Artykuły

Co się stało w Ateneum

Teatr Ateneum, Bertolt Brecht - Kurt Weil, "Opera za trzy grosze", inscenizacja i reżyseria Ryszard Peryt.

Publiczność wie, że w tym przedstawieniu występują trzy znakomite kobiety: Iga Cembrzyńska, Krystyna Borowicz i Ewa Błaszczyk. Chce je oglądać, chce słuchać, jak śpiewają. Ufa również aktorom: Świderskiemu, Wilhelmiemu, Wołłejce, Celińskiej, Talarowi, Ordonowi. Przychodzi więc radosna i podniecona. Wychodzi smutna czegoś. Rozczarowana? Gorzej: niepewna, do czego jej użyto.

Bo że uczestniczy w spektaklu, który nie jest "Operą za trzy grosze", to staje się pewne już przed pierwszą przerwą. Ostatecznie rzecz wyjaśnia się dopiero przy końcu, po trzech dosyć męczących godzinach: idzie (okazuje się) o szczegółowy pokaz, że reżyser Peryt nie jest tak utalentowany, jak Bertolt Brecht, autor sztuki. Czyż nie można było uwierzyć reżyserowi na słowo?

Widać coś się musiało stać, że doświadczony dyrektor Warmiński, stary mistrz Świderski, znakomici aktorzy postanowili sprawdzić to na własnej skórze. Gorzej: również na skórze publiczności. Coś się musiało stać, bo nie mogli przecież nie widzieć, ze już sam pomysł takiej przeróbki "Opery za trzy grosze" jest niedorzecznością.

Porzucenie oryginalnej formy musicalowej Brechta, cofnięcie jego dzieła do form wcześniejszych, wtłoczenie go w staroświecką i o wiele prymitywniejsza. formę niemieckiego singspielu nie tylko pozbawia dzieło Brechta wszystkich jego oryginalnych wartości artystycznych i myślowych: pozbawia go przede wszystkim siły poetyckiej, uroku, wdzięku i humoru.

Czy w Ateneum nie spostrzegli, że rodzi się oto przedstawienie monotonne, ponure i nudne, bo reżyser nie daje sobe rady nie tylko z muzyczną stroną spektaklu, lecz i z najprymitywniejszymi sytuacjami scenlcznymi? Czy nie zauważyli, że na nonsensownym pomyśle oparty powstaje oto spektakl kaleki: ani umowny, ani realistyczny? ani muzyczny, ani dramatyczny? nie-brechtowski, ale również nie anty-brechtowski, tylko niedołężny?

Coś się jednak stało, że utalentowani i doświadczeni artyści dali się wodzić za nos niekompetencji. Czyżby w ateneum ulegli rozpowszechnionej u nas modzie, że pomagać trzeba niezdolnym, bo zdolni sami sobie dadzą radę? Tylko czemu nie uprzedza się publiczności, że tego wieczora użyta będzie jedynie jako pomoc?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji