Artykuły

Białystok. Koniec Kompanii Doomsday

Młoda, niezależna i wielokrotnie nagradzana grupa teatralna w przeddzień obchodów piątego jubileuszu zaszokowała wszystkich swą decyzją: kończy działalność pod szyldem Kompania Doomsday. Co prawda dotychczasowy skład teatru co jakiś czas grać będzie jeszcze dwa z ośmiu swoich przedstawień, ale nowych premier już nie planuje. Artyści tworzyć będą teraz dwa odrębne zespoły.

Od dziś do przyszłego wtorku Kompania Doomsday świętuje pięciolecie. Na Węglówce, w Akademii Teatralnej i w kinie Forum pokaże sześć swoich spektakli. Fani Kompanii czekali na te widowiska z niecierpliwością, bo z racji problemów lokalowych grupa rzadko występuje w mieście. Nic nie zapowiadało tego, co artyści obwieścili wczoraj na konferencji prasowej. Choć zespół stworzony z absolwentów Akademii Teatralnej w Białymstoku nieraz już zaskakiwał swoimi sukcesami (choćby wygraną w konkursie "Nowe Sytuacje" na poznańskiej Malcie, czy zaproszeniem do Edynburga), to jednak takiego zaskoczenia nikt się nie spodziewał. Informacja o zamknięciu pewnego rozdziału w ich działalności do końca utrzymywana była w tajemnicy. Aktorzy: Dagmara Sowa, Paweł Chomczyk, Marcin Bartnikowski i Marcin Bikowski (stały skład) oraz współpracujące z nimi aktorki: Magdalena Czajkowska, Agnieszka Makowska i Maria Żynel - zebrali się wczoraj na Węglówce, aby obwieścić specjalnie napisane oświadczenie. Bartnikowski odczytał co następuje:

"Pięciolecie istnienia to okazja do podsumowania działalności. W naszym przypadku to także moment definitywnego zamknięcia pewnej sfery działalności. Teatr Kompania Doomsday przestaje odtąd dawać premiery. Zamierzamy utrzymać w repertuarze dwa spektakle: "Salome" i "Mewę". Mamy nadzieję, że spektakle te będą prezentowane przez kolejne lata. Pozostałe spektakle z repertuaru Kompanii przejdą na konto dwóch grup, które wyłonią się z obecnego jej składu. Do czasu sfinalizowania tegorocznych projektów grupy te będą wykorzystywały nazwę Kompania Doomsday. Powodem tej decyzji jest dotychczasowa praktyka Kompanii Doomsday. Od pewnego czasu działaliśmy w dwóch nurtach, mając do siebie pełne zaufanie i dając sobie wolność twórczą. Doszliśmy do wniosku, że nadszedł moment, kiedy te dwie drogi powinny się rozejść i rozwijać niezależnie. (...)".

- Stało się tak z przyczyn artystycznych, ale też i przyziemnych - tłumaczył ten krok Paweł Chomczyk. - Nie chcielibyśmy udawać, że jesteśmy monolitem. Do tego zaczęły nam dopiekać sprawy bardzo prozaiczne - na przykład gdy staraliśmy się o fundusze na dwa spektakle, otrzymywaliśmy tylko na jeden. Podobnie było ze zgłoszeniami na festiwale - zazwyczaj wybierano tylko jeden tytuł.

Faktycznie, w twórczości Kompanii właściwie już od początku działalności można było wyłonić dwie podgrupy. Chomczyk i Sowa, wspólnie stworzyli "Murdasa. Bajkę", "Bez podłogi" i swój indywidualny projekt "Szopka polska". Teraz w Centrum Kultury w Lublinie pracują nad spektaklem w języku migowym opartym o operę "Księżniczka Turandot". Bartnikowski i Bikowski odpowiadali natomiast za "Baldandersa" [na zdjęciu], "Kąsanie", w których grały także (Czajkowska, Żynel i Makowska) oraz spektakl poza Kompanią - "Głupcy". I tak właśnie przebiegnie linia podziału na dwie nowe grupy.

- Brzmi to bardzo mocno, ale w praktyce niewiele się zmienia. Po prostu tworzymy w dwóch nurtach. Do końca roku pozostaniemy przy starej nazwie, bo mamy już napisane wnioski na dofinansowania kolejnych projektów oraz inne sprawy formalne - mówi Bartnikowski.

Cała piątka od "Kąsania" działać będzie przede wszystkim w Warszawie. Chomczyk i Sowa, prywatnie małżeństwo, na razie pracują w Lublinie. Nowe grupy nie chcą na razie podawać nazw, pod którymi będą teraz tworzyć.

- Z odsłoną nowej nazwy czekamy na premierę w połowie października w Lublinie - zdradza Sowa.

Dotychczasowy zespół przyznaje zgodnie, że decyzja nie została podjęta w impulsie i jest przemyślana, choć nie wykluczają, że na dziesięciolecie Kompanii mogliby stworzyć nową premierę.

- Nie chcemy odcinać kuponów od wspólnej twórczości w Kompanii, ale nigdy nie wiadomo, co wydarzy się za kilka lat, czy nie będziemy chcieli się spotkać - kwituje Bartnikowski.

Młodzi twórcy pytani o to, czy rozpad związany jest też po części z ciągłym zabieganiem o własny lokal, w którym mogliby przygotowywać kolejne spektakle i zaplecze do przechowywania scenografii oraz ciągłymi obietnicami bez pokrycia magistratu o poszukiwaniach takiej lokalizacji - nie potwierdzają, ale też nie zaprzeczają.

- Teraz zapewniono nam świetne warunki w Lublinie. Nie rozdzielamy się dlatego, że nie dostaliśmy takiego miejsca jak chociażby Węglówka, gdzie przecież zawsze możemy występować gościnnie. Od początku chodziło nam o miejsce, które nie będzie tylko dla nas, ale także dla innych niezależnych grup i w dalszym ciągu chcielibyśmy zaczynać swoją pracę w Białymstoku - podkreśla Sowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji