tworzy, jest powoływana do życia minuta po minucie; postaci, które wyszły na scenę są jeszcze anonimowe, dopiero w trakcie powstawania opowieści włożą kostiumy stając się na chwilę Czerwonym Kapturkiem, Babcią, Wilkiem, biedronką czy wiewiórką (kostiumy zresztą są równie imponujące co scenografia - pomysłowe i pięknie uszyte). Waldemar Wolański stosuje tu chwyt "teatru w teatrze" - podwaja rzeczywistość, tworzy baśń w baśni, gdzie każda z postaci może być w jednej chwili narratorem, a za moment może przedzierzgnąć się w Czerwonego Kapturka, tylko poprzez nałożenie czapeczki, zmianę rekwizytu. Starsze dzieci (od 5, 6 lat wzwyż) złapią te niuanse w lot, młodsze mogą mieć problemy ze śledzeniem akcji, tym bardziej, że utrzymuje ona szybkie tempo i jest dodatkowo przerywana piosenkami dopełniającymi lub komentującymi wydarzenia.

Waldemar Wolański, tworząc swoją wersję "Czerwonego kapturka" oparł się na krótkiej rymowanej bajeczce Jana Brzechwy, nagranej w 1961 roku (w serii "Bajki - grajki" ) do muzyki Mieczysława Janicza (z Barbarą Krafftówną w roli Kapturka, Władysławem Hańczą - Wilkiem i Ireną Kwiatkowską - Narratorem). Do Brzechwy Wolański dopisał 26 piosenek, tworząc pełnowymiarowe przedstawienie. Z ilością piosenek trochę reżyser przesadził, spokojnie dałoby się wyciąć kilka, bez szkody dla przedstawienia, a z korzyścią dla akcji. Ale to taka uwaga na marginesie, bowiem piosenki dopisane przez Wolańskiego generalnie mają na celu dopełnienie i uaktualnienie bajeczki Brzechwy i swoją rolę spełniają. Ponadto są dobrze zaaranżowane muzycznie - najciekawsza wydaje mi się śpiewana rozmowa między Gajowym a Wilkiem, prowadzona w rytm kilku tańców: walca, rumby, poleczki (dzieci przy okazji mogą poznać ich nazwy).

W czasie ponadgodzinnego przedstawienia aktorzy są w ciągłym ruchu, muszą nieźle się nagimnastykować, żeby nadążyć ze zmianami kostiumów i nagłymi zwrotami akcji. Reżyser postawił na grę zespołową i to się sprawdziło. Jednak największym atutem częstochowskiej realizacji jest imponująca, pobudzająca wyobraźnię (nie tylko dziecięcą) scenografia, dopracowana w każdym szczególe i profesjonalnie wykonana. Karty książek ożywają - sprawia to niesamowite wrażenie, przenosi dzieci w magiczną atmosferę teatru (notabene za pomocą przenośni, metafory). Jestem pewna, że po przyjściu do domu, dzieci chętniej teraz otworzą swoje książki z bajkami, żeby znów zatopić się w pełen życia i barw czarodziejski świat wyobraźni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji