Artykuły

Czechow i Hemar w Gorzowie

Ostatnimi premierami - w odstępie zaledwie tygodnia - sezonu 1986/87 w gorzowskim Teatrze im. J. Osterwy były: "Wujaszek Wania" Antoniego Czechowa oraz "Dwaj panowie B." Mariana Hemara.

Pierwszej z tych sztuk przedstawiać specjalnie nie trzeba, gdyż nieomal bez przerwy gości ona na scenach polskich teatrów. Swą wypowiedź rozpocznę więc od rzeczy raczej mało znanej na deskach naszych teatrów, chociaż pamiętam, że komedia Hemara grana była przez któryś z teatrów warszawskich na początku lat osiemdziesiątych.

Marian Hemar (kierownik literacki wielu warszawskich kabaretów artystycznych w latach 1925-39) napisał tę niezwykle zabawną komedyjkę w roku 1929 i w tymże samym roku miała ona swą prapremierę. Ówczesna plotka środowiskowa głosiła, że wydarzenia oraz bohaterowie mają swoje pierwowzory w aktualnej rzeczywistości.

Nie czas jednak i miejsce na odkurzanie starych plotek i doszukiwanie się mocno zwietrzałych aluzji. Przyjrzyjmy się za to nieco bliżej inscenizacji gorzowskiej. Jej reżyserowie - Janusz Kozłowski i Janusz Tartyłło - udowodnili przede wszystkim, że zespół gorzowski potrafi również grać rzeczy lekkie, łatwe i przyjemne. Miejscowa publiczność przyjęła ten fakt z olbrzymim zadowoleniem, o czym najlepiej świadczyły komplety na widowni.

Banalna fabuła (do mieszkania wynajętego przez komediopisarza przybywa na randkę atrakcyjna i mocno egzaltowana mężatka, której partner zmienił jednak adres. To zabawne nieporozumienie i dalsze jego konsekwencje stają się pomysłem do sztuki, którą mieli właśnie stworzyć dwaj wspólnicy) pozwala na karkołomne wprost piętrzenie wydarzeń, a jednocześnie pokazanie na scenie teatru od jego kulis.

Swe talenty komediowe ujawnia dzięki temu Andrzej Byś (weterynarz Jerzy Brod) i Wiesław Sokołowski (Jan Bertoni), a kolejny raz potwierdza Wojciech Deneka (Antoni Gorzeń). Natomiast Ewa Rączy, Agata Witkowska i Alina Wojsz (trzy kolejne wcielenia Asty) oraz Danuta Lewandowska (Laura Starke) i Małgorzata Wiercioch (jako aktorka Mulikowska) przekonały, że i w teatrze gorzowskim jest ostatnio nieźle z żeńską obsadą.

Po chwalonych przez władze rzeczach "dla pokrzepienia serc" publiczność gorzowska otrzymała jedyną w sezonie rzecz "dla oka", co przyjęła z dużym zadowoleniem.

Natomiast "Wujaszek Wania" Antoniego Czechowa był konsekwencją prezentacji na gorzowskiej scenie "klasyki" teatralnej. Na premierowym przedstawieniu przypuszczałem, że mozolne tempo pierwszego aktu jest efektem premierowej tremy oraz nie najlepszego opanowania tekstu. Sprawdziłem to po dwóch tygodniach i okazało się, że miałem rację. Na scenie zobaczyłem całkiem inny zespół w zupełnie innej sztuce, która trwała o około 15 minut krócej. Mimo to nadal twierdzę, że reżyser spektaklu (Antoni Baniukiewicz) zbyt zawierzył zespołowi, popuszczając poszczególnym aktorom wodze interpretacji. W rezultacie powstała inscenizacja, w której każda postać jest rodem z innej parafii. Jedynie Mirosław Gawlicki i Zbigniew Moskal stworzyli sylwetki w pełni umotywowane i psychologicznie pogłębione.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji