Witkacy w Operze
Moda na Witkacego wciąż trwa, co nie oznacza wcale, że jego sztuki weszły na trwałe do repertuaru teatrów i znalazły odkrywczych inscenizatorów. Dobrze zagrany Witkacy w teatrze to nieomal objawienie sceniczne. Tak rzadkie, jak udana sztuka współczesna.
Autorem "Matki" coraz częściej natomiast zaczynają się interesować kompozytorzy i specjaliści od rozrywki. I tak mp. TEATR STU wprowadził go w nurt teatru estradowego ("Szalona lokomotywa", oparta na adaptacji w głównej mierze "Sonaty Belzebuba" - jako show-gigant pod namiotem, z gwiazdami piosenki, Marylą Rodowicz i Markiem Grechutą, ze świetną skądinąd muzyką Grechuty i Pawluśkiewicza). "Szalona lokomotywa" TEATRU STU (mimo efektownej oprawy scenicznej) może budzić jednak spore zastrzeżenia. Czy faustowski dramat artysty, Istvana, który uparł się napisać "Sonatę Belzebuba", a więc taki utwór, który by przewyższał wszystkie inne - można bez uproszczeń i spłaszczeń pokazać właśnie w konwencji musicalu?
Podobne pytanie przyjdzie postawić z kolei realizatorom opery według "Sonaty Belzebuba". Tego ambitnego zadania podjęła się PAŃSTWOWA OPERA WE WROCŁAWIU pod nowym kierownictwem Roberta Satanowskiego. Operę kameralną, opartą na tekście Witkacego, napisał Edward Bogusławski, który dość wiernie zachował w swym libretcie tekst "Sonaty Belzebuba". Operę wyreżyserował Bogdan Hussakowski, a kierownictwo muzyczne objął Robert Satanowski. "Sonata Belzebuba" grana jest w przepięknej barokowej auli Uniwersytetu Wrocławskiego.
Bardzo starannie - od strony muzycznej i inscenizacyjnej - przygotowana, stanowi z pewnością dyskusyjną propozycję wprowadzenia Witkacego do teatru muzycznego. Z tym, że to, co jest znakomitym pomysłem autora (piekło, do którego zstępuje Istvan - to po prostu kiepski kabaret) w operze gubi się i niewiele znaczy, bo wszystko jest tu konwencją; a całe szaleństwo artysty wtopione zostaje w dość statyczną i monotonną formę muzyczną. A ta nie pozwala na zabiegi inscenizacyjne, które byłyby w stanie wydobyć ze sztuki Witkacego tragizm, okrutną groteskę i jałową błazenadę. Niemniej wrocławska "Sonata Belzebuba" jest na pewno pouczającym sprawdzeniem możliwości konwencji operowej w zastosowaniu do autora "Szewców".