Artykuły

Telewizja. Co się podobało, co się nie podobało [fragm.]

JAROSŁAW ABRAMOW-NEWERLY, pisarz:

Oczywiście Studio Wyborcze i odzyskiwanie przez telewizję wiarygodności w prezentowaniu różnych postaw politycznych. Coraz lepsza informacja o życiu Polonii na Wschodzie i Zachodzie oraz wypełnianie tzw. białych plam naszej historii. Wraz z ożywieniem przedwyborczym ucieszyły mnie nowe kabarety. "Polskie ZOO" Marcina Wolskiego, Andrzeja Zaorskiego i Jerzego Kryszaka ze znakomitymi kukiełkami projektu Janka Frankowskiego oraz "Za chwilę - Dalszy ciąg programu" Wojciecha Manna i Krzysztofa Materny. Obydwa kabarety stworzyły swój własny styl i popularny humor, co nie jest rzeczą łatwą.

Duże wrażenie zrobił na mnie ostatni koncert fortepianowy Stefana Kisielewskiego w wykonaniu Marka Drewnowskiego. Nad koncertem tym pracował St. Kisielewski 11 lat. Nie mógł być obecny na sali, ale oglądał ten program w szpitalu. Dobrze się stało, ze telewizja w ostatniej chwili zdążyła pokazać mu jego dzieło. Kisiel hołdów nie lubił, ale ten program sprawił mu przyjemność. Z zainteresowaniem obejrzałem w nader pożytecznej "Akademii Filmu Polskiego" - "Koniec nocy", który dał początek karierze tylu różnym, wybitnym artystom.

Korzystając z okazji, chciałem podziękować te&wizji za realizację w poniedziałkowym teatrze mojej sztuki "Derby w pałacu" w znakomitej reżyserii Ryszarda Bera, świetnej scenografii Jerzego Rudzkiego i doborowej obsadzie aktorskiej. Dziękuję też Ewie Marrodan za wspomnieniowy felieton o historii sztuki. Jedyne, co mnie zdziwiło, to beztroska działu reklamoweg telewizji. Jak można było, redagując informację do prasy, nie wymienić tak wybitnych i popularnych aktorów jak Jerzy Kamas, czy Jan Kociniak. Na całym świecie za udział gwiazd płaci się ciężkie pieniądze. U nas nędzne grosze i jeszcze w nagrodę pozbawia się aktorów ich nazwisk. To już przesada. Zaiste, zwątpić można w odrodzony zmysł komercyjny telewizji, skoro nie umie nawet odpowiednio zareklamować swojej pracy.

PIOTR TORCHALSKI, nauczyciel:

Siadając do pisania niniejszego sprawozdania z przerażeniem zorientowałem się, że zupełnie nie pamiętam co też przez poprzednie siedem dni oglądałem w telewizji. Mocno wytężywszy pamięć, przypomniałem sobie poniedziałkowy teatr prezentujący starą sztukę Jarosława Abramowa pt. "Derby w pałacu", która - mimo wspaniałej obsady - pozostawiła mi wyłącznie wspomnienie dłużyzn i nudy. Przez pozostałe dni usiłowałem zmusić się do oglądania Studia Wyborczego, do którego zniechęcali mnie zoologiczni antysemici z profesorskimi tytułami, jawnie siejący nienawiść rasową; bądź też starsi panowie, usypiający przed kamerą podczas, nudnych prelekcji wygłaszanych przez ich partyjnych towarzyszy. Na szczęście mogłem obejrzeć - choć bardzo późną nocą - wspaniały koncert mozartowaki, a w kilka dni później transmisję z Warszawskiej Jesieni, gdzie prezentował swoją muzykę Witold Lutosławski.

Na koniec dwa słowa o programach satyrycznych. Znana trójka Kryszak, Zaorski, Wolski opanowała fale radiowe i telewizyjne, gdzie prezentują dowcipy wątpliwej jakości, odważnie waląc brzytwą po oczach Mazowieckiego i spółkę, dzielnie zaś przypodchlebiając się głównemu lokatorowi Belwederu. Krańcowo różną opinię od powyższej - a więc bardzo pochlebną - mam o programie Stanisława Tyma "Pies czyli kot". Okazało się jednak, że wprawdzie prawdziwa cnota krytyk się nie boi, lecz telewizja program Tyma właśnie zlikwidowała.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji