Artykuły

Psychologia Maćków Chełmickich

I młodszych od Maćka: Szreterów, Kosseckieh, ulegających pokusie konspiracji dla kompensacji instynktów wodzowskich, albo z fantazji, pychy i głupoty.

"Popiół i diament" Jerzego Andrzejewskiego opowiadający o sytuacji w roku 1945 dawno już wyawansował na studium stanu świadomości epoki, która się do niego przymierza. Wyrósł z siebie, z realiów tuż powojennych, stał się papierkiem lakmusowym na współczesność, testem generacyjnym.

Tout proportions gardees - jak "Wesele" Wyspiańskiego. Film Andrzeja Wajdy poświadcza to stokrotnie: Zbyszek Cybulski był przedstawicielem niepokojów, tęsknot i rozbicia pokolenia popaździernikowego choć zarazem stanowił most psychiczny z rocznikami Kolumbów o których mówi wprost książka Andrzejewskiego.

W teatrze adaptowano prozę Andrzejewskiego kilkakrotnie i nigdy nie wykroczyło to poza szkolną ilustrację wątków, bądź bardziej wierną powieści, bądź powielającą mit filmu Wajdy. "Popiół i diament" w adaptacji i reżyserii Andrzeja Marii Marczewskiego zaprezentowany w warszawskich Rozmaitościach nie powiela żadnych wzorów, przeciwnie, tworzy najwyraźniej "nowe światy" i próbuje mówić o nich własnym językiem. To bezsprzecznie najlepsza adaptacja teatralna "Popiołu i diamentu" choć i najbardziej "reżyserska", wyinterpretowana - nie chcę powiedzieć, tendencyjnie, bo czymże innym jest wszelka interpretacja, ale jednoznacznie, zgodnie z przyjętym założeniem.

Najkrócej: wszelka anarchia, konspiracja, zagubienie, podziemie, uwikłania mają nie tylko uwarunkowania polityczne czy społeczne i narodowe, ale i psychologiczno-biologiczne.

Dlatego w tym "Popiele" rozstrzyga o wszystkim psychologia pokolenia Maćków Chełmickich, ale - jako się rzekło - i tych młodszych, powtarzających gesty Maćków już tylko dla zgrywy, zabawy i szpanu. Nie mówiąc o zyskach.

Ta przesłanka konsekwentnie patronuje całości by wreszcie zostać udowodniona i spuentowana metafora finału, w którym nie ma już miejsca na psychologię i niebezpieczne zabawy w działalność polityczną. Finał jest serio, nawet patetyczny, choć dosyć to nachalny patos: sztandar w tle i krzyże, bodaj, czy nie trzy.

Pytanie do widza: te groby narodowe to popiół po Maćkach, czy też może - diament właśnie?

Przedstawienie nie narzuca żadnej odpowiedzi, (parabola finału może być na przykład tylko podkreśleniem goryczy), ale pytania - te główne i szereg szczegółowych - stawia mocno. Ten spektakl może wielu rozwścieczyć, owszem, ale nie sposób odmówić mu siły wyrazu. Fajerwerkiem teatralności w stylu tutejszej "Balladyny" to ten "Popiół" nie jest. Na szczęście. Jest natomiast bardzo ascetyczną, surową opowieścią o dewiacjach młodzieży i cynizmie starszych. Większości starszych, towarzyszowi Szczuce zgodnie z Andrzejewskim dostaje się spory przydział wiarygodności uczciwego komunisty. Tym mniejszy szok, że ginie właśnie on, porządny z kośćmi ideowiec od początku osadzony w realiach jako człowiek starego formatu.

Szczukę gra Aleksander Błaszczyk i daje postaci tyle akurat przekonujących rysów działacza starej daty ile ta rola zniesie. Jego Szczuka tchnie prawdą i nie szeleści gazetą. Dla dzisiejszego widza to ogromnie dużo.

Adaptacja Marczewskiego obejmuje większość wątków książki eliminując jedynie wątek syna Szczuki, jak pamiętamy, walczącego w lesie z komunistami. Bardzo mocno eksponuje natomiast podziemną działalność nastolatków w "piątkach" konspiracyjnych: Alka Kosseckiego, Jurka Szrettera i ich kolegów - czego w ogóle nie tykał film Wajdy.

Sztabowy Kossecki (senior) z Gross-Rosen alias porządny sędzia Kossecki, którego zna całe miasto, w Rozmaitościach do zagrania sporo. Józef Fryźlewicz, aktor o doskonałych warunkach głosowych i dużej sile wyrazu nieco zbyt ostro traktuje chyba swą rolę, zbyt koturnowo. Jego obrona małości człowieka poddanego nieludzkim próbom człowieczeństwa byłaby chyba bardziej prawdziwa i przejmująca gdyby aktor prowadził ją bardziej piano. Fryźlewiczowe forte poświadcza możliwości zawodowe ale uteatralnia zanadto sprawę najbardziej z ludzkich ludzką: załamanie jednostki.

Aktorstwo tego "Popiołu i diamentu" to zresztą temat odrębny: jest takie jak sytuacja w naszych teatrach. Zdarza się dobre, ogólnie jest niezłe, w paru wypadkach żenuje.

Odtwórca roli Maćka Chełmickiego Wojciech Osełko nie ma nadwrażliwości Cybulskiego, przeciwnie, to raczej normalnie reagujący chłopak, którego dojrzewanie - także polityczne - przyspiesza nie ileś tam lat spędzonych w partyzantce, nie ilość akcji i wpadek a dopiero miłość. Ten Maciek pokochał Krystynę, to już nie jest flirt (bardzo stonowana i ciepła Małgorzata Ząbkowska), sceny w pokoju hotelowym i kościele mają koloryt liryzmu i prawdę, z minuty na minutę dojrzewa w nich coś ładnego, przyszłościowego. I ten Maciek - Osełko szczerze wierzy, że rozmową z Andrzejem Kosseckim (Andrzej Ferenc) da się odmienić los, wycofać w normalność, że żadne mosty nie zostały spalone.

Reżyser bodaj chciałby także, by było to możliwe. Swoich aktorów - bohaterów prowadzi ku śmierci, ale tak, by w każdej chwili można było zawrócić. Puenta każdej sceny wskazuje na niedojrzałość młodych "z lasu", na fakt manipulowania nimi, na ich pogubienie i najlepsze intencje. Ale też i groźbę zaraźliwości ich czynów: vide młodsi konspiratorzy.

Wojciech Osełko w arcytrudnej roli powtórzenia kreacji Maćka po Zbyszku Cybulskim zachowuje najcenniejsze: własną sprawę i własną twarz. Nie naśladuje, nie "dorasta" na siłę do szablonu - jest sobą o całe długości historyczne mniej skomplikowany niż Chełmicki AD 1957. Podobnie Andrzej Kossecki Andrzeja Ferenca - nic tu ze śladów interpretacji Adama Pawlikowskiegow z filmu, inny styl, inne odczytanie. Pasja raczej niż gorycz i fason, raczej determinacja i charakter niż "klasa" i lojalność. I jedno nowe zupełnie: pierwiastek dobroci, życzliwości dla ludzi.

Zresztą - porównania z czymkolwiek nie są tu ani potrzebne ani uprawomocnione. Cały spektakl Marczewskiego ma własny charakter i jest to charakter nacechowany przesłaniami skierowanymi, do naszego dziś, lub bardzo niedawnego wczoraj.

Maćkowie Chełmiccy i, Jurkowie Szretterowie- jedni i drudzy z innych powodów - robią coś, co wymyślił jeszcze ktoś i inny. W imię najwyższych ideałów albo tylko buntu wobec stanu faktycznego. Tragedię Maćka oglądamy, tragedia młodszego dokona się zapewne na innych piętrach świadomości: Szretter chce się wyżyć - to głównie, Maciek Chełmicki został wplątany w ciąg dalszy, którego mogło nie być. Wplątała go - patetycznie mówiąc - historia. Sprawa Maćka to sprawa pokolenia strzaskanego przez los, sprawa Szrettera dopiero zostaje otwarta.

Spektakl, ma fakturę surową, jego tkanka jest realistyczna, chwilami ten realizm ma koloryt teatru faktu, chwilami karykaturalnego kiczu (sceny u Staniewiczowej, w Monopolu z Puciatyckimi i Teleżyńskimi, notabene arystokracja najsłabiej wypada w przedstawieniu). Tony heroiczno-wysokie maksymalnie stuszowano, wszelkie rozliczenia z historią mają tu wartość o tyle o ile przydatne są dla morału współczesnego. Morał ten - powtórzę - adresowany jest do młodzieży i z postaw młodzieży wyprowadzony. Psychologicznie, potem dopiero wedle klucza narodowo-politycznego.

Dlatego pozbawiono przedstawienie zbędnej ornamentyki, raczej ujęto niż dodano teatralnego rozmachu. Tym zyskano na ekspresji i logice wywodu. Osobiście uważam, że to najciekawsza robota Andrzeja Marii Marczewskiego w Rozmaitościach, co nie wyklucza możliwości sporu co do tzw. wymowy dzieła.

W każdym razie - teatr odważył się na wyraźną opcję. Przedstawił propozycję, wariant oceny. Czego? Powiedzmy, zjawiska Chełmickich i chełmicczyzny w historii naszego narodu.

Teatr Rozmaitości, Jerzy Andrzejewski - Popiół i diament. Adaptacja Andrzej Maria Marczewski. Inscenizacja i reżyseria Andrzej Maria Marczewski. Scenografia Józef Napiórkowski, Ryszard Stobnicki. Muzyka Tadeusz Woźniak, Praca nad słowem Józej Fryźlewicz. Premiera lipiec 1984.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji