Artykuły

"Burza" w Szczecinie

"Burza" w reż. Adama Opatowicza w Teatrze Polskim w Szczecinie. Letni spektakl na dziedzińcu Zamku Książat Pomorskich. Pisze Agata Pasek w Portalu Regionalnym stetinum.pl

Zerwał się wiatr, drzewa wtopione w scenę zatrzęsły się, głosy na widowni umilkły. Wkroczyli aktorzy a publiczność miała wrażenie, że sztuka toczy się wokół nich - tak można opisać pierwsze wrażenia z wczorajszej premiery "Burzy" Williama Szekspira.

"Burza" została wystawiona, tak jak rok temu, przez Teatr Polski w ramach Letniego Sezonu Artystycznego. Dziedziniec Zamku Książąt Pomorskich stał się sceną, której naturalnymi elementami były drzewa. Wokół nich rozciągała się scena. Było zielono i nastrojowo, gra świateł i muzyka sprawiały wrażenie, że bierzemy udział w czymś magicznym, nie z tego świata. Bo taka właśnie jest "Burza" - tu świat realny splata się z nadprzyrodzonym, przenikają się wzajemnie a także walczą o panowanie.

Jest to ostatnia sztuka Szekspira i jedyna z zachowaniem zasad trzech jedności - miejsca, czasu i akcji. "Burza" jest wypełniona wątkami autobiograficznymi i porusza wiele wątków związanych ze sztuką tworzenia, władania sceną. Elementy te osadzone są w fabule, do której inspirację autor czerpał z autentycznych wydarzeń i kronik. Spotykamy Prospera (w tej roli Jerzy Polaczek), księcia Mediolanu i jego córkę Mirandę na tajemniczej wyspie, na którą trafili po wygnaniu z rodzinnego kraju i pozbawieniu władzy. Winny ich losowi jest brat Prospera - Alonso, który zajął jego miejsce na tronie. Za sprawą magicznych mocy, których pełno jest na wyspie, Prospero ściąga burzę na statek swojego brata i rozbija go u wybrzeży swojej wyspy. Na jego nieszczęście brat wraz ze świtą wyszli cało z sytuacji i wędrują w poszukiwaniu syna księcia Ferdynanda. Tym czasem ten zakochuje się w Mirandzie i razem planują ożenek. Akcja kończy się szczęśliwie, a miłość, jak to u Szekspira, pokonuje wszystko.

Wyjątkowym atutem sztuki jest gra z publicznością, która powoduje, że często trudno domyślić się skąd pochodzą magiczne moce, kto jest człowiekiem a kto bóstwem. Teatr Polski uwspółcześnił nieco sztukę, chociażby kostiumami (przeważają garnitury). "Burza" jest tak naprawdę komedią i taką ją momentami widzimy, choćby dzięki dwóm pijaczkom, którzy chcą opanować wyspę i zrobić z niej swoje królestwo. Ponieważ sztuka trzyma się zasad trzech jedności, jest to nie lada wyzwanie reżyserskie. W tym przypadku Adamowi Opatowiczowi udało się mu sprostać. Tutaj dramat przeplata się z komizmem a wszystko dzieje się w świecie fantastyki. W przypadku takich sztuk niezwykle ważne jest, aby fabuła była klarowna i jasna. Sądząc po reakcjach publiczności to zamierzenie zostało spełnione. Spektakl był także wyzwaniem pod względem technicznym - w akcji brało udział blisko 30 aktorów.

Spektakl trwał ok. dwóch godzin. Kilkuset zgromadzonych pod gołym niebem widzów gromkimi brawami pożegnało aktorów. Jeszcze dziś i jutro o godzinie 20.00 jest szansa aby zobaczyć sztukę, która - jak zwykle - po wakacjach zniknie z repertuaru teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji