Artykuły

Być albo nie być

Pan William Shakespeare, czyli tzw. Szekspir, podobno nigdy naprawdę nie istniał. Tak powiadają starzy ludzie, którzy dawne czasy dobrze pamiętają. To ciekawe, "nie istniał", a "Hamleta" napisał. Dziś tylu dramaturgów istnieje, a nikt choć w części tak gustownego, jak ta tragiczna historia o księciu duńskim, jeszcze nie stworzył.

Mimo że Szekspir nie istniał (jakoby), pisało o nim tysiące ludzi, jedni gęsim piórem, inni stalówką, wiecznym piórem, długopisem lub na maszynie. Pisał Francois-Marie Arouet, czyli tzw. Wolter: "Wiadomo Wam, że w "Hamlecie" grabarze kopią grób popijając wino...". Król polski Stanisław August zanotował: "...przyjemność mówienia o Shakespearze zaniosłaby mnie zbyt daleko." Twórca narodowego teatru polskiego, Wojciech Bogusławski, nie wahał się zauważyć: "Przypadkowe wypicie trucizny przez Królową jest nader stosownym wynalazkiem." Adam Mickiewicz nawoływał: "My naśladujmy Szekspira!..." i jakże jego słowa są do dziś aktualne! Natomiast rosyjski pisarz, hrabia Lew Tołstoj, uważał, że: "Cóż za prostacki, niemoralny, trywialny i bezsensowny utwór - "Hamlet"!" Różni się on w swej opinii od znakomitego znawcy teatru, Edwarda Gordona Craiga, który z kolei twierdził: "...nikt nie powie, że "Hamlet" jest nudny lub niepełny." Henryk Sienkiewicz stwierdził: "Osobiście mało znam ludzi, z którymi bym rozmawiał równie chętnie, jak rozmawiam z Hamletem..." Bertolt Brecht zauważał o królewiczu Hamlecie: "...młody, ale już tęgawy człowiek, nader niedostatecznie używa nowego rozumu, którego nabył w uniwersytecie wittenberskim." Dzięki tym słowom dowiadujemy się, że Hamlet studiował w NRD. A cóż o "Hamlecie" piszą nasi współcześni, np. Janusz Głowacki: "Poloniusz zauważał jednak. że w szaleństwie Hamleta jest metoda" i niepodobna z tym się nie zgodzić.

"Hamlet" był grywany w Polsce od bardzo wielu lat i nikt, kto chadza do teatrów, nie mógł nie widzieć choć raz tej sztuki. "Hamleta" oglądało się, ale nie słuchało, bowiem każdy od dziecka stykał się z "Rannym łosiem ryczącym z bólu, z kimś, kto nie śpi, z uśmiechem, który można nosić na ustach i być łotrem itp", a słowa te wyssaliśmy już z piersi matki.

Toteż byłem bardzo zdumionej, kiedy wkręciwszy się na przedstawienie do Teatru Dramatycznego zauważyłem, że zaczynam, słuchać tego, co panowie artyści mówią ze sceny. A mówią w przeciwieństwie do "Hamletów" dawniejszych, językiem zrozumiałym, współczesnym i nie zdziwiłbym się, gdyby Ofelia ustami Magdy Zawadzkiej zawołała: "Mucha nie siada!". Ofelia tak nie woła, ale ja tak mogę powiedzieć: "Mucha nie siada".

Nie piszę recenzji teatralnej, od tego są zawodowcy, dzielę się tylko wrażeniami jako tzw. szary widz, nie będę więc pisał o trafnej, pomysłowej, a jednocześnie skromnej scenografii Kazimierza Wiśniaka, o reżyserii Gustawa Holoubka, innej niż tradycyjna, ale za to słusznej, o grze artystów, bo musiałbym tyle dobrego napisać o Piotrze Hamlecie-Fronczewskim, że nie starczyłoby miejsca dla Claudiusa-Walczewskiego, Zbigniewa Poloniusa, Laertesa-Kondrata czy wyżej już wspomnianej Magdy-Ofelii.

Ale są słowa, które cisną mi się nie tyle na usta, ile na moje piórko kulkowe. Słowa uznania dla słów polskich, których użył Maciej Słomczyński, aby zastąpić nimi słowa angielskie, których użył nie istniejący Szekspir, aby ułożyć przed czterystu bez mała laty opowieść o królewiczu.

Jak to dobrze, że nie ma wątpliwości, czy Maciej Słomczyński istnieje i że można mu z Warszawy do Krakowa (nie tylko nazwisko, ale i adres znane redakcji) przesłać pozdrowienia, podziękować za trud i pogratulować.

I można stwierdzić jak słuszne jest staropolskie przysłowie, wiekiem równe "Hamletowi": "Kręć, Maćku, głową, by cie diabeł nie usidlił". Nie ma obawy, nasz Maciek kręci głową dobrze...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji