Artykuły

Pozdrowienia z Polski

"From Poland with love" w reż. Michała Zadary w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Aleksandra Pielechaty w Trybunie.

Sprzedałeś się? Masz kupę hajsu, koszule na miarę od Bossa i tylko czasem nieczyste sumienie? A może zmywasz gary u Turka, albo myjesz zasyfione kible na Hampstead Heath w Londynie. A może zbierasz truskawki, albo borówkę amerykańską na jakimś zadupiu w Belgii, w "lepszym świecie"? Niańczysz rozpieszczone niemieckie dziecko, którego tatuś wymierza Ci żartobliwe klapsy w pupę. Garnitur, klaps, gary, truskawki - wybór należy do ciebie.

Pokolenie Kolumbów postrzegamy jako bardzo jednorodną zbiorowość, którą ukształtowało doświadczenie II wojny światowej. Tak samo jest z pokoleniem solidarnościowym. Kto z dzisiejszego młodego pokolenia będzie kiedyś uznany za najbardziej reprezentatywny jego wyznacznik: ten, kto staje do wyścigu szczurów, czy ten, kto się z niego świadomie wycofuje? Ten, kto wyjeżdża do pracy za granicę, czy ten, kto zostaje w kraju, żeby wstydzić się za siebie i za Polskę? Te pytania zadaje sztuka Pawła Demirskiego "From Poland with love" - najnowsza premiera gdańskiego Teatru Wybrzeże.

Bohaterami sztuki są młodzi ludzie - zaszczuci, pozbawieni normalności związanej z finansową stabilnością. Ludzie, którzy z powodu ciągłego braku pieniędzy zaczynają wierzyć, że spełnienie marzeń możliwe jest właśnie wyłącznie dzięki pieniądzom. Nieumiejętnie poruszają się we współczesnym świecie, wychowani jeszcze w poprzednim ustroju przez rodziców, którzy nie byli w stanie wychować ich do życia w kapitalistycznej rzeczywistości, decydują się na radykalne działania. Pokolenie NIC.

Ćwierć miliona młodych Polaków opuściło kraj w ostatnich dwóch latach - wynika z badań przeprowadzonych przez "Pentor". W Polsce nie ma pracy nawet dla najbardziej wartościowych i wykształconych absolwentów. Dwieście pięćdziesiąt tysięcy młodych ludzi wyjechało z Polski od 2003 r. - To emigracja o ogromnej skali - mówią zdumieni socjologowie. - Największa fala wyjazdów z Polski od czasu tzw. emigracji solidarnościowej. Wyjechali głównie ludzie w wieku 20 - 28 lat, studenci lub niedawni absolwenci studiów. To tak, jakby wyemigrowali absolwenci jednego rocznika

WSZYSTKICH SZKÓŁ WYŻSZYCH!

Z badań przeprowadzonych przez Pentor wynika, że aż 68,8 proc. badanych w wieku 15 - 29 lat chciałoby podjąć pracę na Zachodzie, a 60,2 proc. chciałoby się tam uczyć.

Jak w "Trzech siostrach" Czechowa, gdzie bohaterki chciały jechać do tej upragnionej, wymarzonej Moskwy, tak bohaterom Demirskiego chce się do Londynu. Tego Londynu, który wielu Polakom jawi się jako kraina miodem i funtem płynąca, o czym przekonują ogłoszenia w prasie. "Szukamy młodych, ambitnych, inteligentnych oraz kreatywnych ludzi do pracy w małym zespole. Wykształcenie niewymagane. J. angielski obowiązkowy! Zakwaterowanie w Londynie, szkolenie oraz godziwe wynagrodzenie zapewnione. Poszukujemy osób chętnych do pracy na stanowisku kelnera/kelnerki, recepcjonistki, kucharza. Doświadczenie mile widziane lecz niewymagane. Praca stała, legalna. Stawka od 4,50 funta/h, ok. 40 - 50 h/tydzień". Super! No bo co mnie w tym Gdańsku (Lublinie, Sieradzu, Rzeszowie) czeka, po tej mojej politologii (ochronie środowiska, ekonomii i zarządzaniu, licencjacie z marketingu). A tam, w Londynie, to siostra koleżanki (kumpel z osiedla, kolega z roku) ma pracę, fajną, dobrze płatną i mnie wkręci do takiego baru-pizzerii u Turka, ale porządnego.

Dzięki Marii Janion wiemy, że dawno już zanikł w polskim narodzie paradygmat romantyczny - zespół wartości, przywar, lęków, uniesień, który łączył Polaków przez blisko dwieście lat. Zanikła historyczna wizytówka Polaków - swoisty kompleks pomieszania - mniejszości i wielkości. Co się pojawiło w zamian? Na razie nic, a na pewno nic ciekawego. W dynamicznym i smutnym okresie przeobrażeń, w jakim znajduje się obecnie nasz kraj, tworzy się nowy, nie do końca rozpoznany, ale już nazwany wzorzec - pokolenie NIC.

- Pokolenie NIC to tylko sformatowana wizytówka - uważa autor sztuki, Paweł Demirski - ale wizytówka, za którą kryje się bardzo ciekawe sformułowanie tego, w jaki sposób zachowuje się dziś młody człowiek. Nasi rodzice mówią: "My mieliśmy źle, wy macie dobrze, zróbcie coś z tym. Nam nikt, tak jak wam niczego nie dawał na tacy, na gotowe nie przyszliśmy, jak wy". To bardzo frustrujące. Paweł Demirski zgadza się ze stwierdzeniem, że "pokolenie NIC" brzmi tak samo pusto, jak określenie: pokolenie frugo, pokolenie wielkich spóźnialskich, czy pokolenie Owsiaka. - Najbardziej odpowiada mi miano "epoki ludzi zawiedzionych": są w nim emocje i uczucia, których nie widać w identyfikatorze "pokolenia NIC".

"From Poland with love" wystawiana jest na scenie "Malarnia" Teatru Wybrzeże - tak samo

BRUDNEJ, SIERMIĘŻNEJ I SZAREJ,

jak polska rzeczywistość. W tym mało wesołym entourage'u snuta jest refleksja nad tym, co dla współczesnego młodego Polaka-Europejczyka oznaczają słowa "polskość", "patriotyzm", "ojczyzna", "tradycja", "historia". Twórcy zastanawiają się, z czym musimy się konfrontować żyjąc w państwie uzależnionym od historii, martyrologii i pragnienia bogactwa. - Nienawidzę rzeczywistości tego kraju, a z drugiej strony wzruszam się podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego - mówi Paweł Demirski, stwierdzając, że to wzruszenie jest podobnego rodzaju, co uczucie, kiedy grają "Mazurka Dąbrowskiego" przed meczem, albo kiedy skacze Małysz. - Mam w sobie tę romantyczną słowiańszczyznę, która każe mi się rozrzewniać, kiedy widzę byłych powstańców, wyprostowanych jak struny dumnych starców z biało-czerwonymi przepaskami na ramieniu, zmianę warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza. A jednocześnie wkurwiam się w polskim banku, nienawidzę polskiego systemu biurokracji, kiedy muszę czekać w urzędach lub wypełniać druki, w których łamie się podstawowe prawa gramatyki polskiej. - Demirski wie, że wielu Polaków myśli tak samo, tylko że on sam nie boi się mówić, co go boli, irytuje i zawstydza. "From Poland with love" to kij w mrowisko polskich przywar, głupoty i bylejakości dnia powszedniego. To sztuka: o marzeniach, o miłości, o prawdzie, o Polsce, o pieniądzach, o wolności, o historii i o aniele stróżu, który nie zawsze wie, co robi.

Jeśli masz 25 - 35 lat i już czujesz, że ci w życiu nie poszło, to jesteś przedstawicielem pokolenia NIC. Jednym z wielu oszukanych, zawiedzionych, których życie to strach przed jutrem i ciągła walka o przeżycie. Prawdziwy survival w szarej rzeczywistości, gdzie trzeba zapłacić za gaz, mieszkanie, za lęki. Rodzice nie dadzą, bo nie mają, dziadek - złośliwy i szczający pod siebie nie chce pójść do domu starców. Komornik pokiwa głową, patrząc na ogołocone mieszkanie. Pieniądze znowu nie wpłynęły na konto: widać bank je przetrzymał, bo banki to potrafią i z tydzień pieniądze przetrzymać na swoich lokatach, kiedy ty nie masz za co kupić bułki i zastanawiasz się, czy nie wyrwać temu małemu dziecku drożdżówki z serem. Gdzie jest miejsce na patriotyzm, przywiązanie do ziemi ojców, na miłość ojczyzny?

"Jeżeli jesteś w wieku pomiędzy 20 a 30 lat - nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości. Jesteśmy straconym pokoleniem - za młodym, aby zająć atrakcyjne stanowiska i stać się posiadaczami firm utworzonych wkrótce po upadku komunizmu, za starzy aby doczekać pozytywnych efektów transformacji ustrojowej i integracji europejskiej. Jesteśmy pokoleniem NIC" - czytamy na stronie internetowej poświęconej zjawisku pokolenia NIC. Serwis ten powstał jako wynik obserwacji ludzi z mojego pokolenia. - pisze twórca strony, Przemek, absolwent filozofii, który od pewnego czasu mieszka za granicą, ponieważ nie widzi dla siebie miejsca w dzisiejszej Polsce. "(...) narasta we mnie gorycz i rozczarowanie do Polski, miejsca w którym się urodziliśmy i gdzie nie możemy normalnie żyć" - stwierdza autor strony. Nie wiadomo, co Przemek (l. 28) robi za granicą: może podaje piwo w pubie, może myje kible, albo remontuje pensjonat na przedmieściach Londynu. A może żyje godnie i nie dostał w dupę, jak bohaterowie "From Poland with love". "Nie mamy wielkich ideałów, bo urodziliśmy się, kiedy nie trzeba już było o nic walczyć, a nikt nam nie zdążył wpoić zamiłowania do kapitalizmu i prostej konsumpcji. Nie potrafimy też bić się zaciekle jak szczury o swoje miejsce, bo na to urodziliśmy się zbyt wcześnie. To co nam pozostaje? Ulec rzeczywistości, skończyć dochodowe studia i gromadzić kasę trochę wbrew sobie (wariant optymistyczny), albo zwiać na zachód (wariant popularny), do tego prawdziwego raju szukać szczęścia. Są i tacy, co odważyli się wrócić i przyznać się, że ani tu, ani na Zachodzie nie było im dobrze A jeśli nadal źle? A kogo to obchodzi." (www. republika.pl/frustracja)

Pokolenie NIC, nazywa się też, o wiele bardziej wzniośle, pokoleniem JP2, dla określenia równolatków pontyfikatu Jana Pawła II, czyli tych, którzy urodzili się w okolicach roku 1978. - Obawiam się, że ten parametr wcale nie scala młodych ludzi - stwierdza Demirski. - Nas nic nie scala: ani stanie na barykadach, ani udział w powstaniu czy walka na froncie. - Demirski mówi, że mamy za to wspomnienie dzieciństwa w PRL-u i smak Zachodu za bony zostawiane w Peweksie. A potem wielkie nadzieje, ale i wielkie rozczarowania. - Spóźniliśmy się na Czas Wielkich Idei i Zmian, spóźniliśmy się na rozdawanie dóbr i przywilejów, a nie zdążyliśmy nauczyć się hurraoptymizmu. Jacy jesteśmy? Bardzo różni i dlatego pokolenie NIC jest tylko terminem roboczym.

Podobnie uważa reżyser "From Poland with love", Michał Zadara. - Nie czuję potrzeby otulania się kokonem generacyjnym. Nie rozumiem, dlaczego wszystkim tak bardzo zależy na konstruowaniu wspólnot pokoleniowych. - Reżyser tłumaczy, że chodzi o to, żeby przedstawić dramat współczesnego polskiego człowieka nie tak, jak byśmy chcieli go widzieć, tylko takim, jaki on jest. Przestać udawać, że człowiek w Polsce jest taki, jak człowiek w Niemczech, we Francji, w Rosji. - Wcale mnie nie cieszy ten pęd Polaków to proeuropejskiej unifikacji. To nasz odwieczny problem - Polacy nie umieją się ładnie różnić - stwierdza Zadara, cytując mimowolnie Norwida. - A przecież to takie ważne w czasach globalizacji. Zachowajmy naszą tożsamość, naszą współczesność, chociaż czasami jest ona taka brudna, nieprzyjemna i mało elegancka. Dokładnie taka jak w "From Poland with love".

Demirski przyznaje, że "From Poland with love",

TEKST TRUDNY I POLEMICZNY,

był wyzwaniem rzuconym reżyserowi. Zadania podjął się Michał Zadara - młody reżyser-kosmopolita, który wychował się w Niemczech i Austrii, studiował w Filadelfii, a dotąd pracował w Nowym Jorku. Zadara, w niezrozumiały dla prawdziwego Polaka sposób, entuzjastycznie stwierdza, że kocha swój kraj. - To prawda. Mnie nie wzrusza Małysz, ani Mazurek Dąbrowskiego przed meczem polskiej reprezentacji, ale tylko dlatego, że nie interesuję się sportem i go nie oglądam - uderza Zadara w narodową dumę Polaków. - A bardziej od obchodów powstania warszawskiego wzrusza mnie Oświęcim i Jedwabne. - Zadara mówi, że inaczej odczuwa polskość. Być może wpłynęły na to lata spędzone za granicą, a może po prostu tak ma. - Czasami czuję się, jak turysta, którego wszystko zachwyca, a czasami łapie mnie ostry dodupizm - narodowa cecha Polaków - i dlatego "From Poland with Love" ma taki charakter.

Obok sceny "Malarnia" Teatru Wybrzeże mieści się jeden z najbardziej popularnych klubów w Trójmieście. "Piękni, młodzi i bogaci". Lokal, który w zamierzeniu miał gromadzić bananową młodzież, elitę Wybrzeża, dziś jest miejscem spotkań karków z Oruni i Śródmieścia oraz ich nieletnich towarzyszek życia w białych kozaczkach. Bywalcy klubu to pokolenie wyżu demograficznego: w 1983 r. przyszło na świat ponad 700 tys. dzieci - dwukrotnie więcej niż w 2003 r. Wiadomo już, że dla 40 procent z nich nie ma pracy. Ale oni ani myślą się buntować. Na razie. Teraz jest czas pokolenia NIC. Piękni, młodzi i bogaci nie zostali jeszcze sformatowani.

Towarzystwo wyżu demograficznego gromadzi się przed wejściem do klubu - dzwonią polifoniczne dzwonki komórek, błyskają pomazane brokatem gołe brzuchy pań. Jest wesoło, wszak to sobota. Z klubu słychać dźwięki hip-hopowego przeboju sieczki "Ej, no weź to poczuj. Nie mów, żeby ktoś dał ci spokój. Bo nie możesz stać z boku. Musisz poczuć to...". Dżentelmeni w czapkach z daszkiem obalają małego "Absolwenta", no bo w klubie wódka droga. Piękne panie poprawiają błyszczyk na ustach podrygując w rytm piosenki. Jest super! Zajebiście! "Ej, weź to poczuj...". Pokolenie NIC. Piękni, młodzi i bogaci - jaki ich zwał, tak ich zwał. From Poland with love.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji