Artykuły

Pojedynek na mikrofony

To pełen energii i drapieżności komunikat o samotności i sztuczności współczesnych ludzi, o braku komunikacji i dominujących potrzebach pożądania, posiadania, konsumowania, które nie są w stanie wypełnić pustki - o "Samotności pól bawełnianych" w reż. Radka Rychcika w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach pisze Agnieszka Kozłowska-Piasta z Nowej Siły Krytycznej.

Kielecki Teatr im. Żeromskiego tkwi w marazmie i przestarzałej estetyce od wielu sezonów. "Samotność pól bawełnianych" Bernarda-Marie Koltesa prezentowana w Pokoju Becketa kompletnie nie przystaje do reszty repertuaru. Radosław Rychcik zafundował niczego nie podejrzewającym widzom lot na Księżyc, reżyserując konsekwentny, sprawnie zrealizowany i nowoczesny spektakl.

Dramaty Koltesa skromnie reprezentowane na polskich scenach to teksty opowiadające o niemożności dialogu i porozumienia między ludźmi. Koltes wykorzystuje słowa, aby zdemaskować język, jako najbardziej niedoskonałe narzędzie komunikacyjne. Jak mogą porozumieć się ze sobą ludzie różnych kultur, środowisk, ludzie spełniający różne, często przeciwstawne role w życiu? Po prostu mówią, dialogują, ale czy zbliża ich to do siebie? Tak jest także w "Samotności pół bawełnianych". Przypadkowo spotykają się dwaj mężczyźni. Jeden jest dilerem, drugi klientem. Transakcja nie dochodzi jednak do skutku. Obaj mają problem z nazwaniem tego, co chcą sprzedać czy kupić. Obaj nawet nie rozmawiają, tylko naprzemiennie monologują. Radosław Rychcik wykorzystał tę konstrukcję tekstu. Obaj aktorzy wygłaszają swoje kwestie przez mikrofon, stojąc przodem do widowni. Ten pseudodialog nie toczy się między Dealerem i Klientem - obaj prawie wcale nie wchodzą w interakcje - a między aktorami i publicznością.

Dla Rychcika nie jest ważne, który jest Dealerem, a który Klientem, bo obaj są ubrani w jednakowe, czarne garnitury, białe koszule i krawaty. Głębię niewielkiej sceny wypełniają instrumenty i zespół - Natural Born Chillers. Młodzi ludzie z Ostrowa Wielkopolskiego na żywo tworzą transową, klubową, ostrą muzykę szczelnie wypełniającą dźwiękami Pokój Becketa. Całość nie wygląda jak spektakl, a raczej koncert. Aktorzy wyginają się przy swoich mikrofonach, stroją miny, przybierają pozy, tańczą, momentami niewiele różniąc się od megagwiazd scen muzycznych. Za chwilę bardziej przypominają poruszane przez szaleńca marionetki czy popsute roboty. Przybierają dziwaczne pozy, bez końca powtarzają mechanicznie gesty. Do tego z energią wyrzucają tekst, pełen wrzasków, krzyków, jęków, przechodzących w zwierzęcy skowyt (zwłaszcza w wykonaniu grającego Dealera Wojciecha Niemczyka).

Pełen karkołomnych metafor, skomplikowanych zdań i ślepych zaułków dygresji tekst (mocno przez Rychcika okrojony), niknie w natłoku sztucznych, teatralnych znaków, tak różnorodnych, że trudno ostatecznie zdefiniować, kim są Dealer i Klient. Jedno jest pewne: prześcigają się w walce o uwagę widzów. Przez morze sztucznych póz i nieprawdopodobną energię muzyki przebija się sens tego, co ich obu łączy: potrzeba bliskości, miłości, pożądania. Te potrzeby skazane są na niezaspokojenie. Nagi Klient zrzuca marynarkę, którą otula go Dealer. Ich pocałunek poza śladami szminki na twarzach nie zmienia ich wzajemnych stosunków. O braku bliskości, miłości i niezaspokojonych pragnieniach opowiada także agresywna prezentacja wideo: zbitek fragmentów filmów pokazujących silne pragnienia i emocje, uprzedmiotowione pożądania, seksualne zbliżenia, samookaleczenia z performance'u Mariny Abramović, usta, ręce i oczy, idylliczną miłość z filmów Disneya, przerywane komunikatami: "No", "Nothing" i to, co w spektaklu brzmi najsilniej "Words are Useless", czyli "Słowa są bezużyteczne". Autorką oprawy wizualnej jest Marta Stoces, absolwentka ASP we Wrocławiu, kreatorka Love.revolt - art.- kampanii promującej miłość, tolerancję, szacunek i kreatywność.

Można mieć zastrzeżenia do spektaklu. Niezmienna forma mikrofonowego pojedynku obu aktorów Wojciecha Niemczyka i Tomasza Nosińskiego z publicznością może znużyć. Ostra i głośna muzyka Natural Born Chillers może przytłoczyć i stłumić odbiór tekstów. Długa prezentacja wideo może być uznana za "protezę" wspomagającą niezbyt czytelną formę realizacji spektaklu.

Przedstawienie nie jest eksperymentem: wszystkie nowoczesne elementy były już wielokrotnie wykorzystywane na teatralnych scenach. Mimo to przemyślany, konsekwentnie zrealizowany spektakl jest wyjątkową propozycją w repertuarze kieleckiego teatru. To pełen energii i drapieżności komunikat o samotności i sztuczności współczesnych ludzi, o braku komunikacji i dominujących potrzebach pożądania, posiadania, konsumowania, które nie są w stanie wypełnić pustki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji