Artykuły

Skazani na siebie

DO trzech razy sztuka. Hłasko ma już za sobą trze­cią próbę w teatralnym Poznaniu. "Ósmy dzień tygod­nia", wystawiony w Scenie na Piętrze przeszedł raczej niezau­ważony. "Cmentarze" wyreżyse­rowane przez Izabellę Cywiń­ską raziły nachalną polityczno­ścią, a zarazem trąciły myszką. A "Nawrócony w Jaffie", którego premiera właśnie odbyła się?

Jan Buchwald już raz zmie­rzył się z tym "izraelskim" opowiadaniem Marka Hłaski. Z tego warszawskiego spektaklu publiczność zapamiętała tylko kreację Janusza Gajosa. W Te­atrze Polskim w Poznaniu znów na scenie pojawił się Gajos (Robert), a Buchwald zmienił swoją adaptację (nie znam warszawskiej). Niestety, nie jest ona najszczęśliwsza. O ile Hłasko zręcznie opowiada sche­matyczne fabuły, buduje nastrój i krajobraz, o tyle adaptacja Ja­na Buchwalda nuży gadulstwem, nieumiejętnością budowania scenicznej rzeczywistości (sceno­graficzna rupieciarnia Grzego­rza Małeckiego), fatalnym mon­tażem kolejnych scen (brak tem­pa i niewykorzystanie w pełni muzyki Jerzego Satanowskie­go).

Oglądając poznańską wersję "Na­wróconego w Jaffie" ) odniosłem wrażenie, że drama w jakiej uczestni­czą Robert (Janusz Gajos) i Marek (Mariusz Puchalski) nie wymaga ni­kogo więcej ponad widownię. Tym dwóm aktorom udało się zmaterializować na scenie to, co w opowiada­niu Hłaski najważniejsze: Marek - jakby porte parole autora - docho­dzi wieku męskiego, jest odcięty od korzeni, pozbawiony pieniędzy i perspektyw. Nie ma pomysłu na życie. Natomiast Robert potrafi już tylko wymyślać fabuły i przeżywać je dzięki Markowi, którego próbuje ciągle reżyserować. Nie mogą się bez siebie obejść. Są na siebie skazani. Obu panom udało się nawiązać rzadko dziś na scenie spotykany kontakt. Gajos operuje środkami ostrymi, ekspresyjnymi, Puchalski jest wyciszony, skupiony, oszczędny w geście. Granice między "grą" a "pra­wdą", dość trudne do rozgranicze­nia w prozie Hłaski, Puchalski i Ga­jos jeszcze bardziej zamazują. Kunszt aktorski tandemu ujawnił miałkość i sceniczny fałsz drugiego planu, zdaje się, że nikt nie próbował nawet nawiązać z tą parą kontaktu. Może tylko warto zwrócić uwagę na Józefa Jachowicza, który skrzy się kolory­tem małomiasteczkowego żydow­skiego fabrykanta.

Hłasko niestety, po raz trzeci nie odniósł w Poznaniu sukce­su. O dobrych rolach mogą je­dynie mówić Janusz Gajos i Mariusz Puchalski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji