Artykuły

Dekret

Teatr Telewizji. Z. Skowroński; "Dekret". Reżyseria - J. Antczak. Scenografia - J. Masłowski. Reżyseria tv - J. Wiśniewska. Premiera 16.I.66.

Zdzisław Skowroński jest doświadczonym autorem sztuk telewizyjnych. Jego "Mistrz" zdobył sobie przecież międzynarodową renomę. Obecnie Teatr TV wystawił jego nowy utwór pt. "Dekret", za który Skowroński otrzymał w roku 1965 drugą nagrodę w konkursie na sztukę telewizyjną.

Jest to scenariusz bardzo dobrze pomyślany, wykorzystujący zręcznie specyfikę i możliwości telewizji. Oto zderza autor w tej sztuce dwa prawa: prawo ziemi i prawo człowieka, z perspektywy dnia dzisiejszego ukazuje sprawy, które rozegrały się w naszym kraju na przestrzeni lat dwudziestu. Bohater sztuki, Błażej Ślimak, dawny fornal (nazwisko jest chyba nieprzypadkowe i nawiązuje wyraźnie do "Placówki" Prusa) otrzymał ziemię z przydziału na podstawie dekretu o reformie rolnej w roku 1945. Ale jego synowie nie utrzymali się na gospodarce, wywędrowali do miasta. Ślimak został sam i w dwadzieścia lat po owej wielkiej radości ze zdobycia ziemi, władza ludowa chce mu ją teraz odebrać. Gospodarka jest w najwyższym stopniu zaniedbana i na podstawie uchwały Rady Ministrów podlega konfiskacie. Ziemia ma swoje prawa. Z punktu widzenia interesu społecznego nie wolno zostawić jej w rękach tego, kto nie potrafi jej obrobić, zaorać, zasiać i zebrać plonów potrzebnych nie tylko dla niego.

I tu dochodzi do konfliktu między prawem ziemi i prawem człowieka. Skowroński ujawnia bardzo wnikliwie skomplikowany charakter tej sprawy, przeciwstawia się mechanicznemu traktowaniu każdego zarządzenia i każdej litery prawa. Napięcie potęguje fakt, że zadecydować ma w tej sprawie sędzia, który przed dwudziestu laty przydzielił Ślimakowi ziemię, a teraz ma mu ją odebrać. Jest to symbol, ale nie tylko. Tak skonstruowana sytuacja pozwala wprowadzić głębszą i subtelniejszą motywację psychologiczną postawy i postępowania, wreszcie wahań i skrupułów sędziego. Pozwala też zróżnicować stosunek do sprawy Ślimaka dwóch ludzi, reprezentujących dwa pokolenia: sędziego jego aplikanta.

Sędzia wie więcej o świecie i ludziach, zna lepiej sprawę Ślimaka, niecodzienną, nietuzinkową. Młody aplikant wie mało, bardzo mało. Kieruje się literą prawa, jest twardy i stanowczy. Ręka mu nie zadrży, wykona sprawnie to, co mu zlecono. I dlatego mówią o nim, że zrobi karierę. Skowroński staje w obronie socjalistycznego humanizmu, zwraca uwagę nie tylko na literę prawa, lecz także na jego intencje i na jego ducha. Staje po stronie starego Ślimaka i po stronie sędziego, który nie chce zniszczyć starego człowieka, byleby tylko zarządzeniu stało się zadość. Ta ludzka postawa, to chyba największa wartość "Dekretu". Inną zaletą tej sztuki jest możliwość wejrzenia przez jej pryzmat w sprawy dawne i nowe naszej wsi, w jej problemy i przemiany, dokonujące się na przestrzeni ubiegłego dwudziestolecia. Trochę w niej truizmów i prawd oczywistych czy banalnych, z których można było zrezygnować, dokonując niewielkich cięć i skrótów w tekście, ale całość jest wartościowa, autentyczna i żywa.

Jerzy Antczak specjalizuje się od dłuższego czasu w inscenizowaniu utworów Skowrońskiego na małym ekranie. Czuje doskonale stylistykę swojego autora. I tym razem znalazł właściwy klucz do odczytania "Dekretu". Nadal całemu przedstawieniu powolny rytm, odpowiadający wyobrażeniom, światu i myśleniu starego Ślimaka. Tak jakbyśmy oglądali to całe zdarzenie jego oczyma. Jest w spektaklu coś z nastroju skandynawskiej sagi, coś z klimatu utworów . Knuta Hamsuna, gdzie umiłowanie ziemi ma charakter nieledwie biologiczny i prawie mistyczny. I jest w tym przedstawieniu wiele ciepła, z jakim Prus traktował swojego Ślimaka. Wiele sympatii i współczucia dla tego ciemnego chłopa, który z takim uporem i zaciętością walczy o "ziemię". Antczak ma zawsze w swoich przedstawieniach skłonność do filmowego widzenia akcji. Tym razem scenariusz dawał mu duże możliwości poprzez: wprowadzenie sekwencji retrospekcyjnej z pierwszych miesięcy naszej niepodległości, ukazanych bardzo dynamicznie i prawdziwie.

Ale efekt całego przedstawienia zależał przede wszystkim od roli starego Ślimaka. Zagrał ją wstrząsająco Kazimierz Opaliński, aktor o niezwykle dyskretnej, wyrazistej i wzruszającej mimice. To była rola, którą się długo będzie pamiętać. Ilekroć Opaliński pojawiał się na wizji, nie można było oczu oderwać od jego twarzy. Wyrozumiałego, mądrego i ludzkiego sędziego zagrał bardzo sympatycznie Stanisław Jasiukiewicz, surowym aplikantem, młodym i bezwzględnym - był Jan Englert, rozsądnym sołtysem - Józef Nowak, starą Ślimakową - Barbara Rachwalska. Funkcjonalną i nastrojową scenografię do tego przedstawienia zaprojektował Jerzy Masłowski. Sprawna reżyseria tv spoczywała w rękach Joanny Wiśniewskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji