Artykuły

Nudno w tym "Parku"

Na scenie Teatru Polskiego oglądaliśmy w ubiegłym tygodniu "Park'* Botho Straussa w reżyserii Krzysztofa Babickiego, sztukę, z którą przyjechał do Wrocławia Teatr Wybrzeże z Gdańska. Zarówno nazwisko autora sztuki, znanego zachodnioberlińskiego przedstawienia zapowiadały udany wieczór w teatrze i dlatego chętnych do obejrzenia spektaklu nie zabrakło.

Krzysztof Babicki, utalentowany reżyser młodego pokolenia (nagroda im. Konrada Swinarskiego w roku 1984) wybrał sztukę Straussa nieprzypadkowo. Temat dotyczący rozkładu cywilizacji, zaniku wszelkich wartości i prawd oraz zmierzchu kultury, fascynuje go bowiem od dawna, czego dowodom są zrealizowane przez niego z wielkim powodzeniem takie choćby spektakle jak "Już prawie nic'' Andrzejewskiego czy "Pułapka" Różewicza. Ów wątek tematyczny został w "Parku"

przedstawiony szczególnie jaskrawo na przykładzie najintymniejszej sfery ludzkich poczynań - erotyki, która w dobie współczesnej coraz rzadziej ma związek z rozkoszą i miłością. Jej "czar" zaczyna się sprowadzać do zwykłej, zwierzęcej żądzy. Strauss szuka ratunku dla idącego po równi pochyłej społeczeństwa, nurzającego się w rozpuście, profanującego świętości, respektującego najchętniej prawa dżungli i oddającego się bezmyślnemu ple, ple. Misję nawrócenia ludzkiego rodu na właściwą drogę powierza więc postaciom z szekspirowskiego "Snu nocy letniej" - Tytanii i Oberonowi. Dobre zamiar tej pary spalają jednakże na panewce. Król elfów i jego powabna żona nie są w stanie niczego ocalić i sami upodabniają się do tych, w których mieli rozbudzić pogrzebane pragnienia. "Nic już nie mogę - mówi Oberon - gra, którą wymyśliłem przewiduje mój własny upadek... Tytanio, miłość przegrała... moja moc, moja sława są puste".

Misja Tytanii i Oberona nie powiodła się w sztuce Straussa, podobnie jak nie wypełnił swej misji "Park" w reżyserii Babickiego. Nudno było bowiem w owym "Parku", a publiczności, którą trudno w całości posądzać o znudzenie erotyczne i deprawację, nie ożywiły nawet liczne wątki obsceniczne. O intencjach autora sztuki i nie mniej może dobrych chęciach reżysera nie przekonali aktorzy, wypowiadający swe kwestie przeważnie sztucznie i beznamiętnie. Najbardziej wiarygodna była tu tylko Tytania Ewy Kasprzyk, można by się też pogodzić z Oberonem Jerzego Łapińskiego. Reszta niech będzie miilczeniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji