Artykuły

Doglancowane "Glany..."

"Glany na glanc" w reż. Tomasza Piaseckiego w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie. Pisze CN w portalu inTARnet.pl.

Świetna obsada i bardzo dobrze opowiedziana historia o nietolerancji rasowej, porozumieniu, nawróceniu, a także o tym, że emocjonalnie dorastamy przez całe życie. "Glany na glanc" Davida Glov`a w reżyserii Tomasza Piaseckiego, bo o tym przedstawieniu mowa, to kawał przyzwoitego teatru. Drugą z premier przygotowanych i granych przez zespół Teatru Solskiego na przymusowym wychodźstwie, z pierwszą - bardzo słabym "W windzie", różni prawie wszystko. "Glany ...", kameralny dramat na dwoje aktorów i skroplone emocje, to spektakl może nie wybitny, ani oryginalny, ani odkrywczy, ale za to wyrazisty, profesjonalnie skrojony i pożyteczny.

Bohaterami "Glanów na glanc"są Danny (Marek Kępiński)- adwokat, w którego żyłach płynie krew angielska, irlandzka, szkocka i żydowska oraz jego klient Mike (Robert Żurek) - młody skinhead, oskarżony o brutalne zamordowanie Hindusa. Akcja rozgrywa się w ciasnym, klaustrofobicznym areszcie. Oboje, zamknięci w jednym pomieszczeniu, na kilku metrach kwadratowych rozmawiają, kłócą się, wylewają z siebie nienawiść, kompleksy i strach, nierzadko w powietrzu śmigają ciężkie słowa, jednak po pewnym czasie rodzi się między nimi nić porozumienia. Zawiła, psychologiczna konfrontacja sfrustrowanego skina i żydowskiego adwokata stanie się zaczynem przełamywania rasowych stereotypów. Prawnikowi udaje się zmienić Mike`a, który pod jego wpływem dojrzewa emocjonalnie. Jednak spotkanie ze skinem wyciśnie piętno również na jego życiu. Przekonany o własnej tolerancji i życzliwości wobec odmienności, Danny w pewnym momencie uświadamia sobie, że sam też nie jest wolny od agresji i nienawiści do bliźniego. Finał sprawy przyniesie mu nieoczekiwaną sławę, ale za swój sukces zapłaci wysoką cenę.

Atutami spektaklu są znakomicie przygotowani aktorzy, którzy zaserwowali porządnie zbudowane postaci. Na uwagę zasługuje też staranna reżyseria. Piasecki prowadzi fabułę zajmująco, rewelacyjnie wykorzystując do tego teatralny żywioł. Podoba mi się jak aranżuje na potrzeby swojego przedstawienia kameralną przestrzeń sceny. Jak operuje jej perspektywą, głębokością, raz przytłumionym, innym znów razem intensywnym, jasnym światłem.

Powtórzę raz jeszcze - "Glany na glanc" nie są spektaklem doskonałym. Już w tekście łatwo znaleźć słabsze fragmenty, niekiedy traci on tempo i zaczyna osuwać się w niepotrzebną retorykę albo toporną symbolikę. Jest też odrobinę schematyczny. Są tu dobrzy i źli, męskie, twarde rozmowy i mroczny klimat. Wszystko zaś wieńczy morał głoszący, że każdy może się zmienić. Jednak mimo tych drobnych słabości warto wybrać się na tę sztukę. Jej siła tkwi przede wszystkim w świetnym połączeniu newralgicznej materii, kłującej formy i szczerego aktorstwa. Bez wątpienia też, pokazując konsekwencje młodzieńczej głupoty i podatności na wpływy ideologiczne, służy ostrzeżeniu. Jest ciekawym zaproszeniem do poważnej rozmowy i nie należy go ignorować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji