Artykuły

Nie gwizdać w teatrze!

W przerwie aktorzy opowiadają o wypadku, który się zda­rzył kilka dni temu. Ludzie teatru są niezwykle przesądni. Nie lubią, gdy w przedstawieniu trzeba użyć trumny jako rekwizytu. To przynosi nieszczęście! W "Oliverze" jedna ze scen ma miejsce w zakładzie pogrzebowym. Oczywiście wniesiono na scenę trumny - rekwizyty. Tego samego dnia, na wieczornym spektaklu "Les Miserables" jeden z solistów, grających rolę rewolucjonisty, spadł z barykady - złamała się barierka. Na szczęście nic się nie stało. Drugiego dnia, z tej samej wyso­kiej barykady spadł jego kolega. Ten upadek wyglądał groź­niej. I jak tu nie wierzyć w przesądy? Dlatego nikt nie gwi­żdże za kulisami, ani nie wchodzi na scenę we własnym, nie "kostiumowym'' kapeluszu. To również przynosi pecha. Limit nieszczęść z uwagi na trumny w "Oliverze" został już wy­czerpany z nawiązką. Można już spokojnie grać!

LIONEL Bart, kompozytor i autor librett wielu musicali urodził się w londyńskich slumsach, w 1930 ro­ku. Zrobił ogromną karierę, której szczytowym punktem stała się premiera "Olivera", opar­tego na powieści Charlesa Dickensa ,,Oliver Twist". Miała ona miejsce w 1960 roku, na londyńskim West Endzie. Po­tem sztuka ta obiegła cały świat. Teraz przełożyła ją na polski Anna Frąckiewicz, a Jacek Korczakowski przetłumaczył piosenki.

W gdyńskim Teatrze Muzy­cznym reżyserię zaproponowano Rogerowi Redfarnowi, dyrekto­rowi artystycznemu Royal Theater z Plymouth. Już od dawna trwa współpraca i wymiana ar­tystyczna między tymi dwoma teatrami. Kierownictwo muzycz­ne spektaklu powierzono pierwszemu dyrygentowi i kierownikowi Teatru Muzycznego Wie­sławowi Suchoplesowi.

Po dwóch z górą miesiącach intensywnych prób spektakl jest właściwie gotowy. Roger Redfarn okazał się niezwykle precyzyjnym i wymagającym reży­serem. Oczywiście, w swojej pracy z zespołem skorzystał z pomocy reżyserskiej Grzegorza Chrapkiewicza, aktora i dobrze zapowiadającego się, młodego reżysera ("Blaga, czysta blaga ?" według Witkacego). Niezwykłą trudność w realizacji sztuki sprawiła tym razem... obsada. Trzeba było doangażować dwadzieścioro dzieci. Musical wszak o dzieciach i one to grają główne role. Praca z tak dużą, rozbrykaną, ży­wą gromadką jest trudna, a jeszcze do tego bariera językowa... Widać jednak, że wszy­scy doskonale rozumieją pole­cenia reżysera. Choreograf, Bogdan Jędrzejak z warszaw­skiej "Syreny" stale współpra­cuje z gdyńskim teatrem. Wy­znaje jednak, że jest już zmęczony "ustawianiem" układów tanecznych z dziećmi.

Aktorzy są gotowi, w pełnej charakteryzacji i kostiumach, czekają za kulisami na sygnał inspicjentki. Pierwsza i nieproszona, pcha się na scenę Patti - bullterierka, również doangażowana. Z orkiestronu rozlega­ją się pierwsze dźwięki pięk­nego songu "As long as he need me". Na scenie trwa akcja. "To late! To late!" - przerywa reżyser jednemu z małych aktorów zwracając uwgę, że za późno wchodzi na scenę.

Zapowiada się bardzo do­bre przedstawienie. Wszyscy są dobrze przygotowani. Pani Ha­lina - suflerka, z rzadka "podrzuca" aktorom kwestie. Jedna z ostatnich prób przed gene­ralnymi, służy nadaniu ostatnie­go szlifu. Właśnie przyjechała z Anglii Jenny Kane - reżyser światła. Zawód to u nas prawie nie znany. Światło jest nie­zwykle ważnym elementem sce­nografii. Przy pomocy kompu­terowej nastawni, którą dyspo­nuje gdyński teatr, można robić cuda.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji