Artykuły

Każda noc jest inna

Każda noc jest inna, nawet jeśli jest to mityczna noc Waipurgi. Kolejna "Noc" jest inna. Reżyser spektaklu Teatru Kana, Zygmunt Duczyński, wykreował jej kolejne nowe oblicze. Nowe oblicze nocy Waipurgi.

Pociąg, który wlecze się z Moskwy do Pieluszek, mieści w sobie przedział, w którym czas płynie innym rytmem niż nasz czas, niż czas tego wlokącego się pociągu. Zapełniony jest sennymi marami - postaciami z Jerofiejewowskich książek.

Pociąg, cerkiew?

Rozsuwane drzwi przedziału mogąbyć szczelnie zamknięte, czasem więc nie przenika przez nie żadna ożywcza myśl, żadna nadzieja.

Mogą też rozwierać się - aż do niemożliwego, aż wchłaniają je ściany przedziału, wagonu.

Pociąg, przedział? Cerkiew! Ruchome drzwi otwierają świętą przestrzeń prawosławnej świątyni, z jej orientalną kopułą, nawą krzyżową. Księżyc zaś swoją okrągłą tarczą budzi tajemnicę tych drewnianych kształtów pociągukościoła.

W matowej światłości, mglistym mleku, które wypełnia głębię cerkwi, porusza się jakaś postać. Zabawa ze światłem powoduje, że postać karleje, a potem rośnie i już nie mieści się w tej mgle. Ukazuje się oczom widzów.

Człowiek pomiędzy

Jerofiejew. Między jedną a drugą wódką, koktajlem, między jednym a drugim kacem, między jedną a drugą przeczytaną książką, napisaną książką, między jawą a snem - stoi Jerofiejew. Człowiek, który nie mógłby nie pić, nie mógłby nie pisać. Trochę Hamlet, trochę Don Kichot, trochę klown. Ruski człowiek. Człowiek w ogóle.

O tej dziwacznej porze, w nocy, która należy do Belzebuba, można się całkowicie zatracić - i można liczyć na cud. Spić się oczekiwaniem na cud i samym cudem. Spić się w życie lub w trupa.

Logika konduktora

Jeśli pociąg, to konduktor. Sentymentalny dureń, brutalny drań. Łabędzie i staw, i króliczki - i zaraz szarpanie uszu, podrzynanie gardła i bicze. Gram wódki za kilometr podróży. Wódka - bilet do Pietuszek, do szczęścia.

I logika mglistego pociągu: "pijesz - płacisz - jedziesz". Jego antylogika: "pijesz - nie płacisz - jedziesz". Konduktor za ofiarę obiera sobie Gurewicza, który mieści się w antylogice obowiązującej w pociągu, i który jest Żydem.

Konduktor opowiada. Łabędzie, staw, króliczki - a nad stawem siedzi Żyd, czyli Gurewicz. Na jego widok stado łabędzi rozsypuje się - przyznaje Jerofiejew pod wpływem strachu o życie Gurewicza. I rozsypuje się sam. Rozbija się o swój kompromis.

Pieśń konfraterni

Jeśli jest kościół - musi być i Alchemik. Czarodziej, który komponuje najpiękniejsze alkoholowe symfonie. Z niemożliwego, z trucizny i chemikaliów - sporządza napój-czar, napój-fantazję, metafizyczną głębię. Dzięki niemu od łabędzi i Żydów Jerofiejew i jego towarzysz podróży Gurewicz podążają ku sensom, których w pojedynkę odkryć nie można.

W pojedynkę nie. Samotnie tak. Bo każdy z nich jest samotny. I to z tą samotnością muszą się na początek uporać bohaterowie, ,Nocy".

Łączy ich bluźniercza msza, wspólne spożywanie koktajlu - świętych "płatków". Wykonują pieśń konfraterni pijanej filozofii. Ta filozofia z wolna trzeźwieje, krzepnie, by pod koniec stężeć i przybrać kształt na chwilę tylko odkrytego sensu.

Na chwilę, bo w rzecz całą wplątał się Belzebub (Mariusz Blimel), który kusi do picia.

Na chwilę, bo Konduktor uszczupla wódczane zasoby filozofów, a oni dzielą się z nim, bo do poszukiwania sensu życia potrzeba kilku dobrych ludzi, a wódka łagodzi wyraźnie obyczaje Konduktora.

Przemiany "Nocy"

Kiedyś najlepszy, najważniejszy był w spektaklu Teatru Kana Jerofiejew (Jacek Zawadzki). W "Nocy", którą zobaczyłam w sobotę w "Maskach", rosną w oparach spektaklewego "alkoholu" jego zjawy: precyzyjny, skupiony Gurewicz (Janusz Janiszevski), czarodziej,kapłan Alchemik (Dariusz Mikuła), sentymentalny tyran - Konduktor (Sławoj Golański).

Kiedyś więcej tu było krotochwili, teraz więcej jest filozofii. Kiedyś łatwiej było o oczyszczenie. Teraz pozostaje smutek, gorycz. A łzy - zwierciadło sumienia człowieka, druga strona księżyca - nie tak chętnie tu płyną, za to gęściej cisną się pod nie domkniętymi powiekami. Drzwi pociągu-kościoła także pozostają nie domknięte.

Każda noc jest inna. Różne bywają też noce Waipurgi. I "Noce" Zygmunta Duczyńskiego.

W tej zmienności nocy mieści się cząstka prawdy bardzo mi bliskiej i mieści się ta drobinka melancholii i filozofii potrzebna pijanemu, by trzeźwiał, i trzeźwemu, by mógł żyć dalej. I jest w tym wszystkim cud teatru, którego stałam się świadkiem. A trochę uczestnikiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji