Artykuły

Dekret

PROBLEMATYKA wymiaru sprawiedliwości, jak najszerzej pojęta, nie miała szczęścia w powojennym prawie już ćwierćwieczu (!) - u naszych mistrzów pióra. Na palcach jednej ręki można by było policzyć utwory problematyce tej poświęcone. A szkoda! Cóż to za niewyczerpana kopalnia tematów dla pisarzy i dramaturgów, jakie wspaniałe i żywe odbicie dziesiątków rzeczywistych, nieuszminkowanych problemów, głęboko tkwiących korzeniami w rzeczywistości i współczesności. Co za galeria ludzkich, typów, postaci, postaw!

Przecież każdego roku staje przed sądami w różnym charakterze (oskarżycieli, oskarżonych, powodów, pozwanych, uczestników postępowania, świadków, biegłych itp.) - najostrożniej licząc - 3 do 4 milionów ludzi!

Dlaczego więc tak mało się czerpało i czerpie z tej przebogatej kopalni?

Ponieważ felieton - to nie esej krytyczny, daruję sobie omawianie dotychczasowego, skromniutkiego zresztą dorobku, chociaż osobiście uważam, że "Prawo i Życie" powinno zachęcić kogoś z grona swych współpracowników do takiego krytycznego, całościowego opracowania i zaproponowania np. setki tematów dla tysięcznej armii członków ZLP. Gdyby chociaż 10 twórczych poszukiwań zostało uwieńczonych powodzeniem - dorobek naszej literatury znakomicie by się powiększył. Z pożytkiem dla wszystkich: literatów, literatury i czytelników.

Na tym miejscu chciałbym z satysfakcją odnotować powtórzenie w dniu 22 maja 1967 r. widowiska telewizyjnego Zdzisława Skowrońskiego "Dekret". Oby więcej takich widowisk i takich powtórek!

Tło jest nijakie: szare, bezpłciowe, senne, usiane pseudoproblemikami, które bledną i giną naturalną śmiercią, zanim zdąży wyschnąć farba.

Na tym tle sztuka Zdzisława Skowrońskiego, świeci jak gwiazda. Nie pierwszej może wielkości, ale w każdym razie widoczna gołym okiem dla każdego, komu bliskie trudne, często bolesne dotykające nas wszystkich - PROBLEMY WSPÓŁCZESNOŚCI.

Oto krótka treść sztuki:

Folwarczny wyrobnik, prawie bezrolny, bo "ćwierćhektarowy" Błażej Ślimak, ma otrzymać 5 ha ziemi z reformy rolnej.

Przyniósł tej ziemi w płachcie, położył na stole jak chleb, rozgniatał zgrubiałymi palcami, pieścił, przemawiał z rozrzewnieniem ni to do siebie, ni to do żony: "doobra ziemia, dooobra". I kręcił z ukontentowaniem głową. Jego synowie nie będą już wyrobnikami. Będą gospodarzami całą gębą.

Marzenie całego życia stawało się teraz rzeczywistością. Było tak realne, jak ta ziemia, do której tęsknił przez dziesiątki lat. Jak ta ziemia, dobra, kochana ziemia, którą z nabożeństwem położył w płachcie na stole i którą miłośnie pieścił, "smakował" - rozgniatając ją w urobionych w tej właśnie ziemi rękach, którą chwalił i błogosławił, do której przemawiał czule jak do dziecka.

I której omal nie utracił! Przez synów, którzy poszli do bandy i zataili przed starym, że mają broń, "gwery", z których być może strzelali do tych, co tę ziemię rozdawali.

Władza ziemię dała, choć mogła nie dać.

I oto w dwadzieścia lat później, państwo, które dało mu tę upragnioną ziemię, chce ją z powrotem staremu Błażejowi odebrać. Ba, właśnie członek komisji, wykonującej na tym terenie przepisy dekretu o reformie rolnej, ten sam, dzięki któremu stary Błażej ziemię otrzymał, dziś - jako sędzia - chce mu ją odebrać.

Synowie urządzeni w miastach, żonę pochował na Wielkanoc. Został on sam, Błażej Ślimak. Postarzał się, opadł z sil, nie może już pola uprawiać.

Ziemia leży odłogiem, inwentarza nie ma, długi i zobowiązania wobec państwa, tego samego państwa które dało mu ziemię - zastraszająco rosną. Stary Błażej nie chce przyjąć oferowanej mu pomocy.

W bezsilnych palcach stara się kurczowo utrzymać łopatę i tą łopatą - jak ogródek pod oknem - chce skopać 5-hektarową działkę. Z chłopskim uporem, przygarbiony, schorowany starzec, wychodzi w pole, by dokonać tego co jest niemożliwe.

Jakżeż mu, w tych ostatnich może już dniach czy miesiącach życia, odbierać tę ziemię, którą mu się nadało? Jakże może odebrać mu ją ten, który na mocy prawa i mocą swego urzędu, w imieniu tej władzy, która była i jest również władzą starego Błażeja - nadał ją Ślimakowi?

Czy coś się zmieniło? Prawie nic i... bardzo wiele. Upłynęło 20 lat! Ziemia, która miała rodzić - leży odłogiem. A ZIEMIA MUSI RODZIĆ! Tak postanowiła ta sama władza, która ziemię dała. I słusznie!

Tylko czy odebranie tej ziemi staremu Błażejowi, to nie odebranie mu jednocześnie sensu życia, jeśli nie samego życia?

Czy można go winić za to, że się zestarzał, opadł z sił i już nie może podołać? Winić za to, że nie ma synów - swoich następców, bo odeszli do miasta, do przemysłu? A nawet jeśli nie można winić, to czy można dopuścić, by ziemia leżała odłogiem? Czy nie jest potrzebny chleb, chociażby dla synów starego Ślimaka, pracujących w fabrykach?

Na te pytania mogą odpowiedzieć tylko widzowie.

A odpowiedź jest trudna. Piekielnie trudna!

Sztuka Zdzisława Skowrońskiego trzyma w napięciu od początku do końca. Świadczy to o wysokim kunszcie pisarza, świetnym warsztacie dramaturgicznym, rzadkiej umiejętności wydobywania i szarej codzienności pełnokrwistych postaci ludzkich. Autor szczęśliwie uniknął "wszystkoizmu", a jednocześnie przedstawił, na konkretnym, jednostkowym przykładzie - społecznie doniosły i bardzo aktualny problem, wydobywając i ukazując zawarty w nim duży dramatyczny ładunek, oszczędnie i wyraziście nakreślił sylwetki uczestników dramatu.

Sztuka otrzymała staranną obsadę i została świetnie wyreżyserowana przez

Jerzego Antczaka.

Posiada kilka kapitalnych wręcz scen, które na długo utkwią w pamięci widza. Wspomnę chociażby o scenach z ziemią, czarną, dobrą ziemią, leżącą na stole i pieszczoną przez Ślimaka; o scenie spontanicznego karcenia synów, których wyciągnął z lasu, ale którzy okłamali go i ukrywali przed nim i przed władzą ludową "gwery"; o opowieści starego Błażeja, jak to synowie mieszkają w mieście, jak naciskają guzik i jadą w górę lub w dół i jak oglądają "tą... ta... te... te-le-wi-zję"; i o tym, jak nie spełniły się marzenia o synach, jego synach - którzy mieli być gospodarzami całą gębą, a teraz przyjeżdżają coraz rzadziej i coraz mniej chętnie, bo "w chałupie śmierdzi" i proste, nieheblowane sprzęty nie zastąpią "skrzynki z obrazami" i łazienki.

Albo ta - do głębi wzruszająca - scena, jak stary Błażej, ochłonąwszy z przerażenia, że chcą mu odebrać ziemię, z jakąś wewnętrzną siłą i pewnością, idzie powoli i niemal dostojnie do ściany, wyciąga zza obrazu pismo, pismo - które niewątpliwie wykaże panom przybyłym z miasta, że zaszło jakieś oczywiste nieporozumienie. Ba, żeby pismo. DEKRET! Dekret o nadaniu jemu, staremu Błażejowi Ślimakowi, dawnemu wyrobnikowi folwarcznemu - 5 ha ziemi. Ta ziemia jest jego, tylko jego! Ma na to dekret!

Całą obsadę uważam za b. dobrą, ale Kazimierzowi Opalińskiemu należą się brawa przy otwartej kurtynie! Stworzył kreacje, która na długo pozostanie w pamięci. Słowa uznania należą się również Stanisławowi Jasiukiewiczowi - grającemu rolę rozumnego sędziego.

Żeby pochwał nie było za dużo i żeby proporcje zostały zachowane, niech mi autor nie ma za złe, że wytknę kilka mielizn i błędów.

Jeżeli już się pisze o obowiązujących przepisach, które mają integralny związek ze sztuką, więcej, są jej trzonem, to wypada dołożyć większej staranności.

Nie ukazał się żaden drugi dekret, którym aplikant "straszy" Ślimaka, lecz ukazały się 2 ustawy wraz z rozporządzeniami wykonawczymi, *) - które - na marginesie mówiąc - nie doczekały się poważniejszego opracowania (ale które może już niedługo się ukaże).

Niezbyt jasne jest, w jakim charakterze przyjechał sędzia z aplikantem. Na wizję? Jeśli tak - to po co?

Rola sądu w postępowaniu o przejęcie na własność państwa nieruchomości uporczywych dłużników - jest więcej niż skromna i ogranicza się do czynności formalno-prawnych, polegających na zbadaniu prawidłowości wniosku złożonego przez uprawnione władze administracyjne i wydaniu orzeczenia. Wybór: ile, za jakie zobowiązania, komu i gdzie przejąć (jeśli dłużnik nie wskazał wcześniej) - należy do władz administracyjnych.

Rozmowy aplikanta z sędzią - mimo istnienia rzeczywistego konfliktu moralnego - są trochę głupiutkie i nieprawdziwe.

Mdło się robi od tych tytułów, w szczególności kiedy sędzia, (którym młody i "gniewny" aplikant trochę "rządzi") - zwraca się do niego w każdym zdaniu per "panie magistrze".

W końcowej części sztuki, z tragicznej i budzącej sympatię widza postaci starego Ślimaka, niepotrzebnie zrobiono idiotę, który Zimą idzie uprawiać ziemię. Zupełnie zbędne i nieprawdziwe "przedobrzenie".

Wreszcie jeśli chodzi o nazwisko starego Błażeja.

Czy jest ono przypadkowe, czy też autor chciał wywołać u widza jakieś asocjacje ze Ślimakiem z "Placówki" Prusa? Po co? By zadokumentować odwieczne przywiązanie chłopa do ziemi? Jeśli tak - to zbędne i niezbyt fortunnie. Ślimak z "Placówki" Prusa, to przede wszystkim obrońca i reprezentant polskości, a nie symbol chłopskiego przywiązania do ziemi.

Mimo tych potknięć i usterek, otrzymaliśmy dzieło godne nie tylko odnotowania, ale uwagi i - powtórzenia po raz trzeci za rok lub dwa.

Bo sprawy o których mówi sztuka są już historią nie tylko dla młodego aplikanta, ale historią dla milionów naszych młodych współobywateli. Historią, którą muszą znać, a którą tak dobrze przypomina i której uczy "Dekret".

Uczy tym skuteczniej, że niewątpliwe wartości ideowe i wychowawcze sztuki uzyskały tak piękną, artystyczną formę.

*) Ustawa z dnia 21.XII.1958 r. o szczególnym trybie ściągania zaległości z tytułu niektórych zobowiązań właścicieli nieruchomości wobec Państwa (Dz. U. Nr 77 poz. 393) i Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 25.III.1959 r. w sprawie zasad i trybu przejmowania nieruchomości na pokrycie niektórych zobowiązań wobec Państwa (Dz. U. Nr 24 poz. 153), oraz ustawa z dnia 28 czerwca 1962 r. o przejmowaniu niektórych nieruchomości rolnych w zagospodarowanie lub na własność Państwa oraz o zaopatrzeniu emerytalnym właścicieli tych nieruchomości i ich rodzin (Dz. U. Nr 38 poz. 166) i Rozporządzenie wykonawcze Rady Ministrów z dnia 10 lipca 1962 r. w sprawie zasad i trybu przejmowania nieruchomości rolnych na własność Państwa za zaległe należności scalone (Dz. U. Nr 44 poz. 212).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji