Czasem potrafię pokąsać
Skończyła z "Lokatorami", ponieważ nie chciała, aby wiecznie utożsamiano ją z serialową Zuzią. Z Olga Borys rozmawiał Rafał Dziduch.
- Niedawno zdecydowałaś się odejść z serialu "Lokatorzy". Co spowodowało tę decyzję? Fakt, że widzowie zazwyczaj utożsamiają aktorów z rolami, które grają?
- Jak najbardziej. Muszę zresztą powiedzieć, że bardzo mnie to przeraża. Była to jedna ze składowych, które przyczyniły się do tego, że zrezygnowałam z serialu "Lokatorzy". Stwierdziłam, że udało mi się zbudować charakterystyczną postać, spełniłam w pewien sposób założenia, jakie miałam, ale teraz chcę już czegoś nowego. Po odejściu z serialu mam przed sobą okres na boksowanie się z własnym wizerunkiem. Sama ze sobą muszę teraz powalczyć, muszę nauczyć się cierpliwości, czekania na kolejną rolę.
- A pojawiły się już jakieś propozycje?
- Aktorzy nie lubią zwykle mówić o takich rzeczach, aby nie zapeszać Ja nie jestem pod tym względem wyjątkiem. Na razie nie mam jakiś oszałamiających propozycji, ale też nie takich oczekuję od razu. Oczywiście, mogę sobie marzyć o pewnych rzeczach, natomiast odczuwam teraz duży spokój, bo wiem, że wkraczam w kolejny etap, na swoją własną prośbę.
- A te role, o których marzysz?
- Miło byłoby zagrać w jakiejś komedii romantycznej, albo po prostu w komedii. Mam na myśli typ humoru, jaki reprezentują filmy Juliusza Machulskiego, czy Piotra Wereśniaka. Wiem, bo doskonale to czuję, że mam w sobie jeszcze duże, nieodkryte w zasadzie pokłady komediowe i ogromny dystans w stosunku siebie, co w takiej sytuacji pomaga.
- Mówiło się o konfliktach na planie serialu.
- Nieprawda. Przez cztery lata pracy nie było żadnych konfliktów. Przy moim odejściu również, choć niektórzy chcieliby zrobić z tego "skandal". Owszem, producent uważał, że moja decyzja o odejściu była zbyt szybka, ale cóż, ja poinformowałam o niej już na początku stycznia, a teraz mamy marzec...
- Nie mogę nie zapytać o sesję dla "Playboya".
- Była to pewnego rodzaju demonstracja w stylu: chcę grać kobiety - spójrzcie na mnie, jak na kobietę. Nie mam oczywiście aspiracji do bycia demonem seksu, ale zapragnęłam wyłamać się z wizerunku, w który zostałam wtłoczona. Nie jestem już przecież podlotkiem.
- Wyczytałem gdzieś, że jesteś jędzą...
- (Śmiech) Faktycznie, czasem potrafię się zezłościć i pokąsać ludzi, ale wynika to raczej z faktu, że dążę do tego, aby wszystko robić perfekcyjnie i tego samego wymagam od innych.