Artykuły

Smooth aktor

"Doktor Haust" w reż. Magdaleny Piekorz w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Janusz Majcherek w Newsweek Polska.

Żebrowski [na zdjęciu] potrafi wiele. Szkoda że w swoim monodramie tak bardzo chce to udowodnić.

Michałowi Żebrowskiemu nie udał się powrót na teatralną scenę. "Doktor Haust", tak jak wcześniej "Ryszard II", jest porażką.

Wśród wydarzeń - a raczej niewydarzeń - bieżącego sezonu uwagę zwracają podejmowane przez Michała Żebrowskiego próby przypomnienia się teatralnej publiczności. Po majestatycznej klapie "Ryszarda II" w stołecznym Teatrze Narodowym Żebrowski, niezrażony niepowodzeniem zarówno całego przedstawienia, jak i tytułowej roli, zmierzył się z nowym zadaniem. W malarni warszawskiego teatru Studio gra monodram według opowiadania Wojciecha Kuczoka "Doktor Haust". Tym razem klapa ma więc z natury rzeczy wymiar kameralny.

U początków przedsięwzięcia stała, jak się wydaje, chęć zdyskontowania sukcesu filmowego. W "Pręgach", które wygrały ostatni festiwal w Gdyni, Żebrowski pokazał, że jest aktorem wybitnym, w co ludzie małej wiary mogli zwątpić, oglądając go w "Ogniem i mieczem", "Wiedźminie" czy nawet "Panu Tadeuszu". Lecz "Pręgi" to sukces nie tylko Żebrowskiego. Podczas realizacji filmu zawiązała się artystyczna wspólnota kilku utalentowanych osób, mniej więcej z pokolenia 30-latków: reżyserki Magdaleny Piekorz, autora scenariusza i wziętego ostatnio prozaika Wojciecha Kuczoka, a także operatora Marcina Koszałki oraz kompozytora Adriana Konarskiego. No i, rzecz jasna, samego Żebrowskiego, który całą grupę porównał w jakimś wywiadzie do niegdysiejszej ekipy Krzysztofa Kieślowskiego.

Ta artystyczna wspólnota postanowiła spróbować sił w teatrze, w większości po raz pierwszy. Z wymienionej piątki jednemu tylko Żebrowskiemu teatr nie jest obcy, chociaż prawdę mówiąc, wiele się w nim nie nagrał. Wszystkiego cztery role, z których najlepsza była debiutancka w "Miłości i gniewie" dokładnie sprzed dekady. Pozostałe przeszły bez echa: w "Weselu", "Zmowie świętoszków", "Zmierzchu długiego dnia". Przed "Ryszardem II" po raz ostatni Żebrowski występował na scenie osiem lat temu. Potem wessał go film, dając mu popularność amanta, ale odbierając wiarygodność artysty scenicznego.

Sprawiedliwie trzeba jednak powiedzieć, że porzuciwszy teatr, Żebrowski ratował wizerunek świetnymi rolami telewizyjnymi: w "Lordzie Jimie" "Świętoszku", "Dwojgu na huśtawce", "Horsztyńskim", "Dziadach". Dziś dają się słyszeć głosy, że Michał Żebrowski wraca, niemal jak syn marnotrawny, do teatru. Myślę, że to nazbyt pospieszna opinia: za krótko był aktorem teatralnym, by można było mówić o spektakularnym powrocie. Owszem, dał przed laty zadatek, ale zbyt mały, żeby teraz czerpać z niego procenty; wypada się raczej spodziewać wniesienia nowego kapitału. Wydawało się, że nie powinno być z tym trudności. Żebrowski podczas studiów aktorskich został troskliwie wyhodowany jako subtelna krzyżówka Jana Englerta i Zbigniewa Zapasiewicza. Ma właściwie wszystko: wrażliwość, inteligencję, urodę, wdzięk, wreszcie - last but not least - talent. Jedyny problem w tym, że niekiedy szafuje nim pochopnie albo używa go do przedsięwzięć niewartych zachodu. Takim przedsięwzięciem niewartym zachodu jest w moim przeświadczeniu "Doktor Haust".

Jak to dziś zwykle bywa, monodram Żebrowskiego już przed premierą był przez media kreowany na wydarzenie, zresztą wedle prostej rachuby: skoro udał się raz film, to i spektakl musi się udać. Niestety, nie ma takiej reguły. Twórcy "Pręg" w teatrze dali dowody zupełnej bezradności, co zresztą u debiutantów nie może dziwić. Nawet Żebrowskiemu zabrakło doświadczenia, żeby zmierzyć się z tak trudnym gatunkiem scenicznym, jak monodram, i to jeszcze w miejscu, gdzie wciąż żyje pamięć o wielkich rolach Tadeusza Lomnickiego oraz Ireny Jun w jednoosobowych sztukach Samuela Becketta.

Reżyserka wpuściła Żebrowskiego w nieoswojoną przestrzeń, z którą aktor zupełnie niepotrzebnie musi walczyć, chwytając się jak tonący brzytwy wysilonych, czysto technicznych zadań: zmienia głos i sylwetkę (od chrypiącego i połamanego z przepicia wraka po nagle odrodzonego Adonisa, ćwiczącego na przyrządzie do wyrabiania mięśni), mówi donośnie i z przesadną wyrazistością (co u przebudzonego z kacem gigantem alkoholika po wielodniowym ciągu wygląda co najmniej nieprawdziwie), ma na podorędziu wystudiowane gesty i ruchy (nerwowe machanie stopą, nagła miękkość i giętkość ciała, subtelne ogrywanie dłoni).

Pięknie, nie ma wątpliwości, że Żebrowski różne rzeczy umie. Tyle tylko że w swojej grze jest cały czas skupiony na tym, żeby to udowodnić.

Postać psychoanalityka alkoholika, który w swoich pacjentach przegląda się jak w lustrze, bo sam w istocie kwalifikuje się na pacjenta, aktor buduje czysto zewnętrznymi środkami. Owszem, wynajduje sposoby transformacji, ale tak jakby przylepiał sobie sztuczne wąsy czy nos, albo nakładał kolejne maski: widzimy, że to sztuczne i przylepione, i zamiast obcować z postacią, martwimy się, czy to wszystko się aktorowi nie odlepi. Krótko mówiąc: pod wysiloną techniką, wypracowanymi w pocie czoła środkami i chwytami Żebrowski jest w roli doktora Hausta nieautentyczny i niewiarygodny.

Nie mam też przekonania, czy aż tyle wysiłku warto było inwestować w tekst Kuczoka, który jest, owszem, zręczny i inteligentny, niekiedy nawet dowcipny, choć z charakterystycznym dla tego autora nieco manierycznym upodobaniem do gry słówek i półsłówek, jednak w sumie bagatelny. O mężczyznach przechodzących smugę cienia czytaliśmy już niejedno. Tu nieco pieprzu przydaje może fakt, że bohater jest psychoanalitykiem, co w pewnych środowiskach jest obecnie - przepraszam za wyrażenie - trendy. Pewno zresztą te właśnie środowiska będą na "Doktora Hausta" chodzić, bo jest to, jeśli rzecz porównać do tak dziś modnego smooth jazzu, coś w rodzaju smooth teatru: nie męczy, nie boli, nie dotyka i daje namiastkę uczestnictwa w wysokiej kulturze. Czyli, jak mawiano przed wojną w reklamie pewnego środka farmakologicznego: przeczyszcza łagodnie, nie przerywając snu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji