Baśń o szlachetności uczuć
Musical - oparty na motywach komedii bohaterskiej Edmonda Rostanda "Cyrano de Bergerac" - jest opowieścią o poecie i rycerzu pełnym poczucia honoru, ale obdarzonym defektem urody: ośmieszająco wielkim nosem. "Cyrano" to baśń o szlachetności i uczuciach, ballada o gorącej, dziś już prawie niespotykanej miłości. Coś dla serca, ale i dla oka (dynamiczne pojedynki, układy ruchowe, oryginalne kostiumy).
- Różnica między sztuką Rostanda a moim librettem, jest mniej więcej taka, jak między "Don Kichotem" a "Człowiekiem z La Manchy" - powiedział "Rzeczpospolitej" Ernest Bryll. - Nie tylko 30 piosenek, ale i całą rzecz napisałem wierszem. Chodziło mi o zachowanie w grze aktorów pewnych rytmów. Mam też zaufanie do reżysera Andrzeja Rozhina, który już wiele razy wystawiał rzeczy zbliżone do musicalu. To on skłonił mnie do napisania "Cyrana" - na zamówienie Teatru Komedia.
Ernest Bryll pisał swoje libretto od lipca do października ub. roku. Później tekst trafił do rąk kompozytora, a w końcu - na sceniczne deski. Autor "Cyrana" jest zdania, że taki szalony, romantyczny
bohater jak Cyrano powinien być bliski dzisiejszym Polakom:
- Ludzie chętnie dojrzą siebie w tej kolorowej baśni, bo gnębi ich, że nie są już tacy rycerscy.
Poeta, z racji zaplanowanego od dawna wieczoru autorskiego we Włocławku, nie obejrzy dzisiejszej premiery. Nie brał też udziału w teatralnych próbach.
- Poza jedną z pierwszych prób czytanych - zastrzega. - Tłumaczyłem wówczas to, czego nie udało mi się zmieścić w didaskaliach. Na próbach nie bywam z zasady. Uważam, że pałętający się po teatrze autor jest dla każdego zespołu przekleństwem.
Reżyser Andrzej Rozhin, jako pomysłodawca musicalu, od początku chciał mieć jego autorów w osobach Ernesta Brylla i Piotra Rubika. (Współpracował już wcześniej z tym kompozytorem przy spektaklu Toma Kempińskiego "Odchodzić" z Michałem Bajorem). Andrzejowi Rozhinowi udało się także nakłonić Marka Perepeczkę do przyjęcia roli Cyrana. Zdaniem reżysera jest on stworzony do zagrania tej postaci. Tym bardziej że jest podobny do Gerarda Depardieu, który grał tę rolę we francuskiej wersji filmowej. W europejskiej tradycji wystawiania sztuki Rostanda, zawsze w głównej roli występował aktor znacznie dojrzalszy niż 36-letni, jak zakładał autor. Dla Marka Perepeczki będzie to powrót do dużych śpiewanych ról w Teatrze Komedia, z którym związał dwa lata zawodowego życia za dyrekcji Ryszarda Pietruskiego.
- Były to nieśmiałe próby musicali - wspomina. - Pokonywaliśmy głównie trudności techniczne, bo nasze teatry nie były przygotowane do śpiewów, tańców i hulanek. W tej chwili mamy mikroporty i możemy śpiewać w każdym punkcie przestrzeni scenicznej.
Uroczysta premiera musicalu nastąpi 11 kwietnia, czyli w dniu jubileuszu 40-lecia Teatru Komedia.