Artykuły

Jak zrobić z Łodzi Wilno

- Świetnie się czuję w Krakowie, Warszawie i tu w Łodzi. Ale myślę, że z Łodzią jestem szczególnie związana. Tu mam przyjaciół, mój teatr, swoją publiczność i mieszkanie, które bardzo lubię - solistka Teatru Wielkiego w Łodzi JOANNA WOŚ opowiada o mieście, które wybrała.

Anna Gronczewska: Czy dobrze czuje się Pani w Łodzi?

Joanna Woś: Łódź wybrałam sobie sama i dobrze się w niej czuje.

Czyli nie ma Pani łódzkich korzeni?

- Nie. Pochodzę z Kielc. Przyjechałam do Łodzi na studia i tu zostałam. To miasto zawsze mi się podobało. Od pierwszego momentu, mimo że spotykałam się wtedy z opiniami, że to takie szare miasto.

I to się sprawdziło?

- Byłam zaskoczona, że w Łodzi jest tyle zieleni. To miasto małych, większych i dużych parków. Tak więc moje pierwsze wrażenia z Łodzi nie były złe.

Wcześniej wiele Pani wiedziała o tym mieście?

- Łódź była robotniczym miastem. Ale zdecydowałam się zdawać do łódzkiej Akademii Muzycznej, bo wiedziałam że tu jest najlepszy w Polsce wydział wokalno-aktorski.

W Łodzi można się zakochać od pierwszego wejrzenia, czy ta miłość przychodzi z czasem?

- Prawdę mówiąc, nie wiem. Na pewno można się zachwycić łódzką architekturą. Tylko szkoda, że się o nią nie dba. Wiele budynków ulega zniszczeniu. Ta architektura, pofabryczne budynki to najbardziej charakterystyczne cechy tego miasta. Tego rodzaju budowle powinno się ratować, a nie wyburzać. Można na przykład znaleźć dla nich nową funkcję.

Pamięta Pani swoją pierwszą w życiu wizytę w Łodzi?

- To było wtedy, gdy przyjechałam na egzaminy do Akademii Muzycznej. Wcześniej nie byłam nigdy w Łodzi. Zwróciło moją uwagę to, że jest to bardzo ruchliwe, żywe miasto. Na ulicach był tłok. Wiele się tu działo. Dobre teatry, filharmonia, wiele koncertów, muzyki. Mimo że Łódź uchodziła za robotnicze miasto, było tu mnóstwo ludzi interesujących się sztuką, teatrem.

Łodzianie przyjęli panią życzliwie?

- Nie narzekam na łodzian. Mam tu swoją publiczność.

Ma Pani w Łodzi miejsca, z którymi czuje się Pani szczególnie związana?

- To na pewno śródmieście. W tej dzielnicy mieszkam, sama sobie to miejsce wybrałam. I to miejsce lubię.

Gdzie chodzi Pani na spacer?

- Spaceruję po mieście. Zachwycam się tym, że udało się uratować, odnowić jakiś budynek. Z żalem zaś patrzę na popadające w ruinę kamienice. To unikatowa architektura. Trzeba pamiętać, że takich kamienic już nie będziemy budować.

Woli Pani iść na ul. Piotrkowską czy do Manufaktury?

- W zależności od tego jaki mam cel. Gdy mam tylko pochodzić, pospacerować to wolę ul. Piotrkowską. A jeśli mam iść na zakupy czy do restauracji, to wybieram Manufakturę, bo tam jest czysto. Ubolewam tylko, że ul. Piotrkowska upada. Mam nadzieję, że władze miasta wpadną na pomysł, by mieszkańcy Łodzi powrócili na ul. Piotrkowską. A przecież ul. Piotrkowska nadaje temu miastu niecodzienny klimat. Ważne by odnowić nie tylko fronty znajdujących się tu kamienic. Byłam niedawno w Wilnie. Odnawia się tam nie fronty budynków, ale i podwórza. Mieszczą się w nich małe restauracyjki, każde podwórze ma inny styl. Robi się tam bajecznie. Chciałabym, aby tak było też w Łodzi.

Może dziś Pani powiedzieć, że czuje się łodzianką?

- Nie wiem jak to powiedzieć. Świetnie się czuję w Krakowie, Warszawie i tu w Łodzi. Ale myślę, że z Łodzią jestem szczególnie związana. Tu mam przyjaciół, mój teatr, swoją publiczność i mieszkanie, które bardzo lubię.

Nie miała Pani propozycji, by wyjechać z Łodzi?

- Cały czas mam, ale jakoś zostaję tutaj.

Z czego to wynika?

- Chyba z przyzwyczajenia. Przywykłam do Łodzi i po prostu lubię to miasto. W Łodzi mieszkają bardzo otwarci ludzie. Łatwiej się tu żyje i funkcjonuje, niż w innych miejscach w Polsce.

Co zrobić, by Łódź była jeszcze piękniejsza?

- To pytanie powinno być skierowane do władz miasta, które nie mają nic ciekawego do zaoferowania, by tę Łódź uatrakcyjnić. A powinni coś zrobić, by ludzie nie uciekali z Łodzi. To miasto bez perspektyw. Nie ma tu przyszłości zwłaszcza dla młodych ludzi. Widzę to po mojej córce. Studiuje poza Łodzią i nie chce wracać.

A Pani ma pomysł na Łódź?

- Moim zdaniem takich pomysłów może być wiele. A jakby wrócić do przedwojennych zwyczajów, gdy w Łodzi żyły cztery nacje i wszyscy znakomicie się dogadywali? Nie trzeba było żadnych polityków. Każdy miał tu swoje miejsce. Nikt nikomu nie zagrażał. Był spokój. Trzeba do Łodzi ściągnąć kapitał, bo to miasto potrzebuje bardzo dużych pieniędzy. By rzeczywiście wypiękniało i stało się atrakcyjne.

W Łodzi ma powstać nowe centrum...

- Mam nawet w nim mieszkać. Jednak to za mało. Nie wystarczy wyburzyć kilku budynków i postawić nowe. Trzeba dać ludziom więcej. Łodzianie na to zasługują. Jestem emocjonalnie związana z miastem i wciąż wierzę, że zmieni wiele zmieni się tu na lepsze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji