Artykuły

Balonik uciekł za obłoki

"Dzień Walentego" w reż. Tomasza Zygadły w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie. Pisze Dariusz Barański w Gazecie Wyborczej - Gorzów Wlkp.

Dobry spektakl, bo taki rosyjski. Opowieść o ludziach i targających nimi uczuciach, ludziach, którzy beznadziejnie walczą z przemijaniem. Jednym słowem - udana premiera w gorzowskim Teatrze Osterwy.

Walentyna - Anna Seniuk - wchodzi na scenę prosto z widowni z wypełnionym helem balonikiem wręku i oznajmia: "Dzisiaj są moje urodziny". Balonik jest ważny, bo wnim zawiera się cały sens sztuki Iwana Wyrypajewa. Sztuki o miłości, zazdrości, nienawiści, życiu i przemijaniu. O baloniku jest taka ballada Bułata Okudżawy, Wyrypajew zna ją z pewnością: "Płacze dziewczynka, baloniku, wróć. A balonik uciekł za obłoki - w dal. Płacze staruszka: Życie moje, wróć. A balonik wraca zza obłoków - w dół''. Ten urodzinowy balonik symbolizuje los, przemijanie, upływ czasu, toczące się koło ludzkiego życia. Balonik towarzyszy Walentynie co roku podczasj ej urodzin. Od wielu lat celebrowanych według tego samego, niezmiennego rytuału. Katia przychodzi z wódką i tortem z blinów, zagra na akordeonie, a potem razem siądą przy stole jak dwie siostry, które się kochają, nie mogą żyć bez siebie, ale jednocześnie się nienawidzą i obwiniają o stracone życie. Raz strzelają do siebie, wypędzają i wyklinają, aby chwilę potem sobie wybaczać. Kiedyś kochały tego samego mężczyznę. Walenty (Paweł Caban) ożenił się z Katią, jednak jego jedyną miłością pozostała Walentyna. To właśnie w te urodziny Walentyny mija 20 lat od śmierci Walentego. Walentyna obwinia Katię, niepoprawną alkoholiczkę, o swoje nieszczęśliwe życie. Pozornie ma rację, bo Katia zdobyła Walentego dzięki kłamstwu i intrydze. Ale czy na pewno? Może sprawił to ślepy los, ów "niebieski balonik'? Katia od lat próbuje - to też urodzinowy rytuał - sprzedać Walentynie ostatnią rzecz, jaka jej została po mężu -strzelbę, którą sam kiedyś nabił dwoma nabojami: ślepym i ostrym. Kiedy strzelba wypali 20 lat później - a wypali na tych urodzinach dwa razy - okazuje się, że to żadna rosyjska ruletka, tylko przeznaczenie. Którąkolwiek z kobiet by wybrało,i tak wyszłoby na to samo. Bo wygląda na to, że miłość według Wyrypajewa to jakaś nieuleczalna choroba, która komplikuje życie bohaterek, zamienia je wpasmo nieszczęść i cierpienia. A co do przeznaczenia: chyba nie bez powodu 18-letnia Katia zakochuje się w Walentynie, gdy przychodzi pożyczyć szklankę oleju.

Olej, przynajmniej od czasów Bułhakowa, ma wrosyjskicj literaturze swoją symbolikę.

Inscenizacja TomaszaZygadły spodoba się widzom. Jest wzruszająca, ale też tragikomiczna. Historia dwóch kobiet z mężczyzną w tle (właściwie dlaczego one kochały taką łajzę?) nie tyle toczy się, co snuje po scenie. Są wprawdzie inamiętności, padają strzały, a Walenty w przypływie bezsilności demoluje swój pokój. Ale udało się uniknąć niepotrzebnego miotania się po scenie, które w zamyśle niektórych reżyserów dynamizuje przedstawienia. Aktorzy mówią, aktorzy po prostu grają. I grają rzeczywiście dobrze. Anna Seniuk to oczywiście klasa sama ws obie. Znakomita jest Beata Chorążykiewicz w roli nieszczęśliwej, wiecznie pijanej Katii. Warto zwrócić uwagę na na świetnie zagraną scenę snu Walentyny. Udało się też zachować przejrzystość tej opowieści, choć przecież akcja, sceny przenikają się wczasie, a mimo to widz bez trudu nadąża wśród tych wszystkich retrospekcji, projekcji czy snów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji