Artykuły

Legendarna inscenizacja...

TE dwa wieczory zapiszą się w historii polskiego teatru. Oto bowiem byliśmy świadkami wydarzenia bez precedensu. Milionowej widowni ofiarowa­no legendarną inscenizacją "Dzia­dów" Konrada Swinarskiego ze Sta­rego Teatru, gdzie miała premierę w lutym 1973. I nie wiadomo przed kim chylić czoło najpierw. Czy chwalić zamysł, tak celnie zrealizowany przez Laco Adamika, w pełnej pokorze dla dzieła Swinarskiego i z pełnym dla idei inscenizatorskiej zrozumieniem. Czy trwać w zdumieniu dla niespo­tykanej rzetelności zespołu krako­wskiego, który przez tyle lat potra­fił uchronić od zapomnienia jedno z największych dzieł teatru światowe­go. Czy jeszcze raz docenić prowo­kacyjną niejednokrotnie ideę reży­serską i kunszt sław aktorskich...

Zadanie pokazania tej arcyrealizacji arcydramatu nie było łatwe. Spektakl obrósł w mit, jak na iro­nię, bo przecież zrodził się z chęci odmitologizowania tradycji "Dzia­dów". Swinarski powtarzał wielokrotnie, że walczy z koncepcją czynienia z "Dziadów" "mszy żałobnej za wolność narodu". Że widzi w "Dziadach" przede wszystkim triadę "Ja - społeczeństwo - kosmos". Że wreszcie odczytuje różne imiona nienawiści, a także głęboko uniwersalistyczny sens przemiany idei osobistej w społeczną. To wszystko poka­zał w spektaklu-obrzędzie, wędrującym po foyer, korytarzach, widow ni szacownego krakowskiego teatru, wespół z publicznością - zadziwioną i chłonną.

Laco Adamik patrzył okiem kamery z pokorą, która pozwoliła nie na­ruszyć żadnego z obszarów delikat­nej tkanki spektaklu, nie zburzyć idei. Reżyser telewizyjny wszedł z kamerą do szatni, przemknął wśród obsiadających schody krakowskich żebraków, zapisał wszystko najwier­niej. Część II, IV, I (tak, chór młodzieńców), wreszcie wielką część III, aż po strofy Ustępu, ("Do przyjaciół Moskali"). Uchwycił klimat obrzędu, rozgrywanego w foyer na tle obrazu "Ostrobramskiej", zróżnicowanie na nowo przeczytanej sceny więziennej, granej już na podestach w sali teatralnej itd. Nie umknęły w zapisie telewizyjnym tak charakterystyczne dla Swinarskiego konkrety reali­styczne, wtręty pozornie dysonanso­we, a znaczące dodatkowo. Takie choćby jak chrapanie kogoś z ludu skontrastowane z podniosłą chwilą Wielkiej Improwizacji. Barokowa pa­leta chwytów teatralnych Swinar­skiego została oddana wiernie.

Wreszcie sam Konrad. Naznaczony celowo epilepsją, choć przez to nie odarty z wzniosłości i siły. Jerzy Tre­la. Wielki Konrad polskiego teatru.

Z dniami emisji "Dziadów" Swinarskiego wiąże się chwała Teatru Telewizji. I sygnał o powinności po wielekroć już wspominanej: zapisy­wania (oby tak umiejętnie) wielkich dzieł polskiej sceny. Żeby ocalić je od zapomnienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji