Artykuły

Gdy każdy spali milion

"Przedostatnie kuszenie Billa Drummonda" w reż. Marcina Wierzchowskiego w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Mirosława Kruczkiewicz w Nowościach.

Pewien muzyk rockowy i performer 23 lata temu spalił milion funtów - zarobionych przez siebie. Po co? Do tej pory nie udzielił odpowiedzi, choć poruszenie, które w ten sposób wywołał, jak się zdaje, nie było aż tyle warte...

Kto wie, czy reżyser Marcin Wierzchowski, którego czyn rockmana zainspirował do stworzenia spektaklu, nie poświęci! jak dotąd nieszczęsnemu podpalaczowi (i chwalonemu muzykowi) najwięcej uwagi. A zatem po co? Dla sławy? Dla zaspokojenia chwilowego kaprysu? A może z bardziej idealistycznych pobudek (aby pokazać np., że mamona to zlo tego świata albo że pieniądze nie są ważne)?

Twórca toruńskiego spektaklu zdaje się przychylać do jeszcze innej interpretacji: ten ogień był symbolicznym powrotem do zera, w ogniu wraz z pieniędzmi spłonęło wszystko to, co miało być ważne, a wyszło nie tak, wykoślawiło się... Ale pięcioro aktorów, biorących udział w tym spektaklu, nte od razu mówi o tym, co dla nich byłoby powrotem do zera, do nowego początku - spaleniem miliona. Najpierw obserwujemy nagrane wcześniej i pokazywane na ekranie ich zmagania z pytaniem, po co Bili Drummond palii pieniądze. Następnie możemy z każdym z pięciorga, zamkniętym w czymś w rodzaju "kabiny telefonicznej", przez telefon porozmawiać, zadając jedno z pięciu pytań (Czy jesteś zdrowy? Czy jesteś szczęśliwy? itp.). A potem każdy z aktorów wygłasza monolog, w jakiejś mierze związany z nim osobiście - bo są tam np. nawiązania do granych przez niego ról.

Grzegorz Wiśniewski mówi o marzeniach o karierze muzycznej, kompozytorskiej, Maria Kierzkowska - o aktorskich zmaganiach i kompromisach. Kompromisy i ustępstwa, zmuszające do porzucenia ideałów, rozważa też Paweł Kowalski. Monolog Matyldy Podfilipskiej (najbardziej przejmującej i przekonującej), dla którego punktem wyjścia jest przypadkowo nawiązana znajomość z pewnym księdzem idealistą, kończy się nawoływaniem do... burzenia kościołów. A ściślej, buntem przeciw hipokryzji i powierzchownemu traktowaniu religii. Anna Magalska-Milczarczyk też się buntuje - przeciw zakłamaniu i znieczulicy wobec krzywd, jakich doznają dzieci.

Gdy już każdy na swój sposób "spali milion funtów" - połamie gitarę cierpiącego kompozytora, rozbije ogrodowe krasnale, symbolizujące zapewne owo nieczułe i zakłamane społeczeństwo, z miotem ruszy na kościoły pełne ludzi, sprzeniewierzających się zasadom wiary - pojawia się napis chaos. A zatem znów mamy początek? A na początku, jak wiadomo... Zapada ciemność, w której słuchamy muzyki, w kilkusekundowych błyskach światła oglądając karykaturalne postaci, a to dokonujące egzekucji, a to bezmyślnie zajadające chipsy przed ekranem, a to dręczące się nawzajem, widzimy zło i przemoc.

Ale i to nie koniec. Po przerwie jest jeszcze aneks. By nie popsuć efektu zaskoczenia, powiedzmy tylko, że ta część to performance.

A zatem, trzy albo jeśli jeszcze bardziej podzielić - cztery bardzo różne części. Rozwichrzone i eklektyczne jest przedstawienie Marcina Wierzchowskiego. Formy tu trochę w stosunku do treści za dużo, a teksty chwilami niebezpiecznie zbliżają się do granicy grafomanii, Ale przyznać trzeba, że w ustach dobrych aktorów nawet one mogą przekonać (monolog Matyldy Podfilipskiej). I ta właśnie część spektaklu, złożona z pięciu monologów, jest najciekawsza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji