Artykuły

Polski Teatr Tańca rzucił poznańską publiczność na kolana

"Tysiąc kolorów" w chor. Takako Matsudy i "Nienasycenie" w chor. Pawła Matysika w Polskim Teatrze Tańca w Poznaniu. Pisze Justyna Suchecka w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Dwa najnowsze spektakle Polskiego Teatru Tańca to tysiąckrotna dawka emocji i barw. Zachwycona publiczność niechętnie opuszczała studio na ul. Koziej. Premiery w Polskim Teatrze Tańca rzuciły na kolana i to nie tylko w przenośni.

Przedstawienia "Nienasycenie" i "Tysiąc kolorów" [na zdjęciu] cieszyły się tak dużym zainteresowaniem, że nie dla wszystkich wystarczyło biletów. Część szczęśliwców, którym udało się dostać do teatru, musiała jednak zapomnieć o wygodnych krzesłach. Zajęte były nie tylko schodki, ale i podłoga przed sceną. By zobaczyć, co dzieje się w jej głębi, nie wystarczyło wyciąganie szyi. Widzowie klęczeli na ułożonych na ziemi poduszkach.

Czy warto było się aż tak tak poświęcać? Zdecydowanie tak.

Spektakl "Tysiąc kolorów" w choreografii Takako Matsudy pozytywnie zaskoczył. (...) Na scenie pojawili się tancerze ubrani w szare kostiumy (jedynie ich brzegi wykończone zostały skrawkami barwnego materiału). Dzięki temu można było spokojnie skupić się na ruchu, emocjach i muzyce. Szczególnie ważna okazała się ta ostatnia, bo nie stanowiła jedynie tła dla ruchu tancerzy - raczej powodowała go i nakręcała. I tak kilka razy widzowie mogli odnieść wrażenie, że mazurki i preludia Chopina już za moment przerodzą się w szalonego rock'n'rolla.

Mało było za to zapowiadanej melancholii i tęsknoty, którą z założenia mieli wydobyć z muzyki tancerze. Ruch na scenie z lekkością i świeżością odbiegał od przyjętej klasyki. W tej opowieści o życiu i uczuciach, które mogą mieć tysiące barw - zdecydowanie najwięcej widziałam słonecznej radości. Może dlatego, że ona nawet w małych dawkach sprawia, że przestajemy dostrzegać szarość codzienności. Dużo emocji na widowni wzbudziło także "Nienasycenie" w choreografii Pawła Matysika. Jedyne, co nie udało się tancerkom, to... nasycenie publiczności tańcem. Gdy skończyły tańczyć, widzowie byli zawiedzeni, wszyscy chcieli jeszcze oglądać je w tańcu, popatrzeć choćby na plucie wodą i maski na twarzach, które z pewnością nie należały do ładnych. W tym spektaklu udała się rzecz trudna - nawet brzydkie rzeczy zachwycały.

(...)

Całość w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji