Artykuły

Zielona Góra. Laureaci Festiwalu Kabaretu

Wszystko, co dobre, kiedyś musi się skończyć. Jubileuszowy V Festiwal Kabaretu przeszedł do historii. Ze srebrną statuetką Ericha von Patisohna [na zdjęciu] w garści, Zieloną Górę opuścił kabaret Świerszczychrząszcz ze Szczebrzeszyna.

Jury jubileuszowego festiwalu ze Stanisławem Tymem i Rafałem Kmitą nie miało większych wątpliwości: na główną nagrodę - 4-kilogramową srebrną figurkę Ericha von Patisohna - zasłużył kabaret Świerszczychrząszcz z Szczebrzeszyna.

Sobotnia gala zatytułowana "Objawienia festiwali", spokojnie mogłaby się nazywać "kabaretobraniem totalnym". Koncert w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego, który rozpoczął się o godz. 18, dobiegł końca dopiero po północy. I właśnie podczas gali "Objawień" objawił się kabaret Świerszczychrząszcz. Duet Marcin Wąsoski i Michał Łysiak nie śpiewają ani nie mówią. Dlatego zaprezentowali program "Z playbacku". Jak żartują, uciekają od gadania i buntują się wobec kiepskiego nagłośnienia na imprezach. Nie muszą się martwić o dykcję i tekst. Podkłady muzyczne mają nagrane i zmontowane wcześniej. Wystarczy wcisnąć "play" i heja! Klasa Świerszczychrząszcza polega na tym, że ruch ciała i ust są idealne zsynchronizowane z dźwiękiem. Publiczność histerycznie pokładała się ze śmiechu, kiedy duet ze Szczebrzeszyna wcielał się w Bryana Adamsa i Luciana Pavarottiego. Albo wtedy, kiedy aktorzy imitowali wygłodniałe wampiry lub startowali samolotem tanich linii lotniczych. Kabareciarze wykorzystują też kultowe powiedzonka z filmów, np. słynne "Hasta la vista, baby", wypowiedziane przez Arnolda Schwarzeneggera w Terminatorze 2. Świerszczychrząszcz oprócz srebrnego Patisohna zgarnął także brązowego za Wydarzenie Dnia.

Dzień wcześniej Wydarzeniem Dnia, co także zaowocowało brązowym von Patisohnem, był występ kabaretu Noł Nejm. Formację tworzy trzech mężczyzn - Rafał Soliński "Amos", Przemysław Bryła i Marek Żyła. Noł Nejm należy do śląskiej stajni kabaretowej. W Zielonej Górze widzów do łez rozśmieszyli skeczem o największej w historii "katastrofie w PKP". Jak tłumaczą, o wszystkim zdecydował niezwykły splot okoliczności. Kolejne slajdy przedstawiające, jak doszło do "nieszczęścia", czyli zgodnego z rozkładem jazdy przyjazdem pociągu, spotkały się z gorącym aplauzem.

Zielonogórskiej widowni bardzo spodobał się również kabaret Dno, który dosłownie podszedł do hasła gali "Ich pierwszy raz". Rzeczywiście, wszystko, co działo się na scenie, grupa robiła po raz pierwszy. W bardzo uniwersalnie rozumianym sensie.

Trzeciego brązowego von Patisohna jubileuszowego festiwalu, ale nie pierwszego w swojej karierze, zdobył Tomasz Jachimek (ze statuetką wyjeżdżał w 2005 r.). Jachimek okazał się żużlowym ignorantem. O herosach Falubazu za wiele nie słyszał, skoro w swoim kapitalnym skeczy wykorzystał piłkarzy Lechii Zielona Góra i jej 15-tysięczną widownię. Stand-uper pokazywał, jak to miejscowi kibice witali Stilon Gorzów, starając się nie używać słów obelżywych. Widownia pokładała się ze śmiechu. Stilon żegnano śpiewem: "Jedźcie z Bogiem".

Na koniec festiwalu swoich fanów zaskoczył zielonogórski Kabaret Hrabi. W programie "Pienia i jęki Hrabiego piosenki" udowodnił, że piosenka kabaretowa bywa lepsza niż klasyczny skecz. Widzowie pokładali się ze śmiechu, gdy Joanna Kołaczkowska śpiewała "Piosenkę ciążową", a Dariusz Kamys ubolewał nad nadejściem okropnej jesieni

Tradycyjnie Festiwal Kabaretu w Zielonej Górze kończył kolejny odcinek serialu "Spadkobiercy". To ok. 105. odcinek tasiemca granego na żywo. - I będą następne - zapowiada Janusz Rewers, dyrektor festiwalu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji