Artykuły

Hamlet Holoubka

NIE MA chyba roli na przestrzeni setek lat, którą aktorzy tak gorąco pragnęliby zagrać jak rola Hamleta. I nic w tym dziw­nego. Rola ta mieści w sobie i za­myka ogromną ilość półtonów, odcieni, niedopowiedzeń, nie stwarza szablonowego gorsetu, daje swobodę ujęć i koncepcji, znajdujących po­krycie w bogatym tekście. Oczywiście w miarę mijania epok mija rów­nież skoncentrowanie głównej i nie­mal jedynej uwagi na bohaterze, ro­dzi się sprawa koncepcji reżyser­skiej i inscenizacyjnej. W rezultacie "Hamlet" dzisiaj, to coś w rodzaju papieru lakmusowego i dla czoło­wych aktorów i dla przodujących re­żyserów.

Czy Gustaw Holoubek powinien był zagrać Hamleta? Chyba tak. Artysta rozporządza bardzo celnym i mocnym arsenałem środków wyra­zu, jest człowiekiem, który na sce­nie nie tylko mówi i działa, ale i myśli, nadaje słowom wagę intelek­tualną. Z punktu więc widzenia rezonersko-retorycznego, ze stanowiska ciągłych konfliktów z własnymi myślami, refleksjami i wątpliwościami, wszystko jest w porządku. Ale Hamlet to nie tylko nieubłaganie logicz­ny, dążący bezlitośnie do swego celu rezoner. To również człowiek targa­ny potężnymi, często sprzecznymi ze sobą uczuciami. Niestety te aspekty postaci księcia duńskiego nie zostały przez Holoubka ani uka­zane, ani chociażby zarysowane. Najjaskrawiej odbiło się to na stosunku Hamleta do matki. Można różnie ujmować postać Hamleta, można jak najbardziej uwypuklać momenty rezonersko-werbalne, ale nie wolno po­minąć całkowicie, że przecież głów­ne źródło tragedii tkwi w śmiertelnie zawiedzionej, gorącej miłości do matki, co kiedyś przed laty z żywio­łową siłą wydobył na jaw jeden z najlepszych Hamletów polskich - Adwentowicz. Nie może również Hamlet nie mieć żadnych uczuć w stosunku do Horacego, nie może nie być związanym z Ofelią żadnymi więzami emocjonalnymi. W rezulta­cie Hamlet Holoubka byłby raczej na miejscu na estradzie recytacyjnej. W teatrze jesteśmy pełni podziwu dla kunsztu mówienia, ale przychodzi szybko moment, w którym nas ta cała sprawa Hamleta mało zaczyna interesować.

A jakże wygląda reżyseria, którą Holoubek również wziął na swe barki? Tu już niedociągnięcia i bra­ki są bardziej jaskrawe i elementarne. Reżyser jakby zapomniał o tym, że Hamlet, to - niezależnie od prawdy historycznej - potomek królewski, kandydat na tron. Na scenie teatru Dramatycznego, ludzie stykający się z nim, przyjaciel Ham­leta - Horacy, dawni druhowie - Rosenkranc i Gildenstern traktują go w sposób brutalny, rubaszny, jakby był jakimś chłopaczyną na posyłki. Chwilami ma się wrażenie, że wszystkie niemal sceny zbiorowe zostały potraktowane jako zło konieczne, niezbędne dla tego wszyst­kiego, o czym opowiada Hamlet. Przy takim ujęciu zarówno aktor­skim jak i inscenizacyjnym jeszcze większego blasku nabiera scenogra­fia Jana Kosińskiego, przepięknie, pomysłowo i bogato wzorowana na tym, co tworzyło panoramiczne ra­my "Hamleta" filmowego, którego grał Olivier.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji