Artykuły

Dzisiaj na Tagance "Mistrz i Małgorzata"

Premiera "Mistrza i Małgorzaty" Michaiła Bułhakowa na scenie Teatru Współczesnego odbyła się w marcu bieżącego roku. Prawdopodobnie do dziś Jeszcze wielu chętnych obejrzenia tego spektaklu odchodzi z kwitkiem od kasy przy ul. Mokotowskiej 13 w Warszawie, gdzie się mieści gmach Teatru Współczesnego. Przyczyną tego boomu Jest niewątpliwie tak sama twórczość pisarza okrytego tajemniczą legendą, jak teł realizacja jego ogromnie skomplikowanego dzieła: po raz drugi w historii teatru polskiego przeniesiono oto na scenę całość powieści Michaiła Bułhakowa pt. "Mistrz i Małgorzata".

PRZEMARSZ BUŁHAKOWA PRZEZ SCENY POLSKIE

Zainteresowanie w Polsce twórczością literacką Michaiła Bułhakowa datuje się... już prawie "okrągłą" rocznicą: po raz pierwszy polski odbiorca zetknął się z nią w roku 1928 - w Polsce ukazały się wtedy drukiem "Biała gwardia", "Fatalne jaja" i "Diaboliada". W parę lat później doszło też do spotkania z Bułhakowem - dramaturgiem: w 1931 roku podczas gościnnych występów w Warszawie tzw. "praskiej trupy MCHAT-u" - w jej repertuarze - obok utworów Czechowa, Tołstoja, Ostrowskiego, Gogola pojawiła się także adaptacja powieści Bułhakowa "Dni Turbinów". Natomiast pierwszym utworem Bułhakowa, który przygotowano w Polsce o własnych siłach - była komedia satyryczna "Mieszkanie Zojki" wystawiona 7 lipca 1933 i na deskach Teatru Letniego. Spektakl ten grano 30 razy, co dziś można uważać za sukces frekwencyjny, do czego też niewątpliwie przyczyniła się sławna obsada aktorska w osobie Mieczysławy Ćwiklińskiej w roli Zojki Pelc i Józefa Węgrzyna jako Ametystowa.

Później w różnych latach i z różnym szczęściem gościł Bułhakow na scenach polskich. A więc grano kolejno jego: "Ostatnie dni", "Ucieczkę", "Dni Turbinów", "Moliere, czyli zmowę świętoszków", "Szkarłatną wyspę"...

W roku 1969 w Polsce po raz pierwszy wydano drukiem "Mistrza i Małgorzatę", w r. 1980 - ukazała się już jej pełna, bez skrótów wersja. Zachęciła ona twórców teatru i filmu do przełożenia jej na język sceny, kinematografii. Na przeciągu długich lat te wszystkie realizacje nosiły charakter fragmentaryczny, ograniczały się do wątku "historycznego" ("Piłat i inni" A. Wajdy, "Poncjusz Piłat, piąty procurator Judei" P. Paradowskiego, "Widowisko buffo "na motywach" "Mistrza i Małgorzaty" K. . Gonet i K. Jasińskiego i in.). "Oglądając te dotychczasowe mniej lub bardziej udane adaptacje fragmentów powieści Bułhakowa, trudno było oprzeć się myśli, iż przeniesienie na scenę całości "Mistrza i Małgorzaty" jest rzeczą prawie niemożliwą. A jednak dokonano niemożliwego... Spektakl przygotowany w Wałbrzychu w 1980 roku przez Andrzeja M. Marczewskiego ma już swą historię, obrósł recenzjami i interpretacjami, które - właściwie bez wyjątku - podkreślały sukces teatru. Stał się on udziałem zespołu działającego na peryferiach, nie posiadającego, zda się, ani możliwości artystycznych, ani technicznych na podjęcie tego rodzaju przedsięwzięcia" - pisał w trzy lata po premierze wałbrzyskiej znany polski krytyk teatralny Andrzej Multanowski.

ROK 1987: "KONSULTANT Z KOPYTEM"

Teraz, w roku 1987 sukces teatru wałbrzyskiego, zdaniem polskiej krytyki, powtórzył reżyser Maciej Englert na scenie warszawskiego Teatru Współczesnego, teatru posiadającego wysokie możliwości artystyczne, ale - bynajmniej nie techniczne (maleńka, ciasna scena stawiała przed realizatorami tego spektaklu zaiste karkołomne zadanie).

"Mistrza i Małgorzatę" na deskach Teatru Współczesnego oglądałam w Warszawie w końcu maja bieżącego roku. Przed spotkaniem "oko w oko" z Bułhakowem na scenie, miałam w tym teatrze ponadto dwa spotkania "pozateatralne", a to - z kierownikiem literackim tego teatru p. Jadwigą Adamowicz, bawiącą dwa lata temu na wojażu teatralnym po ZSRR oraz z aktorem Mariuszem Dmochowskim, który w swoim czasie był serdecznie podejmowany przez wilnian, szczególnie ciepło w Polskim Teatrze Ludowym przy Wileńskim Pałacu Kultury Kolejarzy, gdzie, jak dziś pamiętam, został powitany radosnym okrzykiem: "No proszę - pan Wokulski do nas zawitali".

...Teraz Wokulski z .Lalki" Prusa ukazał się na scenie jako... Bułhakowowski Poncjusz Piłat, którego to uwolnieniem reżyser Maciej Englert, rezygnując z "Epilogu" Bułhakowa, kończy finałową scenę swojego spektaklu niosąc w nim optymistyczne przesianie.

Niewątpliwie - spektakl "Mistrza i Małgorzaty" w polskiej wersji prezentowany teraz na moskiewskiej scenie wzbudzi duże zainteresowanie radzieckiej krytyki teatralnej.

Podobnie jak powieść, spektakl składa się z dwóch, wzajemnie uzupełniających się części. Podobnie jak na kartach powieści, tak j na scenie - z pozornego chaosu, absurdalności "realnie-nierealnego" istnienia świata wyłania się tu logika wyższego rzędu - bułhakowowski "piąty wymiar", w którym "wszystko jest możliwe".

Na szczególną uwagę zasługują w tym przedstawieniu znakomite kreacje aktorskie. To wspomniany już Mariusz Dmochowski - Poncjusz Piłat, jak też: Wojciech Wysocki (Jeszua Ha-Nocri), Cezary Morawski (Mateusz Lewita), Marek Bargiełowski (Mistrz), Henryk Borowski (profesor Strawiński), Marta Lipińska (Ainuszka), Józef Konieczny (Berlioz),, Krzysztof Stelmaszyk (Iwan Bezdomny), jak wreszcie świta Wolanda - Adam Ferency (Asasello), Katarzyna Figura (Hella), Wiesław Michnikowski (Korowiow), Grzegorz Wons (Kot Bahemot).

I w końcu postać w tym przedstawieniu najważniejsza - Woland. Właśnie ta rewelacyjna kreacja Krzysztofa Wakulińskiego sprawia, iż pierwotny, satanistyczny wątek powieści Bułhakowa, z którym w trakcie tworzenia powieści nie rozstawał się on przez szereg długich lat, staje się tu wątkiem pierwszoplanowym. Szatan przybywa do "realnienierealnego" świata, w którym Dobro i Zło zostało pogrążone w mdławej, absurdalnej codzienności. A zatem Szatan jest pozbawiony działania. W miarę rozwoju akcji Woland Krzysztofa Wakulińskiego staje się coraz bardziej ponury. W tej pozornie istniejącej "nierealnie-realnej" rzeczywistości Zło utraciło swoją godność, nie ma już ono dostojnego oblicza. A zatem sens działań Szatana, zostaje zagrożony zdewaluowaniem jego wartości. Ale Zło, jak wiadomo, samoradnie nie istnieje. Winno jest ono mieć swojego antypoda Sugestywna, wielkiego formatu kreacja Krzysztofa Wakulińskiego przydaje oto spektaklowi nowych sensów i znaczeń: skoro ludzie na tym padole odżegnali się już cd wiary w Prawdę, w siłę Dobra, misją Szatana jest zmusić uwierzyć ich w Zło. I tu motto książki Bułhakowa się kłania:

...Więc kimże w końcu jesteś?

- Jam częścią tej siły,

która wiecznie zła pragnąc,

wiecznie czyni dobro.

(J. W. Goethe "Faust")

W spektaklu (wbrew chyba nawet woli reżysera) wyciszone, stłumione Dobro wydaje się jeszcze bardziej blednąc w scenie dialogu Mateusza Lewity z Szatanem:

Woland: Po coś tu przyszedł?

M. Lewita: On mnie przysyła.

Woland: Cóż ci polecił przekazać?

M. Lewita: On przeczytał utwór mistrza i prosi cię, abyś zabrał mistrza do siebie i w nagrodę obdarzył go spokojem. Czyi trudno ci to uczynić, duchu Zła?

Woland: Nic dla mnie nie jest trudne i ty o tym dobrze wiesz... Możesz mu powiedzieć, że zostanie to, zrobione.

Woland uwalnia Mistrza, a wraz z nim - Małgorzatę, Mistrz uwalnia Piłata. Wątek poety - Iwana Bezdomnego - pozostaje w spektaklu otwarty. Cień Piątego Procuratora Judei, Poncjusza Piłata, w którym wciąż "szuka schronienia" (a raczej zadręcza się w tejże samej "poświacie księżyca") profesor Iwan Ponyriow zostaje... w "Epilogu" bułhakowowskiego utworu.

Program teatralny zawiera mnóstwo interesujących szczegółów dotyczących tworzenia powieści. Obejmują one lata 1920 - 1940. Uważne studia nad nimi pobudzają do szeregu refleksji nad wątkiem Szatana. W latach 1928-1929 Bułhakow czytał przyjaciołom swoją powieść pt. "Konsultant z kopytem". W 1929 r. - Bułhakow oddaje do druku czwarty rozdział swej powieści pt. "Kopyto inżyniera". W rok później, (1930) zanotuje: "Osobiście, własnymi rękami rzuciłem do pieca brulion powieści o diable...". Jeszcze w rok później (1931) Bułhakow podejmuje ponowną próbę napisania "Powieść o diable", jej tytuł umowny brzmi: "Odlot Wolanda". W roku 1936 rozszerzona powieść nosi jeszcze jeden tytuł - "Ostatni lot", w 1937 - jeszcze jeden tytuł: "Książę ciemności" (na karcie tytułowej sygnowane są daty: 1928-1937). W tymże roku (1937) Bułhakow nadaje jej nowy tytuł - "Mistrz i Małgorzata". Już wtedy przeczuwał swoją śmierć. Nad ostateczną redakcją powieści będzie pracował aż do zgonu - 1940 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji