Artykuły

Smutny los Filokteta

WEDŁUG greckiego mitu - Filokteta, syna eolskiego pasterza Pojasa, słynnego łucznika, ukqsiła żmija przy ołtarzu ofiarnym, na którym składano ofiary bogom przed wyruszeniem Greków pod Troję. Rana była dokuczliwa, cuchnęła, a gdy jęki chorego stawały się coraz głośniejsze, Agamemnon nakazał Odyseuszowi wysadzić Filokteta na bezludnej wyspie Lemnos.

Nieszczęsny przebywał tam lat 10, aż kto dnia dotarł do wyspy statek Odyseusza i Diamedesa. Chcieli oni zabrać Filoktetowi jego sławny, otrzymany od Heraklesa łuk, bez którego - jak chciała wyrocznia - Grecy nie zdołają pokonać Trojan. Gdy namowy nie odniosły skutku, do akcji wkroczył bóg Herakles nakazując Filoktetowi płynąć pod Troję. Tam też uleczony Filoktet zyskał sławę, zabił Parysa, zaś po wojnie powrócił najpierw do Melibei, potem zaś założył w Italii miasta Petelię i Krimissę. Żył jeszcze wiele lat, zaś swój sławny łuk złożył w świątyni Apollina.

Ta zawikłana, pełna grozy i tragizmu, ale także niespodziewanych zwrotów sytuacji i cudownych rozwiązań opowieść nieraz już bywała natchnieniem poetów. Podejmowali ten temat Sofokles i Eurypides, tworząc dzieła do dziś jeszcze żywe, czytane, wystawiane w teatrach. Ludziom i ich tragediom towarzyszą w tych dramatach bogowie - oni rozstrzygają spory, przecinają namiętności, podejmują decyzje.

W sztuce Heinera Muellera "Filoktet", której polska prapremiera przygotowana przez Teatr im. Wilama Horzycy odbyła się przed kilkoma dniami w sali toruńskiego ratusza, nie ma bogów. Wszystko zależy tu od ludzi: ich charaktery, dążenia, sprzeczne - bo wynikające z różnych postaw wobec życia - racje będą się tu ścierać w bezustannej walce, aż do końca, do momentu, w którym jedna ze stron zwycięży. Ale to zwycięstwo okupione zabójstwem Filokteta ma gorzki smak, zdeterminowane jest przez historię, podyktowane swoista racją stanu, według której śmierć jednego człowieka jest niczym wobec życia trzech tysięcy i bliskiego już teraz upadku wrogiej Troi.

Taki jest w sztuce Muellera mechanizm władzy i właśnie jego funkcjonowanie zdaje się autora interesować najbardziej. Dlatego też trzy postacie "Filokteta" są przede wszystkim archetypami różnych postaw, z których żadnej nie można dziś w pełni zaakceptować. Bo ani niezłomność Filokteta, ani tym bardziej szlachetność młodego Neoptolemosa, ani wreszcie reprezentowana przez Odyseusza rzeczowość nie są w sztuce Muellera cnotami godnymi naśladowania - przy bliższym przyjrzeniu się przeziera spod nich zapiekła nienawiść, misterna intryga, wszechogarniające kłamstwo... Interpretacja starego mitu przez autora z NRD okazuje się zatem zadziwiająco współczesna. Jest w niej nie tylko umiejętnie postawiony problem racji i konieczności, ale i gorycz odkrycia drugiej strony obiegowej - zdawało by się - prawdy o miejscu jednostki w procesie historycznym.

"Filoktet" robi spore wrażenie przy wnikliwej lekturze tego dramatycznego, rozbitego na trzy głosy poematu, zbudowanego zresztą według wszelkich zasad klasycznej prostoty. Te cechy mimo ich obiektywnie istniejącej wartości - dodatkowo jeszcze utrudniają zadanie teatru, narzucają bowiem ścisłe zachowanie przyjętej konwencji, która nie daje zbytnio się ubarwiać, a tym bardziej zmieniać. "Filoktet" Muellera wymaga od całego zespołu twórców skrajnej dyscypliny i niepodrabianej rzetelności aktorskiej. Tylko wtedy można w pełni przekazać zawarte w nim, a ujawniane wyłącznie przez słowo treści.

GDYBY oceniać "Filokteta" wyłącznie pod kątem dramatyzmu intrygi, można by rzec, że w tej sztuce niewiele się dzieje. A przecież chociaż "nerw dramatyczny" wydaje się być nieco wątły, dramat Muellera aż kipi od konfliktów. I tu powstaje kolejne pytanie - jak je przekazać publiczności, jak wciągnąć widza w tę rozgrywkę postaw i racji, skoro prawie jedyną bronią aktorów jest tu słowo - niełatwy, rytmiczny, naszpikowany kunsztownymi figurami stylistycznymi wiersz. "Filoktet" Muellera wymaga więc od aktorów znakomitego opanowania warsztatu.

Ten problem w toruńskim przedstawieniu (reżyseria Eugeniusz Aniszczenko, scenografia Antoni Tośta) został świadomie odrzucony. Wszystkie role powierzono aktorom bardzo młodym, prawie debiutantom, dysponującym świeżością, niezłym nawet opanowaniem sztuki mówienia niełatwego wiersza, ale wobec niełatwych zadań aktorskich, jakich ta sztuka wymaga, prawie całkowicie bezradnych. Stąd nieumiejętność utrzymywania na dłuższą metę napięcia dialogów i monologów, brak siły przekonywania powodujący, iż momentami tekst Muellera "nie przechodzi przez rampę", nie dociera jak gdyby do widza, znużonego nieustannym nasilaniem uwagi. Było to szczególnie widoczne w końcowych partiach przedstawienia, dopiero finał potrafił zgalwanizować odtwórców ról: Filokteta (Adam Gołuński), Neoptolemosa (Ryszard Jabłoński) i Odyseusza (Włodzimierz Matuszak), pozwalając im odnaleźć właściwy ton i rytm dramatu.

Toruński spektakl "Filokteta" nie ma nic wspólnego z klasycystycznym widzeniem antyku. Reżyser Eugeniusz Aniszczenko zaproponował nam wersję sceniczną przypominającą styl, w jakim wystawia się dziś kroniki Szekspira, epatującą brutalnością, graniem od początku do końca na najwyższym diapazonie, ostro, na krzyku wręcz naturalistycznym. A tego właśnie zadania nie mogli wykonać młodzi wykonawcy, dla których tekst stanowił wartość nadrzędną, tworząc barierę nie do przebycia bez sporej techniki aktorskiej. Momentami obydwa te plany werbalny i wizualny tworzyły jaskrawy dysonans, nie łącząc się ani przenikając w świadomości widza.

Scenografia Antoniego Tosty stanowiła udaną metaforę zawartego w dramacie problemu. Skonstruował on na scenie przestrzenną dekorację, (zamykającą i aktorów i widzów rozpiętą siecią), w której tworzywem plastycznym są materiały naturalne: kamień, drewno, skóra, grające nie tyle kolorem, nie specjalnymi zestawieniami faktur.

Toruńska prapremiera poetyckiego dramatu Muellera, cokolwiek dałoby się o niej krytycznego powiedzieć, była na pewno zadaniem ambitnym, choć na razie przekraczającym możliwości młodego zespołu odtwórców. Otrzymali oni w "Filoktecie" arcytrudny chrzest bojowy i jeżeli chociaż chwilami udało się wyjść zeń obronną ręką, jest to dla debiutantów sporym sukcesem...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji