Artykuły

Człowiek wilkiem podszyty

Dramat czworga ludzi uwikłanych w skomplikowany związek, naznaczonych piętnem Holocaustu, a jednak podejmujących próby ułożenia sobie życia, przekonuje, że człowiek może być piękny. Choć do ideału mu daleko - o spektaklu "Wilki" w reż. Andre Hübnera-Ochodlo w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

Zaledwie dwa tygodnie po płytkiej i kiepsko zainscenizowanej farsie "Miłość i polityka" Teatr im. Mickiewicza w Częstochowie dał drugą premierę sezonu. Na Scenie Kameralnej Andre Hübner-Ochodlo, specjalista od twórczości Agnieszki Osieckiej, wyreżyserował "Wilki" tejże, na motywach powieści Singera "Wrogowie - opowieść o miłości".

"Wilki" to opowieść o miłości specyficznej - miłości trzech kobiet i jednego mężczyzny. Specyfika tej miłości polega na jednostronności relacji. Tak naprawdę kochają tutaj tylko kobiety . Herman (Waldemar Cudzik) kocha w zasadzie tylko siebie, choć pozostaje w związku z trzema kobietami jednocześnie. Jadwiga (Małgorzata Marciniak) - prosta polska chłopka - ukrywała go w czasie wojny, więc ożenił się z nią z wdzięczności, a także z wygody (wszak to doskonała, darmowa gospodyni), jednocześnie gardzi jej prostotą i brakiem wykształcenia. Masza (Iwona Chołuj) - ukochana numer dwa, podobno to ją Herman kocha najbardziej, to do niej ucieka od głupiej żony. Maszy udaje się namówić Hermana na ślub w obrządku żydowskim (głównie dzięki ciąży), ale nie jest już w stanie zmusić go do zrezygnowania z pozostałych kobiet. Kobieta numer trzy to Tamara (Agata Ochota-Hutyra) - długo uznawana za zmarłą, pierwsza żona Hermana, przeżyła śmierć ich dzieci, a Holocaust odcisnął na niej także fizyczne piętno - kula w biodrze nie pozwala nawet na chwilę zapomnieć o przeszłości. Ta czwórka w takim samym stopniu została naznaczona stygmatem wojny, wszyscy na nowo próbują ułożyć sobie życie "po". Największe problemy z odnalezieniem w powojennej rzeczywistości ma Herman, choć - obiektywnie patrząc - jemu powinno być najłatwiej. Wszak zarówno podczas wojny, jak i teraz, ciągle są przy nim kobiety ratujące go z opresji, ułatwiające mu życie, dbające o niego. A jednak to Herman jest tym, który najczęściej wspomina, jak wiele przeszedł, jak wojenna trauma wpłynęła na jego charakter i późniejsze życie, jak trudna dla niego jest sytuacja uwikłania w związek z trzema kobietami. Ale czy za permanentną niewierność winę ponosi Holocaust, czy raczej wynika ona po prostu z cech charakteru Hermana? Nie bez winy są także kobiety Hermana - nie dość, że pozwalają, aby taki stan rzeczy funkcjonował, to jeszcze są skłonne pomagać swemu ukochanemu. Singer doskonale pokazuje to, co dziś nazwalibyśmy kryzysem męskości, a u podstaw czego leży niestety także zachowanie kobiet.

Andre Hübner-Ochodlo dramat czworga bohaterów umieszcza w niewielkiej przestrzeni osaczającej Hermana. Zamknięty zostaje on w kwadracie, w którym każda z trzech ścian jest umowną przestrzenią jednej z kobiet Hermana. Bohater miota się pomiędzy pomieszczeniami i kobietami. Równie często odbywa wędrówki pomiędzy rozmieszczonymi po przeciwnych stronach telefonami. Zbyt często reżyser każe mu chodzić od telefonu do telefonu, niczym tych wędrówek nie uzasadniając, od czasu do czasu ustawiając go opartego o ścianę, z głową schowaną w ramionach - co ma być znakiem rozterek wewnętrznych bohatera. Czwarta ściana reprezentuje pierwiastek religijny w życiu Hermana. Na niewielkim podwyższeniu umieszczeni zostali trzej cadycy, pieśniami komentujący sceniczne zdarzenia, przypominający Hermanowi i widzom o planie boskim, a jednocześnie opisujący naturę ludzką. Pieśni duetu Osiecka/Konieczny wykonywane przez Sebastiana Banaszczyka, Adama Hutyrę i Macieja Półtoraka pokazują ludzkie draństwa i ułomności, jednak nie pozostawiają też wątpliwości, że człowiek piękny jest.

Siłą częstochowskiego spektaklu są kreacje kobiece. Aktorki stworzyły postacie diametralnie różne charakterologicznie, a jednak połączone miłością do jednego mężczyzny. Małgorzata Marciniak zjednuje sobie publiczność oddaniem mężowi i prostolinijnością, Iwona Chołuj imponuje energią i siłą charakteru, Agata Ochota-Hutyra ujmuje delikatnością i szlachetnością mimo doznanych cierpień. Na tle wyrazistych postaci kobiecych Herman Waldemara Cudzika wypada dość nijako.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji