Artykuły

Wilkowi też krzywda się nie stała

"Czerwony Kapturek" w reż. Waldemara Wolańskiego. Pisze Tadeusz Piersiak w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

.

Jak obiecywał reżyser Waldemar Wolański, bajka jest rozśpiewana i roztańczona. Elementy muzyczne realizowane są sprawnie, choć choreografia nie oszałamia. Zadziwia natomiast odtwórczyni roli m.in. Czerwonego Kapturka Agnieszka Łopacka. Wiemy o niej, że jest roztańczona - dawała na to dowody; wiemy, że jest rozciągnięta - zdarzało jej się robić szpagat na scenie. Tym razem jednak robi szpagat i pozostaje w nim kilka minut!

Ze względu na intensywność ruchu w spektaklu realizatorzy poszli na odtwarzanie piosenek z offu, z pełnego playbacku. Dla dorosłego widza ta sztuczność jest wytłumaczalna, choć nieco drażniąca. Dzieci chyba nie zwracają na takie drobiazgi uwagi. Niestety, nie zawsze tekst piosenek był w całości zrozumiały. To ważne, szczególnie w sytuacji, kiedy - jak zapowiadał autor tych tekstów Waldemar Wolański - są one komentarzem dopowiadającym akcję i charakteryzującym postaci. Poza tym pojawiają się tam i takie wiersze: "Babcia tańczy twista w za dużych kapciach". Ciekawe, czy wszyscy rodzice pociech obecnych na sali pamiętają, co to twist? Ich kilkulatkowie pewnie pierwszy raz słyszą takie słowo.

Nasz zespół aktorski był jak zawsze niezawodny. No, może w tych układach choreograficznych nie wszyscy mieścili się w tempie, kładziemy to jednak na karb premierowych emocji.

Trudno kogoś wyróżniać, choć oczywiście to Łopacka - Czerwony Kapturek oraz Antoni Rot - Wilk zajmowali w przedstawieniu eksponowane miejsca. Tu wybaczcie, aktorzy! Na pierwszy plan w przedstawieniu wybijała się scenografia i kostium. Joanna Hrk stworzyła mobilne dekoracje na kształt książeczek dla dzieci, z których po otwarciu stronic wyłania się trójwymiarowy bajkowy świat z kartonu. Odwracanie kart megaksiąg pozwalało stworzyć np. domek Babci czy inną potrzebną przestrzeń. A zabawne kostiumy po prostu czasami grały same. Przypomnijmy śmiech widowni, kiedy pojawił się Robert Rutkowski - Biedronka. Iwona Chołuj - Wiewiórka dźwigała taką kitę, że omal się nie przewróciła po zarzuceniu jej na ramię. Ponownie Rutkowski, ale już jako dzielny Gajowy, rzucił na kolana dorosłą część publiczności.

Jak zapowiadał reżyser, bajka opowiedziana przez niego obnażała teatralne mechanizmy. Nie tylko zmieniające się karty księgi budowały na oczach małego widza nową rzeczywistość, także np. Łopacka na scenie przyoblekała spódniczkę, kapturek i pelerynę, stając się Czerwonym Kapturkiem. Z kolei Waldemar Cudzik nawoływał np. do zmiany dekoracji. Czy to pokazanie teatralnej umowności dziania się i anatomii przedstawienia było czytelne dla najmłodszych? Czy może stać się sygnałem do domowej zabawy w teatr? Chyba jednak rodzice lub opiekunowie muszą dodatkowo uczulić dzieci na te niuanse.

Pewne jest za to jedno - wszyscy dobrze się bawili, a śmiech co chwila rozlegał się na sali.

***

Cały artykuł w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji