Artykuły

Warszawa. Zamach na Salę Kongresową

Miasto w dochodowym obiekcie planuje otwarcie teatru myzycznego. Zamiast słynnej na całą Polskę i pół Europy Sali Kongresowej możemy mieć niedługo Teatr Kongresowy. Urzędnicy zaplanowali zamach na jedną z wizytówek stolicy.

Warszawscy włodarze wpadli na pomysł radykalnej zmiany oblicza Sali Kongresowej - tej samej, w której w 1967 roku występowali The Rollings Stones, a później legendy polskiej piosenki - m.in. Czerwone Gitary i Budka Suflera.

Była sala, będzie teatr

- Planujemy zmienić salę w teatr. Wielki teatr muzyczny z widownią na ponad 2,5 tys. osób, nowoczesną sceną, miejscem na dużą orkiestrę oraz całym zapleczem techniczno--organizacyjnym - wyjaśnia ŻW Janusz Pietkiewicz, szef biura teatrów i muzyki Urzędu m.st. Warszawy.

Do momentu wybudowania w Warszawie dużej sali widowiskowej (takie plany istnieją od dawna, ale na razie nie ma konkretów), zmodernizowana Kongresowa byłaby sceną, na której wystawiano by musicale, operetki, a nawet opery. Znalazłoby się tu również miejsce dla gwiazd muzyki pop, które planowały wystąpić w Warszawie.

Stracony prestiż...

W planie miasta nie byłoby nic złego, gdyby nie fakt, że stworzenie w Kongresowej teatru muzycznego łączy się z rezygnacją z milionowych dochodów, jakie obecnie każdego roku sala wnosi do miejskiej kasy.

- Jestem przerażony planem urzędników - mówi wprost Lech Isakiewicz, prezes Pałacu Kultury i Nauki, w którym mieści się Sala Kongresowa. - Bo Kongresowa, zdaniem ekspertów, jest za mała i zbyt niewygodna na takie przedsięwzięcie. Poza tym trzeba by zrezygnować z organizowania tu licznych, dochodowych imprez, często prestiżowych, jak Międzynarodowe Targi Książki. Ta impreza sławi Warszawę w świecie, a od dawna ma na nią zakusy Kraków. Jeśli przerobimy salę na teatr, na własne życzenie oddamy pole Małopolsce.

...i zero zysków

Isakiewicz przekonuje również, że na potrzeby teatru, który bez wątpienia będzie musiał być dotowany, bo sam się nie utrzyma, trzeba będzie zorganizować zaplecze techniczne, przez co niemożliwe stanie się organizowanie tu kongresów i spotkań biznesowych. Konieczne będzie także rozwiązanie umowy z klubem Quo Vadis, znajdującym się w podziemiach Kongresowej, płacącym miastu rocznie 650 tys. zł czynszu.

- Wynajem sali na dobę to zarobek w wysokości 22 tys. zł. Wynajmujemy ją średnio na 100 dni w roku. Daje to 2,2 mln zł. Po odliczeniu kosztów, zysk z wynajmu - bez Quo Vadis, to kilkaset tys. zł - przekonuje Isakiewicz.

Janusz Pietkiewicz twierdzi, że Teatr Kongresowy byłby gotowy wiosną 2006 roku. Lech Kaczyński, prezydent Warszawy, od którego ostatecznie zależy, czy plan stanie się rzeczywistością, po rozmowie z ŻW stwierdził, że żadne wiążące decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.

***

Zdaniem fachowców

Janusz Józefowicz, szef Teatru Studio Buffo: - Sala Kongresowa nawet po gruntownym remoncie nie nadaje się na profesjonalny teatr muzyczny. Scena jest za mała, akustyka zła, brakuje niezbędnego zaplecza technicznego. Nie ma garderób, trudno byłoby je ulokować w pobliżu sceny. Z punktu widzenia aktora teatru muzycznego, Kongresowa to miejsce niewdzięczne, trudne do grania. Niewątpliwie duża profesjonalna scena muzyczna na pewno jest w stolicy potrzebna, ale nie w Kongresowej.

Wojciech Kępczyński, dyrektor Teatru Muzycznego Roma: - Nowa scena w Pałacu Kultury byłaby na pewno dużą konkurencją dla Romy. Dlatego mam spore obawy przed tą inwestycją, tym bardziej że działałaby ona w niedużej odległości od naszego teatru. Z drugiej strony jednak rynek musicalowy w Warszawie na pewno nie jest jeszcze bardzo nasycony, a nowa oferta bez wątpienia by go wzbogaciła. Trudno dzisiaj jednoznacznie wyrokować, czy Kongresowa mogłaby być dobrą sceną, czy nie.

Na zdjęciu: gmach PKiN od strony Sali Kongresowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji