Artykuły

Wesele

To "Wesele" nie karnawał, tu zmiana stroju nie zmienia istniejącego porząd­ku. Nikt nie uwierzy Panu Młodemu, że się "lepiej miewa". Wszyscy aż za dob­rze zdają sobie sprawę ze swojego miej­sca w społeczeństwie, a zaklętych krę­gów - błędnych kół bez wyjścia jest tyle, ile postaci. Wyrwanie się z szuflad narodowych stereotypów, które krępu­ją, waśni, które dzielą, jest ponad siły. Żywe, z krwi i kości, świetnie zagrane postaci, tworzą skomplikowany układ ostrych konfliktów, wzajemnych ża­lów, nawet nienawiści. Sami sobie to czynimy: Stańczyk i Pan Młody, Het­man i Dziennikarz to ci sami ludzie. Miody już teraz wstydzi się żony "z prosta", ona już teraz narzeka, że ten "ino godo" o miłości. Dziennikarz, zapiekły w politycznych sporach, na­wet nie próbuje ukryć niechęci do zrezygnowanego, zawiedzionego Poety. Żyd jest przyjmowany z taką pogardą i chłodem, że dokładnie wiadomo, cze­mu imię Racheli "postać rzeczy zmie­nia". Wernyhora przekazuje swoje we­zwanie potajemnie, poza oczami weselników i widzów. O czym tak naprawdę rozmawiał z Gospodarzem? Wajda zro­bił "Wesele" oczywiste, aż za dobrze nam wszystkim znane. A przecież kwestie, które przez lata stały się wręcz od­ruchowe, brzmią inaczej, ostro, boleś­nie. To wielki powrót do tekstu Wy­spiańskiego, wielka anatomia zawodu i rozczarowania. Stawia wielkie pyta­nie: jak to się mogło stać, "żeśmy wszystko zapomnieli?"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji