Artykuły

Offenbachowska "Perichola"

JAKUB Offenbach, urodzony w Niemczech w rodzinie żydowskiego kantora, największy twórca operetkowy i właściwie ojciec klasycznego wydania tego gatunku.

Rozpoczął karierę, jako wcale znany wiolonczelista, pasją jego stało się jednak komponowanie dla teatru (a trzeba dodać, że w połowie ub. wieku w stolicy Francji - gdzie się osiedlił - istniały liczne teatrzyki służące muzycznej rozrywce); napisał około stu operetek, choć jego marzeniem była zawsze wielka, poważna opera.

Pod koniec życia dopiął celu - osobistej satysfakcji jednak nie uzyskał, zmarłszy - sto lat temu - przed premierowym sukcesem swych świetnych "Opowieści Hoffmanna". Ta "prawdziwa" opera stała się ukoronowaniem jego sławy, ale głównym, jakże zasłużonym tytułem do niej i podstawą niegasnącej wciąż popularności były i są arcydzieła lżejszej muzy, a wśród nich najbardziej znane - "Orfeusz w piekle", "Piękna Helena", "Życie paryskie".

Nieco rzadziej wystawiana "Perichola" ma wszystkie cechy świetnej twórczości Offenbacha; liryczną kpinę, beztroski humor i akcenty satyryczne libretta znakomicie wspiera i rozwija muzyka, pełna inwencji melodycznej, barwnie instrumentowana. Wartości zawarte w muzycznej warstwie utworu dominują, stawiając przed wykonawcami niemałe wymagania.

"Perichola" w Operetce Warszawskiej w reżyserii Ryszarda Pietruskiego, z udaną scenografią Liliany Jankowskiej, ładnymi układami choreograficznymi Witolda Grucy została zrealizowana starannie, choć bez błyskotliwych pomysłów. W sumie spektakl jest sympatyczny wizualnie, ale jakby trochę blady, bez atmosfery szaleńczej zabawy charakterystycznej dla stylu Offenbachowskich widowisk muzyczno-teatralnych.

Tak się złożyło, że oglądaliśmy drugą obsadę "Pericholi". Satysfakcję sprawia wdzięk i sceniczna swoboda Jolanty Russek w partii tytułowej, dobrze radzi sobie jej partner Jan Sybilski, nie mają oni jednak godnego partnera w wicekrólu, granym z dużą aktorską werwą przez Antoniego Kłopockiego (słabego - niestety - wokalnie). Z trzech kuzynek dobrą profesjonalną rutyną wyróżniła się Lidia Kłobucka, dość żywe postacie tworzyli Tadeusz Walczak, Lech Czerkas i Mirosław Wójciuk.

Przedstawienie przygotował muzycznie i prowadził Andrzej Straszyński, z orkiestrą której słucha się z przyjemnością. Przeszkadza tylko pewna szkolna jakby sztywność brzmienia. Chóry sprawiają natomiast prawdziwą satysfakcję w "Pericholi".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji