Cyrano śpiewa na 40 lat Komedii (fragm.)
Natomiast teraz - parę słów o musicalu.
Dodałbym jeszcze: o bodaj najlepszym polskim musicalu, jaki zdarzyło mi się dotychczas zobaczyć, a przede wszystkim usłyszeć. Usłyszeć, bo najlepsza jest w nim muzyka, dzieło młodego kompozytora Piotra Rubika. Ten musical to "Cyrano", literacko opracowany przez Ernesta Brylla, oczywiście na motywach sztuki Rostanda. Sam pomysł nie jest nowy; musical o Cyranie napisali już przed czterema laty dwaj Holendrzy (Ad i Koen van Dijkowie), którzy dowieźli go na Broadway wkrótce po naszym "Metrze" i podobnie jak nasi dość szybko stamtąd wrócili. Myślę, że Rubik i Bryll lepiej by tam sobie poradzili, konstrukcyjnie ich utwór jest bowiem napisany bardzo zgrabnie (choć przydałoby się całość znacznie skrócić, śpiewając mniej o jedzeniu, a bardziej ruszając do przodu akcję), ma sporo bardzo pięknych i nośnych melodii (czego brak odczuwałem np. w "Metrze"), efektowną muzykę ilustracyjną - zwłaszcza do brawurowych scen pojedynków - i ensamblową (imponujący finał!). Doskonale gra i śpiewa Roksanę Katarzyna Skrzynecka (do niej należą zresztą najlepsze przeboje musicalu), pozostawiając nieco w cieniu postacie Cyrana (Marek Perepeczko) i Chrystiana (Robert Janowski), chociaż i oni mają świetne momenty.
"Cyrana" wystawiono w teatrze Komedia na jubileusz jego 40-lecia. Miał ten teatr swój złoty okres: początek lat sześćdziesiątych - dyrekcję Czesława Szpakowicza, a zwłaszcza Jana Biczyckiego. Wtedy oklaskiwałem tam Kalinę Jędrusik jako uroczą Holly w "Śniadaniu u Tiffany'ego", wtedy Basia Rylska szalała w "Zwariowanej ulicy" Bernsteina, Łazuka bawił jako "Billy kłamca", a także razem z Kaliną śpiewał w "Rozkosznej wojnie"... Po odejściu Biczyckiego zespół się rozpadł, nastały chude lata, z których dziś usiłuje wydobyć Komedię dyrektor Zenon Dądajewski. To, że zainteresował się "Cyranem", że właśnie on, a nie żaden z wielkich renomowanych teatrów podjął ryzyko przygotowania nowego polskiego musicalu mimo ubogich środków, jakimi ta scena dysponuje, świadczy jak najlepiej o jego ambicjach. Kto wie, może po trzydziestu latach kryzysu Komedia znów będzie się miała czym pochwalić?