Artykuły

Zygmunt Hübner powiedział

(wiek - 41 lat, wzrost - 173 cm, znak zodiaku - baran, ulubiony kolor - zielony, ulubiona potrawa - flaki)

"Szpilki": - Rozmową z panem rozpoczynamy cykl krótkich wywiadów, które będziemy od czasu do czasu publikować i które będą miały za temat najrozmaitsze sytuacje konfliktowe na linii twórca-krytyk. Pana, na przykład, chcielibyśmy zapytac, co sądzi pan o negatywnych recenzjach, jakie pojawiły się w prasie po ostatnim reżyserowanym przez pana spektaklu teatralnym? (Brendan Behan - "Zakładnik" w warszawskim Teatrze Dramatycznym).

Zygmunt Hübner: - Recenzje z "Zakładnika" nie są dla mnie zaskoczeniem. Na ogół wszystko to, co robiłem ostatnio w Warszawie, spotykało się z mniej lub bardziej niechętnym przyjęciem krytyki. Zwłaszcza to, co robiłem w telewizji. Być może czytelnicy "Szpilek" pamiętają, co wypisywano na mój temat po premierach "Świętoszka", "Poskromieniu złośnicy" czy "Gonitwy". Jedna z recenzji w "Ekranie" była równoznaczna z propozycją zmiany zawodu - a czeka mnie jeszcze premiera filmu "Seksolatki". Zobaczy pan, co się wtedy będzie działo.

"Szpilki": - I cóż, postanowił pan zmienić zawód?

Zygmunt Hübner: - Myślę, że jest na to już nieco za późno i dlatego musiałem uwierzyć w to, że ja sam dla siebie muszę być krytykiem, że sam dla siebie muszę wypracować własną skalę wartości, ale skłamałbym mówiąc, że to, co się na mój temat pisze, nie robi na mnie żadnego wrażenia.

Jeśli zaś chodzi o "Zakładnika", to nie sądzę, żeby ten spektakl był wyraźnie gorszy czy lepszy od innych, nad którymi pracowałem. Ale jednocześnie muszę się przyznać, że po obejrzeniu już gotowego przedstawienia poczułem coś w rodzaju rozczarowania.

"Szpilki": - A co było powodem tego rozczarowania?

Zygmunt Hübner: - Proszę pamiętać, że sztuka Behana przyszła do Polski w drugiej połowie lat pięćdziesiątych, w czasie, kiedy na ekrany wchodziła "Eroika" i "Zezowate szczęście" Munka, kiedy głównym tematem ideowo-artystycznym były zagadnienia indywidualnego i zbiorowego, mniej lub bardziej społecznie owocnego bohaterstwu. "Zakładnik" był wówczas na linii tej podstawowej dyskusji, ponieważ zaś od tego czasu, z różnych powodów, nie mógł się doczekać swojej polskiej prapremiery - obrósł w swoistą legendę. Dziś ta legenda prysła i odsłoniła pewną anachroniczność sztuki Behana. Stąd rozczarowanie i moje i, być może, widzów.

"Szpilki": - Prapremiera "Zakładnika" zbiegła się w czasie z dramatycznymi wydarzeniami w Irlandii Północnej...

Zygmunt Hübner: - Zbieżność ta nie wpłynęła wcale na aktualność sztuki, a nawet, na skutek innej sytuacji politycznej w Irlandii, skomplikowała jej odbiór. Uniemożliwiło to także, wbrew temu, co sugerowali recenzenci, wyraźne opowiedzenie się poprzez spektakl po którejś z walczących, w sztuce stron.

Nie chciałbym się wypowiadać na temat poszczególnych recenzji z "Zakładnika" i polemizować z zawartymi w nich sądami. Nie mogę jednak pominąć milczeniem takich np. stwierdzeń, że mimo fatalnej reżyserii, wykonawcy głównych ról stworzyli wspaniałe kreacje aktorskie. Dla każdego, kto ma coś do czynienia z teatrem, jest to oczywisty absurd. Mimo to cieszę się szczerze, że ludzie, z którymi pracowałem, zostali tak wysoko, chociaż w nader osobliwy sposób, ocenieni. A ponadto muszę przyznać, że skoro np. źle wypowiada się o spektaklu recenzent, którego recenzji ja również nie cenię (Jak np. p. Hausbrandt w "Expressie Wieczornym"), nie widzę, powodu do rozpaczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji