Artykuły

Nieznośny ciężar bycia

"Zagłada domu Usherów" w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Ewelina Godlewska w Dwutygodniku. Strona Kultury.

W inscenizacji "Zagłady domu Usherów" Glassa Barbara Wysocka nieustannie balansuje na granicy między rozumem i nie-rozumem, jawą i snem, między faktem i zmyśleniem, przekraczając co rusz te opozycje.

"Zagłada domu Usherów" Philipa Glassa ma w sobie nieznośną lekkość i przytłaczający ciężar zarazem. Zapętlone, powtarzające się i powracające frazy muzyczne zaczynają po jakimś czasie nużyć; chwilami przestaje się ich słuchać aktywnie, usuwają się w tło, momentami niemal zawieszone i ulatujące niepostrzeżenie. Jednocześnie wypełniona tymi dźwiękami przestrzeń akustyczna staje się ciężka od obsesyjnych powrotów i nawarstwień motywów.

Muzyka

Libretto Arthura Yorinksa, oparte na opowiadaniu Edgara Alana Poe, w lapidarnych, ograniczonych do minimum dialogach i partiach solowych streszcza treść pierwowzoru; świetnie współgra z warstwą muzyczną, tworząc całość ascetyczną i przesadną zarazem.

Atmosfera tajemniczości i grozy, tak charakterystyczna dla prozy Poe, a oparta w dużej mierze na niedopowiedzeniu, osiągana jest przez Glassa za pomocą wypracowanej przez niego techniki repetytywnej. Ta muzyka oddaje i podkreśla jednocześnie to, co stanowi o niesamowitości opowiadania Poe, a co wypływa z eksploracji ludzkiej psychiki pogrążającej się w szaleństwie towarzyszącym obezwładniającej melancholii.

Glassowi udaje się wydobyć obsesyjność i neurotyczność zachowania bohaterów, którzy zmagają się z tym, co ich dręczy, a nie są w stanie sami tego wypowiedzieć. Muzyka nie czyni nic więcej poza wywołaniem tego specyficznego nastroju i stworzeniem atmosfery, która ma być tłem wydarzeń rozgrywających się między słowami. Tylko tłem.

Jednak w tym przypadku to bardzo dużo. Dzięki temu reżyser ma sporo miejsca na stawianie pytań o to, co nie chce być wypowiedziane wprost, a co jednak domaga się wypowiedzenia, zasugerowania czy zaznaczenia. Z większą siłą pojawia się też sam głos śpiewaków, który będąc nośnikiem treści wykraczających poza sens słów i szczątkowo opowiedzianej historii, staje się znakiem niewypowiedzianego.

Teatr

Inscenizacją "Zagłady domu Usherów" w reżyserii Barbary Wysockiej Opera Narodowa wznawia zainicjowany kilka lat temu przez Mariusza Trelińskiego cykl "Terytoria", prezentujący współczesne utwory realizowane przez młodych twórców, często debiutantów (w niedługim czasie zobaczymy jeszcze m.in. "Oresteję" Xenakisa w reż. Michała Zadary oraz dyptyk "Beetwen" Zubel / "Sudden Rain" Nowaka w reż. Mai Kleczewskiej). Dzięki temu i reżyserzy, i widzowie mają szansę sprawdzić nośność i żywotność gatunku operowego w jego dwudziestowiecznym i późniejszym wydaniu.

Barbara Wysocka, komponując poszczególne sceny, czerpie wiele z estetyki filmowej. Stosuje charakterystyczny dla filmu montaż obrazów, operuje planami równoległymi czy też bezpośrednio wykorzystuje fragmenty nagrań wideo jako integralnego składnika inscenizacji. Z drugiej strony, sięgając do swojego wcześniejszego doświadczenia teatralnego, stawia mocny akcent na aktorstwo i ruch sceniczny, pozwalając śpiewakom nie tylko na udaną interpretację wokalną, ale również na wyraziste kreacje aktorskie. Unika w ten sposób operowej sztampowości, nie tracąc zarazem nic z charakterystycznej dla gatunku sztuczności, która podkreśla tak ważne w tym wypadku wrażenie niesamowitości. Dynamizuje również monotonię muzyki Glassa, budując dla niej kontrapunkty, wydobywając momenty zwrotne.

Reżyserka podkreśla wszelkie momenty niedopowiedzeń, stwarzających atmosferę tajemniczości i wiszącego nad inscenizowanym światem zagrożenia, umieszczając źródło takiego stanu rzeczy w niedookreślonych i niejednoznacznych relacjach między trójką głównych bohaterów: Williamem (Adam Szerszeń, Andrzej Witlewski), Roderickiem Usherem (Adam Stucki, Tomasz Krzysica) i jego siostrą bliźniaczką Madeleine (Agnieszka Piass, Agata Zubel).

Scenografia Magdaleny Musiał w ikonicznym skrócie przedstawia fragmenty wnętrza domu Usherów, stanowiąc jedynie dopełnienie i bardzo umowne odzwierciedlenie tego, co dzieje się między trójką bohaterów, lub też w co zostają oni wciągnięci przez kręcących się wciąż między nimi sanitariuszy i służbę. W przeciwieństwie do opowiadania Poe, w którym chylące się ku upadkowi domostwo wydaje się aktywnym uczestnikiem tego, co się w nim wydarza i źródłem wszelkich lęków, tu staje się ono jedynie ich znakiem.

Na proscenium porozrzucane ubrania, buty, książki. Walizka. Stare radio. Przestrzeń w głębi sceny przesłonięta dużym białym ekranem.

Prolog opery stanowi list Rodericka Ushera do Williama - w spektaklu Wysockiej to nagranie na sekretarce. To głos z offu, wzywający przyjaciela do jak najszybszego przybycia - głos dojmujący, przeszywający, w którym pobrzmiewa psychiczna i fizyczna udręka, o której mówi Roderick. Właściwie nie wiadomo, co się stało, ale na tego typu wezwanie nie można nie odpowiedzieć. Głos przyjaciela z dzieciństwa ma w sobie siłę nakazu etycznego. Decyzja musi być natychmiastowa.

Oglądamy czarno-biały film. Rozmyte lub przyspieszone kadry przedstawiają szarą przestrzeń współczesnego miasta, a może przedmieścia. W tym samym czasie z głębi na proscenium wyjeżdża kolejka elektryczna objeżdżająca całą scenę. W dynamicznym, filmowo-teatralnym skrócie przedstawiona została podróż Williama do owego przygnębiającego nigdzie - do domu Usherów.

Ekran podnosi się, ukazując głębię sceny. Integralną część zakomponowanej precyzyjnie, heterogenicznej przestrzeni stanowi orkiestra pod kierownictwem Wojciecha Michniewskiego. Fragment domu Usherów, który zostaje odsłonięty, przywołuje na myśl zatrzymany proces dezintegracji, jawi się niczym kadr uchwycony na moment przed popadnięciem w całkowity chaos: podłoga przechodząca w ścianę, przecięta głęboką rozpadliną, zaburzone płaszczyzny, monumentalny żyrandol wyrwany z sufitu. Ta niezmienna kompozycja w głębi wytwarza poczucie zawieszenia, chwiejnej równowagi, która w każdej chwili może zostać naruszona.

Niewypowiedziane

Barbara Wysocka nieustannie balansuje na cienkiej i nieuchwytnej granicy między rozumem i nie-rozumem, jawą i snem, między faktem i zmyśleniem, przekraczając co rusz te opozycje. Dręcząca niepewność co do statusu przedstawionej rzeczywistości i natury relacji między bohaterami utrzymuje się do samego końca. Nie ma odpowiedzi na pytanie o to, co dręczy i zżera mieszkańców domu Usherów.

Traumy i zaburzenia, które mogą leżeć u podstaw dezintegracji osobowości Rodericka i tajemniczej choroby jego siostry Madeleine, przyczyny coraz większej neurotyczności w zachowaniu zdroworozsądkowego Williama, są jedynie zasygnalizowane jako możliwe tropy. Miłość kazirodcza, niespełnienie erotyczne, choroba psychiczna, niezrealizowane ambicje, narcyzm, uwiedzenie, różnego rodzaju lęki leżące u źródeł pogłębiającego się smutku - wszystko to pozostawione jest domysłom widza.

Podrzucone fragmenty i tropy nie składają się jednak w spójną całość. Ziejąca w tylnej ścianie wyrwa nie zostaje zasypana. Tajemnica pozostanie niewypowiedziana. Tajemnica melancholii i rozpadu osobowości, aż do zatraty, aż do śmierci, której nie można zapobiec. Tajemnica śmiertelnego smutku, jego nieodgadnionej przyczyny. Zawiera się ona nie w opowiedzianej historii, ale w tym, co niewypowiadalne, co skrywa się w przejmujących wokalizach Madeleine, której cała rozbudowana partia wokalna obywa się bez słów. W tym, co uruchamiane jest przez dźwięki powtarzalnego motywu muzycznego dobywającego się z przywiezionego przez Williama starego odbiornika radiowego.

Barbarze Wysockiej, Wojciechowi Michniewskiemu, solistom i zespołowi Opery Narodowej udaje się zachować tak charakterystyczne (a przytępione w libretcie Yorinksa) wrażenie niesamowitości, a jednocześnie stworzyć bardzo współczesną w formie i treści wielowarstwową wypowiedź dotykającą problemów podmiotowości uwikłanej w relacje z innym, a mimo to pogrążającej się w dezintegrującej samotności: choroby, smutku, niespełnienia.

"Terytoria" wróciły. Czekamy na dalszy ciąg.

Ewelina Godlewska, doktorantka w Zakładzie Teatru i Widowisk Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji