Artykuły

Jeżdżę po ludziach

- Wpadłem na ten pomysł wraz z Ritą Gombrowicz. Po raz pierwszy czytałem "Dzienniki" w Radomiu, i pierwsze spektakle to była rzeczywiście lektura, a potem sobie pomyślałem, że nie muszę czytać siedząc i wstałem, a jak już wstałem, to zacząłem się przechadzać po scenie - mówi ANDRZEJ SEWERYN.

Wczoraj [11 stycznia] na deskach Bałtyckiego Teatru Dramatycznego mogliśmy podziwiać Andrzeja Seweryna [na zdjęciu] czytającego "Dzienniki" Gombrowicza. Artysta powraca do Polski, by, jak sam mówi, "zwiedzić i poznać swój kraj".

Katarzyna Łukasik: - Mówi się, że dobry aktor świetnie zinterpretuje nawet książkę telefoniczną. A jak interpretuje się wielkie Gombrowiczowskie dzieło?

Andrzej Seweryn: - Przede wszystkim interpretując nie wolno myśleć o sobie. Panuje przekonanie, że aktorzy, aby grać, muszą zrozumieć tekst. A przecież nadludzkim wysiłkiem byłoby zrozumienie Gombrowicza. Może więc zamiast rozumieć, lepiej czytać logicznie? Bo widz może zrozumieć tekst lepiej niż aktor, który służy tylko przekazaniu tego, co autor napisał. Nie narzucam swoich wizji, robię tak, jak zostało napisane, i staram się, by nie było nudno. Poza tym szukam tego, co autor chciał wyrazić, a nie wywlekam swoich problemów.

- Kiedy wpadł pan na pomysł publicznego czytania "Dzienników"?

- To było w latach dziewięćdziesiątych. Wpadłem na ten pomysł wraz z Ritą Gombrowicz. Po raz pierwszy czytałem "Dzienniki" w Radomiu, i pierwsze spektakle to była rzeczywiście lektura, a potem sobie pomyślałem, że nie muszę czytać siedząc i wstałem, a jak już wstałem, to zacząłem się przechadzać po scenie. Następnie dodałem muzykę Beethovena, którego słuchał Gombrowicz, i tak powstał mały spektaklik, który niby jest lekturą, ale ja już trochę umiem tekst na pamięć. Miałem nawet propozycję wystawienia tego w Nowym Jorku, ale jestem już za stary, żeby się wygłupiać po angielsku.

- Jeździ pan z "Dziennikami" po Polsce. Dlaczego?

- 80 dzięki temu zwiedzam kraj - jestem tu na wycieczce. Tak naprawdę znam dobrze Warszawę i Kraków, a mniejsze miasta były poza moim zasięgiem. Od 25 lat nie mieszkam w Polsce i brak mi jej. A takie granie to coś fantastycznego - namawiam Michała Żebrowskiego, żeby też "pojeździł po ludziach". Poza tym wystawiałem ten mini-spektakl w różnych miejscach we Francji i w Polsce. Za każdym razem jest on inny, bo inaczej reaguje na niego publiczność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji