Artykuły

Mądzikowa magia

"Warstwy" w reż. Leszka Mądzika w Akademii Teatralnej w Białymstoku. Pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.

W białostockiej Akademii Teatralnej możemy oglądać widowisko "Warstwy" - spektakl dyplomowy studentów IV roku przygotowany pod opieką artystyczną Leszka Mądzika.

"Warstwy" to widowisko przygotowane w konwencji doskonale znanej z poprzednich dokonań twórcy Sceny Plastycznej KUL. Transowa muzyka, minimum światła, zero słów i powaga treści.

Jakich treści? Wielorakich. Każdy widz - mając do dyspozycji tytuł, obraz, muzykę i własną wrażliwość - tworzy własny "podkład" intelektualny.

Teatr osobny

W czasie długiej kariery, Leszek Mądzik doprowadził do perfekcji sztukę posługiwania się obrazem - sztukę używania światła w roli pędzla, magicznej różdżki wydobywającej z głębokiej czerni kolejne statyczne i "żywe" obrazy. Mroczne "kadry", pełne niesamowitych form i ludzkich ciał, opatrzone nastrojową muzyką i efektami dźwiękowymi, zawsze miały duże grono wiernych odbiorców. Mądzikowy teatr równie łatwo trafia do młodzieży, jak i widowni dorosłej, uruchamia emocje i wyobraźnię. Nie krępuje - pełne symbolicznych znaczeń obrazy pozostawiają wiele miejsca dla indywidualnych interpretacji. Mądzik świadomie zrezygnował ze słowa, bo - jak sam twierdzi - niektóre stany ludzkiej duszy nie dają się wypowiedzieć, nie docierają w pełni do świadomości. Można je przywołać, można ich doświadczyć za pośrednictwem teatru, który "przywraca widzom możliwość przedracjonalnego oglądu świata".

Wielu widzów fascynuje też sama technika. Pozostające najczęściej bez odpowiedzi pytanie - jak to się robi - wzmaga jeszcze atmosferę niezwykłości, poczucie obcowania z jakąś tajemnicą.

Nie inaczej jest w "Warstwach". Łatwo zrelacjonować przebieg spektaklu i towarzyszące oglądaniu emocje - trudniej odpowiedzieć na pytanie, o czym to było?

Prawda śmierci

Próba interpretowania widowiska, które z definicji ma się wymykać rozumowemu poznaniu, to pomysł wielce ryzykowny. Postępując ostrożnie i za wskazaniem tytułu można pozwolić sobie na stwierdzenie, że "Warstwy" opowiadają o próbie -dotarcia do prawdy o człowieku. Jesteśmy świadkami charakterystycznych zabiegów polegających z jednej strony na rozbieraniu (ubranie, skóra, pod nią zaskakujące puchowe kłaki, jakimi wypełnia się lalki i manekiny), z drugiej na zrzucaniu kolejnych masek. Proces jest pokazany dosłownie.

Finał - osunięcie się "rozebranej" postaci - zdaje się sugerować, że całą prawdę o człowieku ujawnia dopiero śmierć. To ostateczny kres biologicznego i społecznego trwania, pozwala stanąć nago, bez masek i bez ciała oferującego tylko ułudę poznania istoty człowieczeństwa. To bez wątpienia ledwie część sensów ukrytych w "Warstwach", ledwie próba dotarcia do przesłania, którą każdy widz podejmie na własną rękę i na własną odpowiedzialność. A jeżeli nawet nie zrozumie nic, to coś przeżyje - choćby osłupienie, w jakie zawsze wprawia nas tajemnica. Nie zagadka w teleturnieju, lecz tajemnica, jaką jest nasze trwanie we wszechświecie, a której odprysk odnajdziemy w przedstawieniu Leszka Mądzika.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji