Artykuły

Niepotrzebna Żydówka

"Była Żydówka, nie ma Żydówki" w reż. Ewy Ignaczak w Teatrze Stajnia Pegaza w Sopocie. Pisze Katarzyna Wysocka w Gazecie Świętojańskiej.

Sopocka scena off pokazała kolejny spektakl, w którym przeprowadzono dyskusję nad wartościami i stereotypami. Choć historia tytułowej bohaterki rozgrywa się w latach 50. XX wieku, reżyserka starała się uwspółcześnić wiodący problem w tekście i nadać mu wymiar ponadczasowy. Oto "Była Żydówka, nie ma Żydówki" Teatru Stajnia Pegaza na Scenie off de Bicz w rękach Ewy Ignaczak.

Scenariusz napisany przez Katarzynę Fidos wyrósł z tekstu Mariana Pankowskiego o tym samym tytule, co spektakl. Pankowski, twórca odkrywany i doceniany w Polsce dopiero od kilku lat (a sam ma tych lat już 90), więzień obozów koncentracyjnych, emigrant, płodny pisarz i poeta, felietonista, uniwersytecki profesor znany jest z występowania przeciw narodowej mitologii, rozprawiania się z polskością i rodzimą mentalnością. Skupia się w swojej twórczości na tropieniu fałszu, zajmuje się sferami przemilczanymi i niewygodnymi; dotyczy to antysemityzmu, homoseksualizmu, klerykalizmu i wszelkiego rodzaju tabu.

Fajga Oberlender, Żydówka, nie jest obrazoburcza, nie przekonuje do swoich racji, bo nie ma ich zwyczajnie. Po wojennych doświadczeniach wyprana jest pewności i stanowczości. Pozbawiona blasków, gubi się w zafundowanej jej przez Associacion of Eastern European Jews amerykańskiej rzeczywistości. Zaproszona do głoszenia własnej historii rodakom nie podejmuje wyzwania, którym próbowano ją obarczyć. Za słaba na walkę, za mała na konfrontację z problemem holokaustu i moralną odpowiedzialnością świata za zgodę na mordowanie. Dwie amerykańskie przewodniczki Fajgi stają się na przemian jej obrońcami i oskarżycielami. Czym można obarczyć Żydówkę, która uratowana została z transportu zagłady? Tym, że jej się udało, a inni zginęli w komorach gazowych. Co może ją ocalić? Jedynie ujawnione szaleństwo wykazujące nieodwracalne zmiany w psychice.

Autor tekstu podważa martyrologię, cierpiętnictwo, przekracza powszechne mniemanie o holokauście i bez kompleksów interpretuje schematy społeczne, naiwnie tłumaczące tragiczne losy narodów. "Pan Bóg był wtedy w Castel Gandolfo i układał sobie pasjanse. Nie miał czasu być nad Auschwitz" - to wymowny cytat ze sztuki. Ludzie pozostawieni samym sobie, świat pozbawiony transcendencji i sprawczej mocy Boga. Pankowski pokazuje ludzki wymiar świata, ludzkie miary sądów i cierpienia, mentalność opartą na przesądach, wygodzie, modzie, braku czasu i przyzwyczajeń do analizy. Poklask medialny liczy się bardziej niż tragedia jednostki. Holokaust według pisarza to współcześnie stan świadomości, wyróżniający Żydów spośród innych narodów w celu nieustannej krytyki i podważania ich prawa do prawdy. Była Żydówka, nie ma Żydówki. W jednej chwili bohaterowie mogą zostać unicestwieni, wyparci z pamięci i przypisani do innej "bajki".

Kameralna scena Atelier, na której wystawiany jest utwór, doskonale przyjmuje jednoaktówki. Unikalny klimat tego teatru wymusza wręcz skupienie. Ewa Ignaczak, reżyserka ludzi i świateł, wprowadziła trzy aktorki w świat oświetlany najczęściej punktowo, z ustawionym na scenie ogromnym stołem, służącym do demonstracji poglądów i próbie nawiązania komunikacji między bohaterkami. Spektakl Teatru Stajnia Pegaza jest głosem w dyskursie nad oceną historii, jaka zdarzyła się w zeszłym wieku. Szkoda, że reżyserka nie poszła śladami Pankowskiego, by ukazać tendencje zachowań ludzkich do mitologizowania, uprawiania demagogii historycznej i politycznej w imię nowego wspaniałego świata. Sopockiemu przedstawieniu zabrakło odwagi do uniwersalizacji. Zdecydowanie jednak spektakl jest zwarty i przemyślany. Dopracowany ruch sceniczny, wręcz perfekcyjnie wystudiowane kroki wyrażają charakter poszczególnych postaci, odzwierciedlają zamknięcie bohaterek w ich własnych traumach i stereotypach. Uboga scenografia i proste rekwizyty jak mała niebieska walizka, dźwięczący ceramiczny gwizdek na wodę rodem z odpustu, goździk oraz trzy płaszcze nieustannie zdejmowane i wkładane krojone są na kameralną przestrzeń. Nie zawsze jednak utrzymywany jest ten stonowany klimat, przerywany hałasem uderzeń płaszczy o stół czy upadkami z niego Fajgi Oberlender.

Aktorsko najbardziej wyróżniała się Magdalena Płaneta, konsekwentnie budowała rolę, wchodząc tekstowo i emocjonalnie najgłębiej w przedstawienie. Jej śpiew na scenie potęgował wrażenie izolacji głównej bohaterki. Zdecydowana, silna postać. Partnerowały jej: Ida Bocian i Aleksandra Kania, choć pozostawały w cieniu wyrazistej kreacji Płanety.

Warto towarzyszyć offowej scenie sopockiej w jej wariacjach i wariantach. Projekty intelektualnej dyskusji i poszukiwań scenicznych nie mogą zniknąć z trójmiejskiego repertuaru.

Z okazji 90. urodzin Mariana Pankowskiego spektakl "Była Żydówka, nie ma Żydówki" został zaprezentowany 9 listopada w Teatrze 38 w Krakowie. Następnego dnia we Wrocławiu pisarz odebrał medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji