Artykuły

Schulza oswajanie

"Sanatorium pod Klepsydrą" w reż. Julii Wernio w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Pisze Marcin Bobiński w Polsce Olsztyn.

"Sanatorium pod Klepsydrą" w olsztyńskim Teatrze im. Stefana Jaracza do twórczości Schulza mnie nie przekonało, ale w warstwie teatralnej to przedstawienie udane i naprawdę ciekawe

Bruno Schulz wymieniany jest jednym tchem razem z Witkacym i Gombrowiczem jako jeden z najoryginalniejszych twórców polskiej literatury okresu międzywojennego (...) A co ja poradzę, że - wspomnianego już Gombrowicza parafrazując - "jak zachwyca, skoro nie zachwyca" (...) Nie lubię i już.

Sygnałem, że Schulza jednak można oswoić, był powstały blisko 40 lat temu film Wojciecha Jerzego Hasa "Sanatorium pod Klepsydrą" - wybitne dzieło wielkiego stylisty kina. Trudno w teatrze wykreować taki świat jak na ekranie, ale klucz był znany - bogata wizualnie wizja pomaga przebić się prozie Schulza do odbiorcy. I reżyserka olsztyńskiej inscenizacji Julia Wernio po ten właśnie klucz sięgnęła, co zaowocowało pięknym spektaklem (...)

Reżyserka zadbała i o scenografię czy kostiumy (przygotowane przez jej siostrę Elżbietę Wernio), i o ruch sceniczny, i o muzykę. Ta ostatnia - stworzona przez Piotra Salabera - odgrywa zresztą szczególną rolę. Nie eksploatuje natrętnie motywów żydowskich, co byłoby z pewnością najłatwiejszym, ale pewnie nie najlepszym tropem, buduje atmosferę i nierzeczywisty nastrój zagubionego w czasie tytułowego sanatorium, do którego trafia Józef, by odnaleźć nieżyjącego ojca. Spektakl zaczyna się od długiej sceny "muzycznej", w której nie pada ani jedno słowo, a mimo to widz już czuje się zanurzony w nierzeczywistym świecie Schulza.

Proza pisarza z Drohobycza to z pewnością wyzwanie dla aktorów i ci udowadniają, że nawet trudny tekst dobry aktor potrafi przekazać tak, że przesłanie dotrze do widza. Monologi Jakuba - ojca głównego bohatera są tak istotnymi punktami spektaklu głównie dzięki świetnej interpretacji Mariana Czarkowskiego, świetny jak zwykle jest też Grzegorz Gromek, tu w roli złodzieja Szlomy (...)

Ale mimo hermetyczności tekstu spektakl chwilami wręcz urzeka. Warto wybrać się do Teatru Jaracza choćby dla sceny monologu ojca-demiurga. Gra Mariana Czarkowskiego to jedno, a niesamowicie oryginalna wizja reżyserki to drugie. Opisywać tu wspomnianej sceny nie ma sensu, wspomnę jedynie, że Julia Wernio zaskakująco (i zachwycająco) odniosła się do popularnego przedstawiania demiurga jako brodatego starca. Warto dla Marzeny Bergmann, świetnej w roli demonicznej, lodowatej pielęgniarki Unduli czy Jarosława Borodziuka w epizodzie starszego subiekta Teodora. To spektakl, dla tych, którzy oczekują od teatru więcej niż dwóch godzin nieangażującej rozrywki.

Całość w Polsce Olsztyn.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji