Artykuły

Zaczynam nowe życie

Super Express był z wizytą u HANKI BIELICKIEJ. Pani Hanka już ma zaplanowany występ przed publicznością i mnóstwo pomysłów w głowie.

Ciągnie mnie już do góry, ale jeszcze nie tym razem - dowcipkuje wspaniała artystka otwierając nam drzwi.

Zaproszeni do jej mieszkania w śródmieściu Warszawy zastaliśmy ją w świetnej formie. Balkonik, który do niedawna pociagał jej w chodzeniu, odesłała do sklepu, chodzi już o własnych siłach, a jej donośny, charakterystyczny głos słychać w całej kamienicy

Można dłużej pospać

Aktorka podczas spotkania odebrała kilka telefonów, a z sąsiedniego pokoju sama przyniosła stolik do kawy. Od "Super Expressu" dostała na "nowe życie" bukiet róż i dwie butelki wykwintnej nalewki staropolskiej.

- Kilka dni temu odwiedził mnie lekarz ze szpitala z Końskich, który podjął się operacji i dzięki temu nie pozwolił mi umrzeć. Gdy wyszłam mu na spotkanie, aż się przeżegnał: - Nie sądziłem, że będzie aż tak dobrze (miał powiedzieć) - relacjonuje z dumą w głosie Hanka Bielicka [na zdjęciu]. Artystka po opuszczeniu szpitala odżyła: - W szpitalu jest głośno, a życie tam zaczyna się o 5 rano. Nie skarżyłam się, bo jestem twardy człowiek, ale dopiero u siebie w domu odpoczywam. Rehabilitant, pan Zbyszek, przychodzi tylko dwa razy w tygodniu. Mogę dłużej pospać, żyć własnym rytmem - odpowiada.

Humor jej nie opuszcza

Nie jest to jednak takie proste. - Telefon, który w czasie choroby dzwonił bez przerwy teraz też dzwoni stanowczo za często - surowo stwierdziła Joanna Manianin, gosposia Hanki Bielickiej. - Zapraszają mnie na różne występy. Tłumaczą, że nic nie muszę mówić, bo wystarczy że wyjdę na scenę i że ludzie zobaczą, że żyję. Odmawiam, bo to, że

wejdę, nie oznacza, że mnie stamtąd już nie zniosą. "Jak się ma te lata, to się tak już nie lata" - mówi mój lekarz - dowcipkuje Bielicka.

Występ już w lutym

Ciągnie jednak wilka do lasu. Dowiedzieliśmy się, że aktorka zgodziła się 20 lutego wystąpić w Milanówku, w klubie nauczyciela, gdzie od lat jest stałym i wyczekiwanym gościem. Pani Hanka martwi się, czy tylko aby przepona osłabiona operacją wytrzyma jej głośne mówienie i czy suknie, których dawno nie przymierzała, będą pasować.

Zapytaliśmy artystkę, czego ją choroba nauczyła. - Cierpliwości i wiary w ludzi. Doceniłam też to, o czym nigdy wcześniej nie myślałam, a mianowicie, że udało mi się przeżyć życie zdrowo, w dobrej formie, i dopiero teraz, na starość, zaczęły się komplikacje - powiedziała nam wspaniała artystka.

Wszystko wskazuje na to, że w ciągu najbliższych dni wreszcie pospaceruje po swojej ukochanej uliczce. Cieszy się, że jest ciepło i sił ma coraz więcej. Na odchodnym podziękowała za nalewki: - Spróbuję tych waszych kropelek wieczorem. Lekarz mi pozwolił! - W jakich ilościach? Lampkę dziennie? - dopytywaliśmy Hankę Bielicka. - Nie, skąd! Łyczek co dwa dni - uspokoiła nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji