Artykuły

Aleksander Ostrowski - "Burza"

Państwowy Teatr im. Stefana Żeromskiego w Radomiu.

Stopniowo odkrywamy w Polsce twórczość Aleksandra Ostrowskiego (1823-1886), który w rozwoju teatru rosyjskiego odegrał rolę analogiczną do roli Puszkina w poezji i Gogola w prozie. Dwa lata temu podziwialiśmy w warszawskim Teatrze Polskim "Wilki i Owce"; obecnie, w ramach Festiwalu sztuk rosyjskich i radzieckich, radomsko-kielecki Teatr im. Żeromskiego wystawił "Burzę" (1859) - sztukę, która stanowi datę w historii dramatu rosyjskiego. I mimo, że przedstawienie nasuwa wiele zastrzeżeń, jednego nie sposób odmówić Teatrowi im. Żeromskiego: ambicji. Ambicji i odwagi, które kazały mu sięgnąć po tę właśnie b. trudną do zagrania w każdym polskim teatrze sztukę.

Nie zrozumiemy istotnego - i swoistego - sensu "Burzy", jeżeli jej mocno nie osadzimy w konkretnej społeczno- politycznej, rosyjskiej rzeczywistości lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Był to okres rozpadania się ustroju pańszczyźniano-feudalnego i patriarchalno-kupieckiego, któremu klęska w wojnie krymskiej zadać miała cios ostateczny. Kruszyły się - pod naporem późno w Rosji rodzącego się kapitalizmu przemysłowego - spróchniałe, archaiczne formy bytu. Wspaniały talent realisty pozwolił Ostrowskiemu zdemaskować tragicznie skostniałą treść życia współczesnej mu Rosji.

W "Burzy" Ostrowski ukazuje środowisko patriarchalno-kupieckie, które tak znakomicie znał. Jesteśmy w małym, nadwołżańskim miasteczku, którego centralną figurą jest "kupiec wsamodur" (zarozumiały dureń), drapieżny Dikoj. Jego żeńskim odpowiednikiem jest władcza, bezwzględna w miłości do syna i nienawiści do synowej, bogata kupcowa Kabanicha. Wspaniale oddana jest w "Burzy" zatęchła atmosfera tego małego kupieckiego miasteczka, gdzie nic się właściwie nie dzieje, gdzie wszystko, co szlachetniejsze i czyste więdnie, lub wypacza się i wyrodnieje. Ciemnota i obłuda; chciwość i wyzysk; fałszywy mistycyzm, rozwleczony przez wędrownych żebraków i żebraczki; smutna rozpusta i pijaństwo; i wciąż jeszcze tylko bierna rozpacz wyzyskiwanych i oszukiwanych - oto małomiasteczkowy, zabity deskami świat, w którym wybucha "Burza".

W tym mrocznym świecie - dwie jasne postaci. Katierina, żona Tichona i synowa Kabanichy oraz fantasta, zegarrnistrz-samouk Kuligin. Katierina, pełna poezji i czystości, dusi się w świecie Kabanichy i Dikoja. Boleśnie rozdarta między wpojone jej przez wychowanie stare pojęcia, a tęsknotą do wolności - Katierina od upokorzeń, jakimi ją gnębi świekra, ucieka w marzenie, które w jej oczach uosabia młody przybysz z Moskwy, inny od otaczających ją ludzi. Kuligin zaś - wzorem tej postaci był genialny mechanik - samouk Kulibin z Niżniego Nowgorodu - Kuligin to jeden z owych ludowych talentów, zaprzepaszczonych przez carsko-feudalny ustrój. W Kuliginie jest przeczucie - i pragnienie - jasnej przyszłości. Na razie jednak Kuligin szamoce się bezradnie, szuka "perpetuum mobile", i protest jego ogranicza się do bezsilnego zarzutu: "Ze wszystkiego porobiliście straszaki".

Samobójstwo Katieriny - to nie tylko epilog tragedii miłosnej. To wstrząsający protest przeciwko "królestwu ciemnoty" i przestarzałym pojęciom, jakimi obrósł ustrój patriarchalno-feudalny. Ostatnie słowa Tichona - "Mateczko! To ty ją zabiłaś, ty, ty!" - oskarżają nie tylko Kabanichę, ale całą współczesną "Burzy" rzeczywistość społeczną.

Czy Teatr im. Żeromskiego tę rzeczywistość dostatecznie wiernie odtworzył? Czy postaci Katieriny i zegarmistrza Kuiigina - postaci najważniejsze, bo wymierzające sprawiedliwość światu Kabanichy i Dikoja - zostały trafnie postawione? Oto, wydaje mi się, dwa pytania, rozstrzygające o wartości przedstawienia.

Zacznijmy od pytania, na które z czystym sumieniem możemy odpowiedzieć pozytywnie: Maria Homerska zagrała Katierinę prawdziwie i czysto, trafnie uderzając w akcenty liryzmu tam, gdzie tego domagał się tekst. Natomiast rola Kuiigina, rola zresztą b. trudna, została zupełnie chybiona: to był papierowy rezoner.

Swoistej atmosfery rosyjskiej Teatr Żeromskiego nie zdołał, niestety, wydobyć, mimo niektórych trafnie postawionych i dobrze zagranych ról (M. Hryniewicz-Winklerowa - jako Kabanicha, L. Jabłoński - jako jej syn Kabanow, M. Piwińska - jako Warwara Kabanow i M. Łomżanka jako dziewczyna do posług Głasza). Zbyt często pamiętaliśmy, że mamy przed sobą tylko przebranych aktorów.

Można by również zgłosić pretensje do reżysera Hugona Morycińskiego o niektóre, zgoła zbędne, naturalistyczne efekty (np. wycie psa) oraz o nie zastosowanie skrótów, zwłaszcza w przydługiej ekspozycji.

W sumie jednak, jak już zaznaczyłem na wstępie, trudno nie uznać ambicji i rzetelnego wysiłku artystycznego, które bardzo pochlebnie świadczą o poziomie naszych dzisiejszych teatrów prowincjonalnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji