Artykuły

Jesteśmy na wczasach, czyli polska miłość

"Jesteśmy na wczasach , czyli polska miłość'' w reż. Cezarego Domagały w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym w Koszalinie. Pisze Joanna Nowińska w Miesięczniku.

W nowy sezon artystyczny Bałtycki Teatr Dramatyczny wkroczył po prostu śpiewająco, a to za sprawą barwnego muzycznego widowiska Jesteśmy na wczasach, czyli polska miłość, przypominającego nieśmiertelne przeboje Wojciecha Młynarskiego, jednego z najwybitniejszych twórców piosenki poetyckiej i satyrycznej. Reżyserem spektaklu był Cezary Domagała, który we wdzięcznej pamięci koszalińskiej publiczności zapisał się jako twórca Cafe Sax, cieszącego się wielką popularnością spektaklu opartego na tekstach Agnieszki Osieckiej. Wszystko wskazuje, że najnowsze widowisko powtórzy ten sukces. Znakomite teksty, doskonała muzyka, świetne głosy koszalińskich aktorów, efektowne układy choreograficzne i ta niepowtarzalna atmosfera towarzysząca prezentacji pięknych piosenek złożyły się na spektakl, który ogląda się z wielką przyjemnością. I trudno nie zgodzić się ze stwierdzeniem samego Młynarskiego, który jest przekonany, że "piosenka to forma magiczna", skłaniająca do refleksji nad sobą, nad światem i przemijaniem

Zwany "wiecznym młodzieńcem polskiej piosenki" Wojciech Młynarski jest nie tylko doskonałym artystą, ale również świetnym psychologiem i przede wszystkim wnikliwym obserwatorem polskiej rzeczywistości. W jego niebanalnych, wzruszających piosenkach zamkniętych jest pięć dekad polskiej historii, której wrażliwy artysta-intelektualista przygląda się bacznie, ale także z ciepłym uśmiechem. Z przymrużeniem oka portretuje w swoich tekstach naszą, często pełną absurdów rzeczywistość, zarówno tę jakże już odległą, PRL-owską, jak i bliższą naszym czasom epokę transformacji społecznych i obyczajowych. Z wielką znajomością ludzkich emocji prezentuje nam również bogatą galerię bohaterów, których dzieli co prawda wiek, płeć, charaktery, marzenia i życiowe doświadczenia, ale łączy jedno - pragnienie miłości. Bo to właśnie miłość, najpiękniejsze i najszlachetniejsze uczucie, pozwala przetrwać trudne chwile, których w często zgrzebnej polskiej rzeczywistości raczej nie brakuje

Czesław Domagała - reżyser Jesteśmy na wczasach, nie ukrywa swych muzycznych pasji i właśnie to zauroczenie piosenką nadaje jego inscenizacji niepowtarzalną atmosferę ciepłego liryzmu i wyrafinowanej intelektualnej zabawy, tak charakterystycznej dla twórczości Wojciecha Młynarskiego. Radość, żywioł wrażliwość splata z poruszającym prawdą spojrzeniem na ludzkie emocje. Z talentem, swobodą i wdziękiem, igrając aktorskimi wizerunkami, komponuje barwne sceniczne obrazy, nasycone nie tylko pięknem, żywiołową radością, ale także i nutką nostalgii. W jego interpretacji każda z piosenek jest doskonale opracowaną teatralną etiudą, błyskotliwym dialogiem, a całość okazuje się pulsującym rytmem spektaklem nie tylko mądrym, ale i wzruszającym.

Rozśpiewana opowieść o poszukiwaniu miłości rozpoczyna w latach siedemdziesiątych. Oto do zagubionego "gdzieś w góralskich lasach" pensjonatu Orzeł przybywa kolejny turnus wczasowiczów. Urocze panie - Mariola (Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska), Krysia (Katarzyna Ulicka-Pyda) i Małgosia (Małgorzata Wiercioch) natychmiast budzą wielkie zainteresowanie wśród dziarskich pełnych żądzy przygód panów - Wiesia (Piotr Krótki), Mietka (Artur Czerwiński i Waldka (Jacek Zdrojewski). Galerię barwnych postaci wzbogaca Wojtek (Wojciech Rogowski), czyli mężczyzna energiczny, rzutki i pełen organizacyjnych talentów, jak na instruktora kulturalno-oświatowego przystało. I oto na niecierpliwie oczekiwanym wieczorku zapoznawczym, w rytm nieśmiertelnego przeboju Jesteśmy na wczasach, rozpoczyna się odwieczna, jakże intrygująca psychologiczna gra międzyludzkich (czasami sprzecznych!) relacji Przezabawna, ale także wzruszająca intryga, utkana z pięknych piosenek, umożliwia aktorom pełną prezentację nie tylko umiejętności aktorskich, ale także pięknych głosów i kunsztu wokalnego. Miło jest przyznać, i to już nie pierwszy raz, że nasi koszalińscy aktorzy ujmują nie tylko znajomością warsztatu aktorskiego, ale także i talentami wokalnymi.

Na wieczorku zapoznawczym prym wiedzie znana z wielu złamanych serc panna Krysia, znakomicie z wielką siłą komiczną wykreowana przez Katarzyną Ulicką-Pydę. Z precyzyjnie opracowanych gestów, z zalotnych spojrzeń i pełnej wdzięku nieporadności aktorka buduje wyrazistą i przezabawną postać PRL-owskiej seksbomby. W kolejnych sekwencjach błyszczy talentem wokalnym prezentując urzekającą zmiennością rytmów mozaikę piosenek - od żywiołowych hitów typu Wszystko mi mówi, że minie ktoś pokochał z repertuaru Skaldów, czy rozsławionego przez Marylę Rodowicz przeboju Fruwa twoja marynara, aż do bardzo trudnych technicznie, jazzujących piosenek Ewy Bem Serce to jest muzyk i Żyj kolorowo. W zmiennych klimatach piosenek Młynarskiego doskonale odnajduje się również obdarzona muzycznym talentem i pięknym głosem Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska. Jest pełna wdzięku jako rozsławiona przez Hannę Banaszak subtelna kobietka o "niezłomnych zasadach", która ma ochotę na "chwileczkę zapomnienia", zabawna w słynnym kabaretowym hicie Kaliny Jędrusik A kim tak ci będzie źle jak ze mną, a także drapieżna i pełna przejmującego dramatyzmu w pięknej pieśni Ogrzej mnie. W swoim lirycznym wcieleniu zaprezentowała się natomiast Małgorzata Wiercioch przypominając pełna nostalgicznej zadumy piosenkę Chłopiec na dłużej.

Równie interesująco i barwnie zaprezentowała się męska cześć obsady. Wszyscy panowie zasługują słowa podziwu dla swoich aktorsko-wokalnych kreacji. Nasyconą autoironicznym humorem postać kaowca Wojtka świetnie zinterpretował Wojciech Rogowski, który ku radości miłośników Melpomeny powrócił w tym sezonie już na stałe na koszalińską scenę. Znakomitym głosem i komediowymi scenkami zachwycał Artur Czerwiński, na uznanie zasługuje też Piotr Krótki i Jacek Zdrojewski - zarówno jako liryczny młodzian analizujący fenomen miłości w piosence Nie mam jasności w temacie Marioli, jak i pełen temperamentu pan młody z utworu Ach, co to był za ślub. I chociaż solowe występy koszalińskich aktorów z pełnością były bardzo udane, pełnię swoich aktorsko-wokalnych możliwości przedstawili w zespołowych popisach, nagradzanych gorącymi brawami. Koszalińska publicznością z pewnością na długo zapamięta ich brawurową interpretację piosenki W Polskę idziemy, którą przed laty śpiewał Wiesław Gołas, a także znanego z autorskiego wykonania Wojciecha Młynarskiego piosenki Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre na wiosnę.

Obok finezyjnej reżyserii, znakomitej muzyki, niebanalnych tekstów i pulsującego zmiennymi nastrojami aktorstwa, klimat spektaklu współtworzyły doskonale przemyślane prezentacje multimedialne autorstwa Dawida Kozłowskiego, przypominające ostatnie pięć dekad z historii Polski. Uczestniczyliśmy więc nie tylko w spektaklu pełnym pozytywnej energii i niosącym mnóstwo sympatycznych estetyczno-artystycznych wrażeń, ale także odbyliśmy nostalgiczną podróż w czasy dawno i całkiem niedawno minione.

A z polską miłością? Cóż, bywa trudna Wprawdzie "na pięknych słowach nie zna się", ale - jak twierdzi Wojciech Młynarski - "umie przebaczać" Spektakl analizujący wszystkie odcienie tej "polskiej miłości" urzeka więc nieskrywanym ciepłem, optymizmem i nieskrywanym apetytem na życie. Bo przecież - i w tym momencie po prostu trzeba zacytować słowa pochodzące z pięknej piosenki Jeszcze w zielone gramy: "jeszcze nie umieramy, jeszcze się spełnią piękne sny, marzenia, plany..."

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji