Artykuły

Dyskusja o powieści andrzejewskiego "Popiół i diament" (fragmenty)

Krytycy recenzujący ostatnią powieść Andrzejewskiego przyznają jej zgodnie dwa bezsporne walory: wyjątkową aktualność treści i bardzo dobre rzemiosło literackie.

"...jest to książka, która od spraw najbardziej ważkich nie ucieka na nęcące marginesy rzeczywistości" stwierdza w zakończeniu swojej recenzji Henryk Markiewicz w marcowym numerze "Twórczości".

"... książkę czyta się jednym tchem" "kłębowisko zagadnień" "gąszcz problemów" - zwroty te powtarzają się wielokrotnie, cisną się niejako pod pióro sprawozdawców.

Pozytywna jednomyślność zdania kończy się jednakże z chwilą, kiedy pod ocenę podpada ideologiczny wydźwięk tej książki. Pod tym względem "Popiół i diament" przyjęty z takim aplauzem, jako napisana z talentem, ciekawa i udana powieść, budzi liczne zastrzeżenia jako próba artystycznego poznania i osądu nowej rzeczywistości polskiej.

(...)

Nową rzeczywistość polską kształtowały i dźwigały te same siły, które w czasie okupacji pierwsze stanęły do walki o wyzwolenie: przedstawiciele przodującego społecznie odłamu świata pracy. I walka rodzimej reakcji przeciw nim - walka na śmierć i życie - trwała również podczas okupacji, osiągając szczególne nasilenie po wyzwoleniu kraju. Głośniki radiowe, niosą wieść o pokoju, wdzierają się w powieść Andrzejewskiego w powszedni dzień tej ponurej walki.

W maju 1945 r. Polska Partia Robotnicza na odbytym wówczas Plenum w swojej uchwale w sprawach politycznych stwierdza: "Terrorystyczna i dywersyjna akcja reakcji jest jej ostatnią przedśmiertną drgawką, świadczącą o całkowitym bankructwie jej linii politycznej i załamaniu się jej ostatnich nadziei na pozyskanie sobie znaczniejszej części społeczeństwa polskiego". Jednocześnie jednak wspomniana uchwała podkreśla wzrastające nasilenie reakcyjnego terroru: "Reakcja rzuca wszystkie pozostające do jej dyspozycji środki i siły do walki z Rządem Tymczasowym i całym obozem demokracji polskiej".

Owo rzucenie "wszystkich sił i środków reakcji do walki" wyrażało się m.in. w codziennych mordach zza węgła na ludziach obozu demokracji. Tak też zresztą przedstawia tę sprawę "Popiół i diament".

Jeśli więc Andrzejewski każe Szczuce w takim momencie w obliczu dwu robotniczych trupów, dwu świeżych ofiar podziemia, mówić o konieczności litości nad mordercami, sądzę, że jest to rys fałszywy. W parę lat później, gdy nowa rzeczywistość okrzepła, gdy siły sycące podziemie straciły - wobec sukcesów odbudowy i przebudowy życia w kraju - ostatecznie grunt pod nogami, wówczas stała się aktualna sprawa amnestii, sprawa umożliwienia powrotu do pozytywnej pracy tym, którzy przejrzeli i zapragnęli wycofać się z podziemia. To rok 1947. Pragnącym powrotu do pozytywnej pracy umożliwiono to zresztą od pierwszej chwili. Ale w maju 1945 r., w obliczu świeżych ofiar, których dzień każdy przynosił po kilka, słowa Szczuki o tym, że nienawiść i pogarda dla morderców to nie wszystko, że musi być miejsce i na litość nad nimi, stanowią fałszywy zgrzyt, trącą nieuzasadnionym i niedopuszczalnym sentymentalizmem.

Najwyższa i najsubtelniejsza ludzka dobroć, tak często spotykana u działaczy rewolucyjnych, którzy mogli służyć za wzór i za symbol bojownika społecznego, nie wyradzała się u nich nigdy w jakąś wszechlitośność. Partię konsekwentnej walki o wyzwolenie społeczne cechował zawsze bezkompromisowy stosunek do morderców z wrogiego obozu.

(...)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji